Archive for lutego 2013

Stos na koniec miesiąca i podsumowanie czytelnicze lutego


posted by Sardegna on

23 comments

Czy Wam też luty tak niepostrzeżenie minął? Jakoś nie mogę uwierzyć, że już jutro zaczyna się marzec a wiosna zbliża się małymi kroczkami. Na koniec miesiąca prezentuję jeszcze ostatnie nabytki:



"Miesiąc miodowy" A. Jenkins - walentynkowy prezent
"Fabrykanta aniołków" C. Lackberg - zakup w promocji Fabryki.pl i Kodów Rabatowych (moją opinię można przeczytać TUTAJ)
"Dziecko dla profesjonalistów" L. Talko - wymiana (opinia TU)
"Arka ognia" C. Palov - od Bellony, serdecznie dziękuję



Cała seria "Sklepiku z Niespodzianką" Katarzyny Michalak, w której przepadłam na dobre. "Bogusia" przeczytana, "Adela" w trakcie. Rewelacyjna historia! Wiem już czemu Pani Kasia ma tak wiele wiernych czytelniczek, bo ja właśnie do tego grona dołączyłam. Za książki dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

Czytelnicze podsumowanie lutego wypada całkiem nieźle. Przeczytałam w sumie 9 książek. "Sklepik z Niespodzianką. Adela", "Fuckdoll" i audiobooki "Pies Baskervillów" oraz "Dom sióstr" są w trakcie czytania/ słuchania. Lista lutowych lektur prezentuje się następująco:

1. "Dziecko dla profesjonalistów" Leszek K. Talko - 6
2. "Zanim zasnę" S.J. Watson - 6
3. "Winter" Asia Greenhorn - 5
4. "Czyste serca" Maria Dąbrowska - 3
5. "Niewolnice" Dolen Perkins - Valdez - 5
6. "Projekt Matka" Małgorzata Łukowiak - 6
7. "Fabrykantka aniołków" Camilla Lackberg - 6
8. "Sklepik z Niespodzianką. Bogusia" Katarzyna Michalak - 5
9. "Zezia i Giler" Agnieszka Chylińska - 4

Trójkę e-pik wypełniłam w 100%. Przeczytałam nawet 4 zamiast 3 książek:

Jutro startujemy z wyzwaniem marcowym, więc zapraszam na jutrzejszy post podsumowujący, a dzisiaj proszę o podsyłanie wszelkich zaległych linków

Moje wyzwanie Z półki nie ruszyło znacznie do przodu, mam bowiem przeczytane tylko 2 z planowanych 31 książek. Może w marcu uda mi się bardziej zmobilizować. 

W najbliższym czasie nastąpi też symboliczny moment dla Książek Sardegny, blog zostanie wyświetlony po raz 100 000. Rok temu, taka liczba odsłon była dla mnie w sferze marzeń i nawet nie przypuszczałam, że na liczniku może pojawić się tak szybko. Strasznie się z tego cieszę, chociaż wiem, że to tylko liczba i nie stanowi przecież o wartości bloga. 

Dziękuję Wam za te wszystkie odwiedziny. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam jutro do nowej, wyzwaniowej zabawy.

Sardegna

"Fabrykantka aniołków" Camilla Läckberg


posted by Sardegna on , , , ,

16 comments

Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 493
Moja ocena : 6/6

Bardzo lubię Camillę Läckberg. Od dwóch lat próbuję zebrać sobie całą serię o Fjällbacke, ale średnio mi to wychodzi. Do tej pory, z ośmiu części przeczytałam cztery: tom 2 "Kaznodzieja", tom 5 "Niemiecki bękart", tom 6 "Syrenka" oraz część 8, o której chcę napisać dzisiaj, czyli "Fabrykantkę aniołków". W biblioteczce posiadam tylko dwie ostatnie książki, więc jeżeli chciałabym uzbierać komplet, czeka mnie jeszcze sporo roboty (jeśli ktoś ma i chciałby się wymienić, proszę o kontakt).

Kolejna część przygód komisarza, Patrika Hedstrom i jego żony Eriki, dociekliwej dziennikarki i autorki poczytnych powieści. Historia związku tych dwojga, została przedstawiona w poszczególnych tomach. Jest ona jakby bazą całej serii, toczącą się w tle, a na pierwszy plan wysuwa się sprawa kryminalna. W jednych tomach wątek kryminalny jest bardziej krwawy i brutalny, w innych to raczej zagadka z przeszłości, mająca swe konsekwencje w teraźniejszości. Tak jest i z tomem "Fabrykantki aniołków".

Cała akcja toczy się wokół sprawy sprzed 30 lat, kiedy to, w czasie Wielkanocy, na małej wyspie Valo, leżącej w pobliżu Fjällbacki, znika bez śladu pięcioosobowa rodzina. Nikt nie jest w stanie określić, co się właściwie stało w wielkim domu, należącym do dyrektora znanej szkoły dla chłopców, słynącej z surowego traktowania i dyscypliny.
Na miejscu zdarzenia wszystko wygląda tak, jakby domownicy po prostu wstali od stołu i wyszli, a w pokoju pozostawili tylko najmłodszą córeczkę, roczną Ebbę.

Przez wszystkie lata sprawa nie została wyjaśniona, ale ma szansę zostać ponownie rozpatrzona, bowiem do rodzinnego domu na wyspie wraca dorosła już Ebba. Okazuje się, że ktoś czyha na życie kobiety i nieudolnie próbuje podpalić domostwo. Sprawa nabiera jeszcze większego tempa, kiedy w trakcie remontu, pod podłogą, Ebba odkrywa przerażające znalezisko...

I tak, tajemnicze zaginięcie sprzed 30 lat zaważy na teraźniejszości. Sprawa okaże się być bardziej skomplikowana, niż można było sądzić na początku. W całej historii ważną rolę odegra także tytułowa fabrykanatka aniołków, pokazując, że czasami nie można odciąć się od przeszłości, mimo iż pozornie nie ma ona żadnego wpływu na nasze obecne życie.

W ferworze rozwiązywania zagadki, Patrik i Erika będą także borykać się z codziennymi sprawami, związanymi z wychowaniem trójki swoich dzieci i depresją bliskiej osoby. Przerywniki o perypetiach bohaterów mogłyby denerwować czytelnika, bowiem opóźniają one trochę rozwiązanie zagadki, jednak czyta się je z wielkim zainteresowaniem, gdyż Patrik i Erika to już "starzy znajomi" i ich codzienne dylematy są nieodzownym elementem tej skandynawskiej serii.

Jak dla mnie, "Fabrykantka aniołków" to kolejna, świetna powieść autorki. Jeżeli prawie 500 stronicową książkę udało mi się przeczytać w jeden wieczór, to coś musi być na rzeczy. Historia strasznie wciąga, a ponieważ napisana jest prostym i przystępnym językiem, czytanie sprawia prawdziwą przyjemność i strony przelatują przez ręce niepostrzeżenie.

Fani serii Camilli Läckberg nie będą zawiedzeni. Podobnie, jak miłośnicy skandynawskich kryminałów, chociaż może w tym przypadku mniej będzie kryminału, a więcej powieści obyczajowej.


***

Przestój jakiś zrobił mi się na blogu, ale postaram to zmienić w najbliższym czasie. Na ukończeniu mam "Fuck doll", w trakcie "Sklepik z Niespodzianką. Bogusia" i audiobook "Pies Baskervillów", więc postaram się napisać o każdej parę słów. Mam nadzieję, że te trzy powieści uda mi się zaliczyć jeszcze do lektur lutowych. 

Jako że miesiąc zbliża się do końca, proszę o podsyłanie linków do wyzwania i zabranie głosu w ankiecie. Pozdrawiam wieczornie
Sardegna

Wyniki konkursu urodzinowego Książek Sardegny


posted by Sardegna on

13 comments

Zgodnie z obietnicą ogłaszam zwycięzców losowana urodzinowego. 


Do zdobycia były dwie książki. Jeżeli ktoś nie zaznaczył, jaka konkretnie książka go interesuje, zapisywałam uczestnika do obu pozycji.

 "Gdyby Wenus była chłopcem" Luke Sutherland - chęć posiadania tej książki wyraziło 12 osób
Isadora
Immora
ejotek
Antyśka
kwiatusia
Jenny
Kinia
Perry 
Marcel Pomper
Paula
Kropka
montage

Program losujący wybrał osobę z numerem 6 czyli Jenny

"JP II Pokolenie czy mozaika wartości?" Redakcja - zainteresowanych było 8 osób
Isadora
Immora
Mgdalena
LenaS
Perry
Marcela Pomper
Kropka
montage

Tutaj wybór padł na numerek 1 czyli Isadorę

Zwyciężczyniom gratuluję i proszę o przesłanie swoich danych adresowych na maila sardegna@poczta.onet.eu 

Książki zostaną wysłane w poniedziałek. Dziękuję uczestniczkom za zabawę i wszystkie miłe słowa pod adresem Książek Sardegny. Pozdrawiam serdecznie

Sardegna

Serie wydawnicze Sardegny. Saga o Królestwie Światła. Raija ze śnieżnej krainy.


posted by Sardegna on

15 comments

Dzisiaj chciałam Wam zaprezentować drugą część cyklu, dotyczącego serii wydawniczych, znajdujących się w mojej biblioteczce.

Czas na:
20 tomową Saga o Królestwie Światła, autorstwa Margit Sandemo oraz 40 tomową Sagę Raiji ze Śnieżnej Krainy autorstwa Bente Pedersen.


Saga o Królestwie Światła jest trzecią nieformalną częścią Sagi o Ludziach Lodu. Ta seria łączy w sobie wątki i postaci SoLL oraz Sagi o Czarnoksiężniku. Oczywiście można ją czytać niezależnie od pozostałych, jednak wiele tematów będzie wtedy niejasnych, więc nie polecam. Do kompletu brakuje mi tomu ostatniego, więc jeżeli ktoś miałby na zbyciu, chętnie przygarnę (wymienię).
Jak widać na zdjęciu, 6 pierwszych części kupiłam sobie w nowej szacie graficznej. Reszta pochodzi ze starego wydania, gdyż na więcej nowych okładek wydawnictwo się nie pokusiło.
Osobiście ta saga podoba mi się najmniej, co nie znaczy, że nie nie przeczytałam jej trzykrotnie.

W tej serii zdecydowanie więcej będzie magii, postaci z legend i starodawnych wierzeń, niż wydarzeń realnych. Dla mnie jest to świetne uzupełnienie SoLL i SoCz. Tutaj bohaterowie dwóch poprzednich sag spotykają się w magicznej krainie zwanej Królestwem Światła. Nie będę zdradzać, gdzie ta kraina się znajduje, ani jak bohaterowie się tam dostali. Mogę jednak zdradzić, że na miejscu przygód będzie co nie miara i nie wszystkie będą miały szczęśliwe zakończenie. Królestwo Światła zamieszkują postaci, o niekoniecznie dobrych zamiarach. Poza tym kraina ta jest ojczyzną grupy wyjątkowych osobników, obdarzonych magicznymi zdolnościami.

Saga Raija ze Śnieżnej Krainy jest jeszcze historią mi nieznaną. Od dwóch lat próbuję uzbierać całą kolekcję, ale ciągle brakuje mi kilku tomów, dlatego jeszcze nie zabrałam się za czytanie, bo nie chcę przerywać lektury w połowie serii z powodu brakujących części.

Raija ze Śnieżnej Krainy to przejmująca opowieść o wielkiej miłości walczącej z licznymi przeciwnościami losu, rozgrywającej się w XVIII wieku w urzekającej swym surowym pięknem północnej Skandynawii.
[opis zaczerpnęłam stąd]

Z tego co się zorientowałam, historia Raiji nie będzie tak wielopokoleniowa jak SoLL. Jest to raczej opowieść jednej bohaterki.  
Zastanawiam się też, jak będzie z tą Raiją, bo nie miałam jeszcze do czynienia z sagą autorstwa kogoś innego niż Margit Sandemo. Zabierałam się kiedyś za serię "Wybranka bogów", ale poległam na pierwszym tomie.
W poprzednim poście o seriach wydawniczych, dziewczyny proponowały też serię "Córy życia". Znam ją ze słyszenia, więc może kiedskorzystam z propozycji.

A może ktoś z Was czytał Raiję i podzieli się opinią? 
Pozdrawiam z mroźnego i zasypanego śniegiem po szyję, Śląska

Sardegna

"Projekt matka" Małgorzata Łukowiak


posted by Sardegna on , , , , ,

18 comments


Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 380
Moja ocena :6/6

Projekt Matka realizuję od prawie pięciu lat. Staram się jak mogę. Czy mi to dobrze wychodzi? Ocenię za kilka lat. Jak mi idzie realizacja tego przedsięwzięcia? Wydaje mi się, że dobrze, jednak czasami mam wrażenie, że się do tego nie nadaję, że innym idzie lepiej, sprawniej, bardziej kreatywnie, że inne matki mają więcej czasu, więcej pomysłów, lepiej gotują. Czasami mam wyrzuty sumienia, że powinnam zrobić coś lepiej, więcej, dokładniej.

Jaką ja właściwie jestem Mamą? Zastanawiałam się po lekturze tej książki.
Czy należę do Matek, które Nigdy Nie Mogą Odpuścić, a może jestem Matką Mnie Nikt Nie Zastąpi, Matką Zaraz Oszaleję, Matką Po Co Mi To Było, Matką Dziergaczką Rzeczywistości, Matką Polką albo Zbuntowaną Superbohaterką Dnia Codziennego?
Chyba każdą z nich po trochu. Dziergam tą moją Rzeczywistość, łączę pracę z wychowaniem dzieci. W to wszystko wplatam jeszcze gdzieś tam moją pasję, kradnąc minuty wolnego czasu. Muszę większość rzeczy zrobić sama, bo przecież Nikt Mnie Nie Zastąpi i Nie Mogę Przecież Odpuścić. Mam momenty: Zaraz Oszaleję! i Po Co Mi To Było! A potem wyrzuty sumienia.

I wiecie co? Nie jestem w tym swoim matczynym światku sama, bowiem autorka "Projektu matka" pokazuje mi, że oto Ona - matka trójki dzieci, jest taka sama jak ja (albo ja taka sama, jak Ona). A jeżeli jest nas już dwie, to musi być nas kobiet - takich matek znacznie więcej!

Mamy te same dylematy, te same problemy. Tak samo przechodziłyśmy ciążę, pierwszą, potem drugą (z trzecią się już nie zidentyfikowałam), zajmujemy się pierwszym, a potem kolejnym dzieckiem/dziećmi. Tak samo błądzimy w poszukiwaniu idealnego środka, którym można by pogodzić wychowywanie dzieci z pracą zawodową, a przy okazji nie zgubić samej siebie, gdzieś tam po drodze pieluszek, buteleczek i nocnego wstawania. Nieustannie porządkujemy mieszkanie, wywabiamy palmy z czekolady z kanapy i wycieramy rozlane soczki. Czytamy milionowy raz te same książeczki i układamy setny raz te same puzzle.

Czasami nie mamy na nic siły i chciałybyśmy rzucić cały ten interes w diabły, ale oczywiście znajdujemy jeszcze jakieś pokłady ukrytej energii i robimy dalej swoje.
My, szefowe Projektu Matka ciągle w biegu, bijemy się z myślami: czy dobrze, a może jeszcze za mało, a może nie tak.

Och! Jak dobrze zrobiła mi ta lektura! Nie jestem w tym projekcie sama, nic nie muszę udowadniać, nikomu nie muszę nic pokazywać, nigdzie się spieszyć. Nie muszę być perfekcyjna, nie muszę niczego manifestować, pokazywać, jak przeżywam swoje macierzyństwo, tłumaczyć, jak to mi ciężko, albo udowadniać, że nad wszystkim panuję. Mogę przeżywać swój osobisty projekt matka - dzieci, jak chcę. Niby byłam świadoma tej swojej wolności, ale potrzebowałam potwierdzenia, a ta książka takie potwierdzenie mi daje. Uwielbiam moje dzieci i uwielbiam być Mamą. I będę nią po swojemu, czy się to komuś podoba, czy nie!

Dziękuję Pani Małgosiu, Pani książka będzie dla mnie wyznacznikiem, kiedy zacznę niepokojącą krążyć wokół tematu: co należy. I koniecznie przeczytam "Marzenia i tajemnice" Danuty Wałęsy.

Na koniec, cytat, który wyraża wszystko ("Projekt matka", Wydawnictwo Świat Książki,  strona 366):

"Esencją wydaje mi się forsowanie prawa do wolności własnej drogi, do indywidualnych przeżyć wobec swojego stawania się matką i że uczucia do dziecka nie zawsze muszą być pokryte pozłotką. Albo przeciwnie - krwią, trudem i łzami. Helou, oto jestem sobą, a nie jakąś Obeliskową Matką, wykutą z nierealnych oczekiwań przez Ojczyzną i Naród. 
A Ty Przyjaciółko?"


Sardegna

Co czytałam w 2009. PAŹDZIERNIK


posted by Sardegna on

9 comments

Zbliżam się już do końca moich czytelniczych wspomnień z 2009 roku. Dzisiaj czas na PAŹDZIERNIK. W owym czasie przeczytałam tylko 4 książki. Nawał pracy dawał mi się we znaki, ale patrząc na to z perspektywy czasu, chyba trochę też "odpuszczałam" czytelniczo. Wszystkie książki, poza "Kaktusem w sercu" posiadam w swojej biblioteczce do dzisiaj.

Mam dla Was jeszcze czytelniczą propozycję, ale o tym na końcu postu:

1. "Kaktus w sercu" Jasnyk Barbara - 2

Rzadko mi się zdarza oceniać książkę tak nisko. Ale w tym przypadku nie mogło być inaczej. Lubię lekką literaturę i kobiece czytadła, ale w tym wypadku, to już naprawdę przesada. Nawet nie umiem napisać, o czym jest ta powieść. Ogólne założenie było fajne. Basia Jasnyk, bohaterka serialu "Teraz albo nigdy", emitowanego jakiś czas temu w TVN, napisała powieść. Książka z filmowej fikcji, zamieniła się w wydanie papierowe i tyle... Zlepek luźnych sytuacji,  pozornie połączonych z serialem, niby zabawnych, ale tak właściwie bez sensu...Nie polecam. Omijajcie na wyprzedażach z daleka.

2. "Posłuchaj mnie..." Dessen Sarah - 5

Świetna powieść młodzieżowa, w której dorośli czytelnicy też znajdą wiele dla siebie. Fabuła dotyka bardzo aktualnych problemów, które nie obce są dzisiejszym nastolatkom i ich rodzicom. Toksyczna przyjaźń, anoreksja, odrzucenie molestowanie, z tym przyjdzie się zmierzyć Annabel. Na szczęście, obok dziewczyny znajdzie się ktoś, kto pomoże jej przetrwać trudne chwile. W całej historii, muzyka też będzie miała bardzo istotne znaczenie. Wartościowa lektura, którą można zaproponować nastoletnim czytelnikom, chowam na tyłach biblioteczki dla moich dzieciaków.

3. "Zachowaj spokój" Coben Harlan - 6

W październiku 2009, powieść "Zachowaj spokój" była najnowszą powieścią w dorobku autora. Jako najwierniejsza fanka Cobena, zostałam obdarowana urodzinowo tą nowością i kolejny raz wpadłam po uszy. Thrillery Cobena nie są literaturą wysokich lotów, ale mają w sobie coś takiego, że po przeczytaniu kilku stron, pochłania się powieść jednorazowo. 
Intryga w tej powieści kręgi się wokół sprawy samobójstwa szesnastolatka, która wstrząsnęła małym miasteczkiem. Rodzice Adama, którego samobójca był szkolnym kolegą, próbują kontrolować zachowanie syna, w tym celu prześwietlają jego komputer. Na dysku znajdują dziwną wiadomość, w której ktoś grozi Adamowi i każe "siedzieć cicho". Jaką tajemnicę skrywa Adam, i jak sprawa nastolatka ma się do brutalnych morderstw, którymi zajmuje się FBI? W tej powieści nie występuje Myron Bolitar, ale jak zwykle, znajdzie się postać, która z łączy się z jego historią.  

4. "Zerwać pąki, zabić dzieci" Ōe Kenzaburō - 6

Książka, którą przeczytałam pod wpływem entuzjastycznych opinii, znalezionych na Podaju. Owego czasu wszyscy poszukiwali tej lektury, więc uległam trochę, ale nie żałuję. Dzisiaj, kiedy jestem już po lekturze "Władcy much", uważam, że historia "Zerwać pąki..." jest jeszcze bardziej przejmująca. W czasie trwania II wojny światowej, grupa chłopców z ośrodka wychowawczego zostaje przetransportowana do górskiej wioski. Tam od początku są narażeni na podłe traktowanie ze strony mieszkańców. Prawdziwa walka o przetrwanie zaczyna się dopiero wtedy, kiedy w obliczu zarazy, wieśniacy opuszczają swoje domostwa i pozostawiają chłopców na pastwę losu. Podobnie, jak w przypadku "Władcy much" chłopcy ustanowią swoje prawa i hierarchię. Trudna lektura, działa na wyobraźnię, zwłaszcza rodziców.

***

Standardowo zapytuję: czy czytaliście którąś z powyższych książek? 

***

Wspominając "Władcę much", przypomniał mi się fajny projekt, w którym kiedyś uczestniczyłam. Był to blog Porozmawiajmy o książkach, gdzie, podobnie jak u Ani z Czytanki Anki, czytaliśmy jedną z zaproponowanych lektur, a potem ją omawialiśmy. Kiedy przyszła moja kolej na propozycję, wybrałam właśnie "Władcę..." i mogłam popłynąć z interpretacją książki. Jeśli ktoś chciały przeczytać moje ówczesne rozważania, zapraszam TUTAJEntuzjazm uczestników projektu jakoś szybko wygasł i blog został skasowany. Ale przeczytane lektury pozostały w pamięci.

U Ani, propozycją marcowego Klubu Czytelniczego jest "Szarańcza" Marqueza. Chyba podejmę to wyzwanie. Zerknijcie, może też się przyłączycie? Lektura jest bardzo krótka, a dyskusja może być bardzo owocna.
Pozdrawiam niedzielnie

Sardegna

Piątkowy wieczór w Gliwicach z blogerkami


posted by Sardegna on

34 comments

Uwielbiam wszelkie okołoksiążkowe spotkania! Targi Książki są świetną do tego okazją, ale odbywają się tylko dwa razy w roku. Jednak, jeśli blogerki, mieszkające w pobliżu, wpadną na pomysł spontanicznego spotkania, wychodzi z tego rewelacyjny wieczór, pełen szalonych dyskusji, wybuchów śmiechu i wymian książkowych.

Wczoraj, późnym popołudniem w gliwickiej Manufakturze Cupcakes, na kawie i pysznych babeczkach, pojawiła się taka oto grupa:


Od lewej z tyłu:
Kasia, córka Aneczki
Agnieszka, córka Isadory
Marta Miqa 
Ania - Scathach z Sebastianem, który cierpliwie wysłuchiwał wszystkich babskich, książkowych dylematów i został wykorzystany do roli fotografa
Sardegna
Na dole:

Oj, działo się ! Tematów do rozmów nie brakowało, co więcej, mam wrażenie, że nie omówiliśmy jeszcze wszystkiego do końca. Poruszane tematy krążyły oczywiście wokół książek i blogów, ale nie tylko. Kolejny raz potwierdziła się reguła, że grupa osób o podobnych zainteresowaniach, świetnie czuje się w swoim towarzystwie i na nudę nie może narzekać.

Jak na spotkanie książkoholików przystało, knigi krążyły na stoliku i zmieniały swych właścicieli. Ja przywiozłam wymiankowe:


"Szus" I. Shaw
"Piąta Aleja" C. Bushnell
"Jak makiem zasiał" A. Trojan
"Agent" M. Gretkowska

oraz zakupione w promocyjnej cenie, dzięki Magdalenardo


"Eve Green" S. Fletcher
"Dziennik jaskółki" A. Nothomb
"W cieniu magnolii" Mayoral
"Klara i półmrok" Somoza

Wieczór był rewelacyjny i myślę, że zaowocuje następnymi spotkaniami. Dzięki Kochane Dziewczyny! Do następnego!

Sardegna

"Niewolnice" Dolen Perkins - Valdez


posted by Sardegna on , , , , , ,

7 comments


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 341
Moja ocena : 5/6

Trudny temat wybrała sobie autorka, na swój debiut literacki, ale myślę, że wywiązała się ze swojego zadania znakomicie. Powieść porusza, skłania do refleksji i nie pozwala o sobie zapomnieć. W moją głowę "wbiła" się mocno.
Zazwyczaj nie mam problemów z opisywaniem na blogu kolejnych przeczytanych książek, jednak w przypadku "Niewolnic", wszystko, co w bólach udało mi się napisać, wydawało mi się powierzchowne, mało wartościowe i nie oddające charakteru książki.
Dlatego też, ten wpis pojawił się z takim opóźnieniem. Książkę przeczytałam w zeszłym tygodniu, ale opinia nie potrafiła się jakoś sformułować w mojej głowie.

"Niewolnice" to historia czterech czarnoskórych kobiet, którym przyszło służyć u swych państwa w trudnym okresie. Zbliża się bowiem schyłek epoki niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych, pojawiają się pierwsze oznaki samoświadomości, walki o wolność i bunt.
Cztery niewolnice: Lizzie, Reenie, Słodka i Mawu, jak co roku, udają się wraz ze swoimi panami do kurortu Tawawa, a stanie Ohio. Tam południowcy odpoczywają i wykorzystują do woli swoje konkubiny - niewolnice. Kobiety mają różne "układy" ze swoimi panami. I tak: Lizzie ma ze swoim właścicielem dwójkę dzieci i jest dość dobrze przez niego traktowana. Reenie, najstarsza z niewolnic, jest brutalnie poniżana i "wypożyczana" do usług seksualnych innym mężczyznom, Mawu - buntowniczka, która ciągle opracowuje plan ucieczki, jest okrutnie poskramiana przez swojego właściciela. Słodka ma pozornie dobre relacje ze swoim panem, ale będąc w kolejnej już ciąży, nie dostaje od niego żadnej taryfy ulgowej i wsparcia.

Najbardziej szczegółowo przedstawiono historię Lizzie. Kobieta wykorzystuje dobry układ, jaki udało jej się stworzyć ze swoim panem, próbuje wywalczyć o niego wolność dla swoich dzieci. Nieustannie walczy też o prawo do godnego ją traktowania. Poznajemy jej dzieciństwo i młodość, dowiadujemy się, w jaki sposób udało jej się zdobyć zaufanie swojego właściciela i jak próbuje ułożyć sobie relacje z jego żoną. 

Trudno czytać bez emocji o perypetiach bohaterek. Nawet nie można sobie wyobrazić, jak ciężkie i poniżające życie miały czarnoskóre kobiety. Nawał pracy i obowiązków, ciągłe wykorzystywanie seksualne, zero pomocy, zero wsparcia, utrata bliskich, perspektywa utraty dzieci, wieczny niepokój o to, kiedy pan zdecyduje sprzedać jej pociechy, jako nowych niewolników...
W kobietach powoli rodzi się samoświadomość, w niektórych rodzi się nawet pomysł ucieczki i szukania wolności na własną rękę. Czasami okazja ucieczki trafiała się na wyciągnięcie ręki, jednak niewolnice nie potrafiły z niej skorzystać. Psychicznie uzależnione od swoich właścicieli, zdominowane, o zerowym poczuciu własnej wartości i samodzielności, nie mogły zdecydować się na ten krok. Przerażone wizją kary i utraty bliskich, decydowały się na pozornie stabilne, poddańcze  życie.

Dramatyczną historię "Niewolnic" czytałam "na raty". Nie da się inaczej z powieścią, która niesie mocny ładunek emocjonalny, jest tak poruszająca i wzruszająca. Na pewno nie jest ona przeznaczona dla każdego czytelnika, ale na pewno jest warta polecenia i skłania do przemyślenia pewnych spraw.

Powieść zaliczam do lutowego wyzwania Trójka e-pik.

Sardegna

Serie wydawnicze Sardegny. Saga o Ludziach Lodu i Czarnoksiężniku


posted by Sardegna on

49 comments

Podczas codziennego przeglądu blogów, natrafiłam na post o "Zauroczeniu", pierwszym tomie Sagi o Ludziach Lodu. Chciałam się wypowiedzieć w komentarzu na jego temat, ale stwierdziłam, że mój wpis byłby zbyt obszerny. Postanowiłam więc napisać o tej serii u siebie, a przy okazji podpytać Was, jakie macie stosunek do tej literatury. Po drodze wpadłam jeszcze na pomysł stworzenia małego cyklu, w którym mogłabym zaprezentować Wam inne serie wydawnicze i sagi, które w swej biblioteczce posiadam.

Pierwszy wpis będzie zatem poświęcony Sadze o Ludziach Lodu i Sadze o Czarnoksiężniku, autorstwa Margit Sandemo.

Nie da się ukryć, że Ludzie Lodu są chyba najbardziej znaną sagą, i trudno znaleźć czytelnika, który nie słyszał o tej kolekcji. 47 tomowa historia, autorstwa norweskiej pisarki, obecnie już 89 letniej, owego czasu zdobyła wielu czytelników.


Ja miałam z nią pierwszy kontakt w wieku około piętnastu lat. Pamiętam, jak taszczyłam z biblioteki kolejne tomy i jakież było moje rozczarowanie, kiedy biblioteczne zbiory sagi skończyły się na którymś z tomów o numerze trzydziestym. W takiej formie przeczytałam całą sagę dwukrotnie. Z wypiekami na twarzy, połykając w ekspresowym tempie kolejne tomy.

Kolejny raz przeczytałam całą sagę jakieś pięć lat później, kompletując poszczególne tomy, zakupione w antykwariacie i doczytując nieznaną mi wcześniej historię, ominiętą w bibliotecznych zbiorach. A potem przeczytałam już całość jeszcze raz.
Po latach, dorobiłam się swojego osobistego, 47 tomowego kompletu Sagi o Ludziach Lodu. Po co mi ta seria? Powiecie. Skoro czytałam ją już kilkakrotnie?
Mam do niej straszny sentyment. Dobrze się czuję za świadomością, że mam ją na półce i w każdej chwili mogę sięgnąć do historii moich bohaterów.

O czym właściwie są Ludzie Lodu?
To wielopokoleniowa historia rodu, biorąca swój początek od praprzodka, Tengela Złego, który zawarł pakt z diabłem. W ramach umowy, w każdym kolejnym pokoleniu potomków Tengela, jedna osoba rodzi się naznaczona przekleństwem i służy złu. W wieku XVI na świat przychodzi kolejny "dotknięty", który jednak postanawia przeciwstawić się swojemu przeznaczeniu i odrzuca zło na rzecz czynienia dobra. Tengel Dobry stanie się protoplastą rodu, o którym będą mówić kolejne tomy.

Nie da się ukryć, są tomy ciekawsze, są słabsze. Jednak całość jest świetną historią, łączącą w sobie romans, fantastykę, powieść historyczną (choć tutaj nie każde tło historyczne jest prawdziwym odzwierciedleniem rzeczywistości), kryminał czy horror.

Fanom Ludzi Lodu kojarzy się pewnie następna saga, o której chcę dzisiaj powiedzieć: 15 tomowa Saga o Czarnoksiężniku


Nie jest to w prawdzie oficjalna, dalsza część LL, ale znaleźć można w niej kilka postaci z tej serii. Obie historie znajdą swój wspólny mianownik w Sadze o Królestwie Światła. Ale o tym już, następnym razem.

Saga o Czarnoksiężniku nie jest już taka wielopokoleniowa. Jest to historia islandzkiego czarnoksiężnika Móriego i jego najbliższej rodziny. Opowieść też będzie pełna magii, namiętności i tajemnicy, a finał prowadzi wprost do nowej historii.

Podobno czytanie Sagi o Ludziach Lodu to obciach. No trudno. Jakoś to zniosę. O wyższości jednych książek nad innymi, oraz podziału na czytadła i "wartościową literaturę" już było.

Ja jestem ciekawa, czy sagę znacie. A może lubicie? A może jest zupełnie nie w Waszym stylu?
Zapraszam do dyskusji i pozdrawiam serdecznie
Sardegna

Kilka słów wieczorową porą...


posted by Sardegna on ,

49 comments

Jako że nie potrafię nic sensownego napisać na temat "Niewolnic" Dolen Perkins - Valdez, a książka zasługuje na konkretną i przemyślaną opinię, dzisiejszy post będzie nie związany z moimi przemyśleniami na temat lektury.

Zebrało się kilka tematów, którymi chciałabym się z Wami podzielić.
Na początek stos:

Wypieszczony stosik, pochodzi w całości ze Świata Książki, za który serdecznie dziękuję Agnieszce.
Jakoś nie miałam czasu wrzucić go wcześniej, a dzisiaj nadarzyła się doskonała ku temu okazja, bowiem, jak już wszyscy wiecie, Świat Książki został uratowany i nie zniknie z rynku wydawniczego :) Wydawnictwo Bukowy Las zasługuje tutaj na nasze brawa, bowiem ocaliło od zguby ŚK, a ponad to deklaruje wznowienia i pozostawienie tegorocznego planu wydawniczego bez zmian.
To bardzo dobra wiadomość dla wszystkich zaangażowanych w akcję Ratowania ŚK na FB i dla innych osób, którym wydawnictwo było szczególnie bliskie.
Także możemy cieszyć się z pozytywnego rozwiązania problemów wydawnictwa i oczekiwać na kolejne, rewelacyjne nowości.


***

Udało mi się też dzisiaj upolować, co właściwie graniczy z cudem, świetną promocję Fabryki.pl i Kodów Rabatowych, które udostępniły pulę ponad 100 książek za 1zł. Cała akcja była dość rozpowszechniona na FB, więc cieszyła się sporym zainteresowaniem. Trudno się więc dziwić, że kiedy punktualnie zasiadłam przed laptopem, z zamiarem zakupienia wybranej książki, strony obu serwisów padły z przeładowania. Cała akcja miała trwać godzinę, więc cierpliwie odświeżałam wybrane strony, i za którymś razem udało mi się dokonać transakcji :) I tak oto, tym sposobem, stałam się dumną posiadaczką "Fabrykantki aniołków" Camilli Lackberg, za całe 6, 10 zł (wraz z przesyłką) i jestem z siebie strasznie dumna!

Dość często zdarza mi się brać udział w różnych konkursach na FB i nawet razy czy dwa, a nawet trzy, udało mi się coś wygrać. A Wy jaki macie stosunek do tego typu konkursów, na tym konkretnym portalu?

Wracając jeszcze do Camilli Lackberg, na 8 tomów posiadam tylko 2 ("Syrenka" i "Fabrykantka aniołków"). Chętnie przygarnęłabym pozostałe części. Jeżeli ktoś ma ochotę się wymienić, na pewno się jakoś dogadamy :)
***

Blogosfera książkowa nam się rozwija. Co krok pojawiają się jakieś propozycje spotkania blogerów i ich integracji. I dobrze! Jestem jak najbardziej ZA. Jak się uda, sama będę miała okazję spotkać się jeszcze w tym tygodniu z zaprzyjaźnionymi blogerkami. Podglądam też wszystkie inne propozycje np. Felicji i Bookfy, które zapraszają w lipcu nad morze. Wiem, że była już inicjatywa lubelskich i wrocławskich blogerów, bo wszystkie relacje ze spotkań czytam namiętnie. Uczestniczycie? Lubicie takie spotkania? Czy jednak wolicie zostać anonimowymi?

***

Ze spraw bieżących, przypominam o trwającym KONKURSIE, przesyłaniu linków do lutowej Trójki e-pik, lub ewentualnego zagłosowania w ankiecie.

Czytam "Projekt Matka" i porównuję, jak to było i jest w moim przypadku. Lektura daje do myślenia, ale też dystansuje do wielu spraw, a to każdej matce, żonie, kobiecie, jest czasami bardzo potrzebne.
Następne w czytelniczej kolejce jest "Obiecaj mi" Evansa. Będzie to już moja 3 lektura Z półki. Muszę być konsekwentna w sięganie po zbiory swojej biblioteczki, bo moje tegoroczne wyzwanie zakłada najwyższy poziom, czyli przeczytanie ponad 31 własnych książek. Więc tutaj nie może być sentymentów.
 ***

Miłego wieczoru życzę :)
Sardegna

"Winter" Asia Greenhorn


posted by Sardegna on , , , , ,

12 comments

Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 455
Moja ocena : 5/6

Trochę obawiałam się, jak będzie mi się czytać taką prawie pięćset stronicową "cegiełkę", czy nie znudzi mnie historia nastolatki i jej problemy. Jednak perspektywa przeczytania kolejnej nowości Wydawnictwa Dreams, które są zazwyczaj niebanalne, okazała się silniejsza.
Wiekowo, trochę mi już daleko do młodzieżówek, ale od czasu do czasu lubię takie powieści, rzadko w prawdzie czytam te, z wątkami paranormalnymi, ale ich nie dyskwalifikuję.
W przypadku "Winter" wszystkie moje obawy okazały się bezpodstawne. Oczywiście, nie jest to książka dla grupy czytelników, których powieści paranormal nie interesują. Jednak dla pozostałych czytelników będzie to jednak doskonała rozrywka i przyjemność, którą wbrew pozorom, czyta się bardzo szybko.

Tytułowa Winter to nastolatka, która prowadzi normalne życie w Londynie u boku ukochanej babci.
Po śmierci rodziców, babcia zaopiekowała się dziewczyną i jest teraz dla niej całym światem. Jednak pewnego dnia życie Winter dramatycznie się zmienia, bowiem jej opiekunka ulega wypadkowi i zapada w śpiączkę, a dziewczyna zostaje odesłana do rodziny zastępczej, do malowniczego miasteczka w Walii. Tracąc nagle swoje dotychczasowe życie, przyjaciół i stabilizację, nastolatka musi rozpoczynać wszystko od nowa.

Jak na nieszczęście w walijskim miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy: ktoś porywa i atakuje nastolatków, a w nowej szkole Winter funkcjonuje jakieś dziwne stowarzyszenie. Dziewczyna wbrew swojej woli znajdzie się w centrum wydarzeń, które mają swoje podłoże w historii miasteczka i będą stanowiły dla niej śmiertelne niebezpieczeństwo.

Bardzo przyjemne okazało się podążanie za Winter, poszukiwanie prawdy i odkrywanie prawdziwego "ja" bohaterki. Pamiętajmy, że jest to powieść paranormal, przeznaczona raczej dla młodzieży, więc dla dorosłego czytelnika będzie to raczej niezobowiązująca lektura, umilająca czas. I ja ją właśnie tak odebrałam.

Z tego, co się zorientowałam, "Winter" ma swoją kontynuację: powieść o tytule "Silver". Jednak bez obaw, czytając powyższą powieść do końca, zamkniemy pewną historię, i mimo że zakończenie pozostawia pewne niedomówienie, można spokojnie zakończyć swoją czytelniczą przygodę na tym tomie.

Sardegna

Co czytałam w 2009? WRZESIEŃ


posted by Sardegna on

4 comments

Wrzesień 2009 był miesiącem, kiedy zaczęłam pracę w nowym miejscu. Stresujący był to okres, pełen niepokoju i braku wolnego czasu. Zerkając na listę książek z tamtego miesiąca widzę, że raczyłam się tylko optymistycznymi lekturami, wszystkie z nich oceniłam dość wysoko i spędziłam z nimi przyjemny czas.

1. "Moje drzewko pomarańczowe" Jose Mario de Vasconcelos - 6

Oj, wzruszyłam się strasznie czytając tę powieść. Świat widziany oczyma małego chłopca, mieszkającego w ubogim, brazylijskim miasteczku, zapadł głęboko w moją pamięć. Zeze, wrażliwy i bardzo inteligentny chłopiec tworzy sobie swój wyimaginowany świat fantazji, w którym chroni się przed trudami codzienności. Drzewko pomarańczowe staje się jego powiernikiem, a Portugalczyk Manuel jedynym przyjacielem. Egzemplarz powieści, który miałam okazję czytać należał do serii Cała Polska Czyta Dzieciom. Zgadzam się na całej linii, że poznanie bohatera o tak ogromnej wrażliwości, wpłynie pozytywnie na młodych czytelników. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji czytać "Mojego drzewka pomarańczowego", koniecznie nadróbcie zaległości.

2. "Zielone piekło" Raymond Maufrais - 4

Nie przepadam za książkami o tematyce podróżniczej. Wyjątkiem są książki autorstwa Pana Cejrowskiego, ale z nimi miałam do czynienia  znacznie później, bowiem w roku 2011. "Zielone piekło" nie powaliło mnie na kolana. Z jednej strony historia wyprawy Raymonda Maufrais'a, niespełna dwudziestoletniego młodzieńca, w głąb amazońskiej puszczy, w poszukiwaniu nieznanych indiańskich plemion, dała zapowiedź interesującej lektury i niezwykłej przygody. Z drugiej jednak strony, codzienne zapiski podróżnika, walka z wszelkimi niedogodnościami wyprawy, opis wydarzeń i spotkań, jakie miały miejsce po drodze, ciągnęły się niemiłosiernie.
Może dlatego miałam później takie opory przed sięgnięciem po Cejrowskiego. Bałam się, że zafunduje mi podobny temat w podobny sposób, a to na dobre przekreśliłoby literaturę podróżniczą w moich oczach.

3. "Dom zbrodni" Agatha Christie - 5

Jest to druga w kolejności, najlepsza powieść Agathy Christie. Pierwszą według mnie jest "Dziesięciu murzynków". "Dom zbrodni" plasuje się na miejscu następnym. Genialna intryga, która przynosi zaskakujące zakończenie. W Krzywym Dworku dochodzi do morderstwa sędziwego właściciela, Arystydesa. Pierwsze podejrzenia padają na Sophię, główną dziedziczkę fortuny po zmarłym oraz Brendę, młodszą żonę denata. Okazuje się jednak, że ktoś inny stoi za tą zbrodnią, bowiem w Dworku zaczynają się dziać niepokojące rzeczy, a ktoś czyha na życie pozostałych mieszkańców. Świetna książka! Czytałam ją w trakcie mojego "kryzysu", co do twórczości autorki i jej lektura sprawiła mi szczerą przyjemność.


 4. "Nigdy w życiu" oraz "Serce na temblaku" Katarzyna Grochola - 5

Bardzo optymistyczne, kobiece książki. Pierwsza i druga część serii o Judycie, przeczytana trochę na fali popularności filmów, nakręconych na podstawie powieści.
W części pierwszej, bohaterka próbuje ogarnąć życie swoje i swojej córki po rozwodzie. Bierze się za mission impossible, buduje dom i znajduje miłość swojego życia. W części drugiej, między Judytą a Adamem dochodzi do   pewnych nieporozumień, ale prawdziwa miłość jest w stanie wybaczyć sobie wiele, więc cała historia nie może skończyć się źle. Mam jeszcze na półce część trzecią "Ja wam pokażę" i "A nie mówiłam", które czekają na lepsze czasy.
Właściwie od momentu przeczytania tych lektur, stałam się wierną fanką autorki i jeszcze żadna jej powieść mnie nie rozczarowała. Żałuję trochę, że nie dotarłam na spotkanie z Panią Katarzyną na krakowskich TK, ale może trafi mi się jeszcze okazja do krótkiej rozmowy.

5. "Wyrocznia księżyca" Frederic Lenoir - 5

Chociaż to niezła cegła, ma prawie 500 stron, czyta się ją ekspresowo. Jest to świetna przygodówka, lekka fantastyka, z wątkiem odkrywania tajemnicy, zdobywania ukochanej kobiety i wpływów niebezpiecznej organizacji. Młody wieśniak z Kalabrii zakochuje się w pięknej Elenie, córce bogatego kupca. Oczywiście jego uczucie zostaje wyśmiane a serce zranione. Giovanni postanawia zawalczyć o swoją ukochaną. Wyrusza w świat, aby osiągnąć sukces i udowodnić, że na Elenę zasługuje. W czasie jego wędrówki przydarzy mu się wiele niebezpiecznych przygód. Nabędzie on nadprzyrodzone umiejętności i wiedzę, zajdzie za skórę groźnej grupie ludzi i będzie walczył ze swoim przeznaczeniem. Fajna, wciągająca lektura.

Zadam standardowe pytanie: czytaliście coś z mojej listy? Lubicie Grocholę? Pamiętacie coś z Waszych wrześniowych lektur z 2009?

Na koniec jeszcze krótkie przypomnienie:
  • zapraszam do mojego urodzinowego konkursu. Wszystkie informacje znajdziecie TU
  • będzie mi miło, jeżeli zagłosujecie w aktualnej ankiecie i polubicie Książki Sardegny na FB
  • można zgłaszać się do lutowej Trójki e-pik, kto się po cichu przygląda i jeszcze się nie przyłączył, zapraszamy
Pozdrawiam niedzielnie
Sardegna

"Czyste serca" Maria Dąbrowska


posted by Sardegna on , , , , , ,

4 comments

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 90
Moja ocena : 3/6

Moja dzisiejsza opinia będzie dotyczyła książeczki, którą czytałam ostatnimi czasy moim dzieciom na dobranoc. W zeszłym roku nie brałam pod uwagę lektur dziecięcych w moim spisie rocznym i nie zaliczałam ich do wyzwania Z półki. Ale w tym roku postanowiłam to zmienić. Bo właściwie czemu mam nie uznawać takich lektur? Przecież też je przeczytałam, tylko "na raty" i też mam o nich własne zdanie, bez względu na to, czy historia podobała się moim dzieciom, czy nie.

Książeczka Marii Dąbrowskiej, należy do klasyki dziecięcej i już po lekturze widzę, że przeznaczona jest dla trochę starszych czytelników, niż moje dzieci. Książka zawiera 8 opowiadań:
"Pierwszy dzień w szkole"
"Wilczęta z czarnego podwórza"
"Drogie kamienie"
"Olek"
"Koledzy Jacka"
"Szpital"
"Czajki"
"Wakacje"
Bohaterami wszystkich historii są dzieci, w różnym wieku, przeżywające swoje problemy i małe radości. Niektóre dzieciaki pochodzą z ubogich rodzin, borykają się z biedą i pracą na utrzymanie rodziny, inne mogą cieszyć się szczęśliwą rodziną, która ich w trudach codzienności, wspiera.

W opowiadaniach "Pierwszy dzień szkoły" i "Wakacje" pokazany został obraz polskiej szkoły, ale wątkiem najbardziej zarysowanym jest życzliwy stosunek nauczyciela do uczniów i jego mądrość życiowa. Opowiadania "Wilczęta z czarnego podwórza", "Olek" i "Szpital" przedstawiają trudny los dzieci pochodzących z ubogich rodzin. Dzieciaków, które muszą borykać się z pracą zarobkową, dokładać się do kosztów utrzymania, szukać wsparcia i pomocy u obcych osób. "Koledzy Jacka" pokazują wartość przyjaźni i okazywania sobie pomocy. W historię wplótł też się wątek tworzenia spółdzielni i korzyści z tego płynących. Hmm...:)
"Czajki" pokazują wrażliwość chłopca na obecność zwierząt i jego troskę o nie. To opowiadanie jest najbardziej "na czasie".

Historie są krótkie, jednak dla moich dzieciaków za poważne i poruszające dla nich "nieaktualną" tematykę. Mnie osobiście opowiadania też trochę znużyły i straciły dla mnie ważność. Poza opowiadaniem "Czajki", które bardzo mi się podobało, nie potrafiłam wskrzesić entuzjazmu i utożsamić się z przedstawionymi historiami.

"Czyste serca" to moja 2/31 lektura Z półki, którą odkładam głęboko do biblioteczki i biorę się za szukanie innej klasyki dziecięcej. Zaliczam ją też do wyzwania lutowej Trójki e-pik.
Sardegna

Drugie urodziny Książek Sardegny


posted by Sardegna on

40 comments

Z lekkim opóźnieniem, bowiem dokładna data to 31 stycznia, możemy zacząć świętować drugie urodziny Książek Sardegny.
Co tu dużo mówić. Wspaniałe były te dwa lata. Pełne rewelacyjnych lektur, przemiłych kontaktów i znajomości. Obfitowały w różne książkowe wydarzenia i akcje. Przyniosły nowe książki (w ilościach znacznych) i nowe pomysły. Trójka e-pik rozwinęła się do niebotycznych rozmiarów, a chętnych do zabawy wciąż przybywa.

A ja mimo dwóch lat w książkowej blogosferze nadal nie mam dosyć! Nowe pomysły same przychodzą do głowy, nowe wpisy formują się czasem w niespodziewanych okolicznościach. Entuzjazmu mi nie brakuje. Brakuje jedynie czasu, ale jak to mówią, nie można mieć wszystkiego.

Dziękuję Wam za te dwa lata. Za wszystkie odwiedziny, komentarze, maile, znajomości (te wirtualne i te realne). W prawdzie blog to moje miejsce w blogosferze, ale bez czytelników i odwiedzających nie dawał by tyle satysfakcji i energii do działania.

W ramach urodzinowej niespodzianki mam dla Was dwie książki. Obie pochodzą z mojej biblioteczki, noszą minimalne ślady użytkowania. Reprezentują zupełnie odmienną tematykę, więc będziecie mogli zgłosić się do jednej wybranej książki, albo do obu.

1. "Gdyby Wenus była chłopcem" Luke Sutherland
2. "JP II Pokolenie czy mozaika wartości?" Redakcja


Zasady konkursu:
1. Organizatorem jestem ja, właścicielka bloga Książki Sardegny
2. Aby wziąć udział w zabawie, należy w komentarzu napisać swoją odpowiedź na proste zadanie konkursowe, podane poniżej oraz wybrać tytuł książki, która go interesuje (można zgłosić się do jednej lub do dwóch książek).

3. Proszę podać swój adres mailowy, a osoby posiadające bloga, proszę wkleić podlinkowany baner na swoją stronę 
4. Miło będzie, jeżeli dodacie bloga do obserwowanych, oraz polubicie moją stronę na FB Książki Sardegny, lecz nie jest to konieczne

4. Konkurs trwa od 8 do 21 lutego 2013, a wyniki ogłoszę w dniu następnym

5. Zwycięzcy zostaną wybrani w drodze losowania.

6. Nagrodą są dwie książki: 
"Gdyby Wenus była chłopcem" Luke Sutherland
"JP II Pokolenie czy mozaika wartości?" Redakcja

7. Udział może wziąć każdy, osoby, które nie posiadają bloga, proszę o podanie adresu mailowego

Zadanie konkursowe:

Podaj w komentarzu trzy słowa, jakimi określisz blog Książki Sardegny
  
Zapraszam do zabawy i zgłaszania się w komentarzach, pozdrawiam piątkowo

Sardegna

"Zanim zasnę" S.J. Watson


posted by Sardegna on , , , , ,

10 comments


Wydawnictwo: Sonia Draga
audiobook: czas trwania 11 h 20 minut
Moja ocena : 6/6
lektor: Joanna Jeżewska

Jeżeli szukacie czegoś niebanalnego, czegoś, co pochłonie Was bez reszty, macie ochotę na powieść, która dostarcza emocji, trzyma w napięciu, wzrusza, zaskakuje i niesamowicie wciąga, z czystym sumieniem POLECAM "Zanim zasnę" S.J Watsona.

Audiobook pożyczyła mi Agnes, zaznaczając, że jest rewelacyjny. No i miała dziewczyna rację w 100%! Ależ mi się ta historia podobała, zaskoczyła i poruszyła wyobraźnię.

Zacznę od końca: rzadko kiedy nie potrafię domyślić się zakończenia powieści obyczajowych, a nawet kryminałów. Mało które zakończenie jest w stanie mnie zaskoczyć, ale tak szczerze, na maksa. "Zanim zasnę" ma odjechane zakończenie. Nieprawdopodobne, ale jakże spójne i właściwe, wspaniale kończące opowiedzianą historię.

Christine budzi się codziennie w obcym łóżku, z obcym facetem u boku. Nie poznaje otoczenia, nie poznaje mężczyzny, który twierdzi, że jest jej mężem od 20 lat, nie poznaje swojego ciała. Codziennie kobieta przeżywa wstrząs i swój dramat na nowo, a jej mąż, Ben, taktownie opowiada historię jej życia i wypadku, w wyniku którego straciła pamięć.
Cóż z tego, jeśli po obudzeniu, Christine znowu zapomina całą swą przeszłość i sytuacja powtarza się od nowa.

To pozornie proste bytowanie zakłóca pewnego ranka telefon. Okazuje się, że Christine od kilku tygodni spotyka się w tajemnicy przed mężem, ze swoim terapeutą, który ma pomóc jej odzyskać pamięć. Po rozmowie ze specjalistą, wychodzi na jaw fakt, że kobieta prowadzi też sekretny dziennik, na którego pierwszej stronie wykaligrafowała hasło: "Nie ufać Benowi".

Kobieta zaczyna podejrzewać męża, że ten ukrywa przed nią jakieś fakty z przeszłości. Dzięki współpracy z terapeutą zaczyna przypominać sobie niektóre wydarzenia i wszystkie skrupulatnie zapisuje w swym dzienniku. Dąży do odkrycia prawdy o sobie, ale ta może niestety okazać się gorsza, od życia w błogiej nieświadomości.

Niesamowita historia, przedstawiona z wielką skrupulatnością, naładowana emocjami, momentami wzruszająca, a chwilami trzymająca w napięciu, jak najlepszy thriller. Krok po kroku wędrujemy za Christine do jej przeszłości. Poznajemy coraz to nowe fakty, próbujemy złączyć je w logiczną całość, ale i tak zakończenie da nam psychicznego "kopa".

Cóż jeszcze mogę powiedzieć, przede wszystkim wielkie brawa należą się lektorce, Pani Joannie Jeżewskiej, która doskonale zinterpretowała powieść, zmieniała intonację głosu i tak wyrażała emocje, że audiobooka słuchało się z dreszczykiem emocji i wypiekami na twarzy. REWELACJA, i tyle. Dzięki Agnes za świetną pożyczkę.
Sardegna

"Dziecko dla profesjonalistów" Leszek K. Talko


posted by Sardegna on , , , , ,

8 comments


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 140
Moja ocena : 6/6

Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! Nikt tak nie pisze o dzieciach, codzienności, radościach i troskach, jak Leszek K. Talko. Felietony "dziecięce" pojawiały się wcześniej w miesięczniku "Dziecko", a inne, nie mniej zabawne i życiowe, pisane razem z żoną, Moniką Piątkowską, w Gazecie Wyborczej.

Oczywiście kilka lat temu, czytałam je z uśmiechem na twarzy, ale nie miały dla mnie jeszcze takiego osobistego znaczenia. Kiedy na świecie pojawiły się moje dzieci, w felietonach Leszka Talki odnajdywałam swoją rodzinę. Z niesamowitym dystansem i poczuciem humoru, autor opisuje swoją codzienność z pociechami: synkiem Pitu i córką Kudłatą.
Oj dzieje się w ich życiu dzieje, ale każdy rodzic wie, że rodzicielstwo to prawdziwa przygoda, wyzwanie i ciężka praca 24 godziny na dobę, różniąca się znacznie od narzucanego nam w reklamach wizerunku idealnych dzieci i rodziny.

Autora nic nie zdziwi, nic w zachowaniu dzieciaków nie może zaskoczyć, ani poruszyć. Jest w końcu profesjonalistą. Wie o swoich dzieciakach wszystko, nie to co początkujący rodzice (spodziewający się pierwszego dziecka) i średnio zaawansowani (z jednym dzieckiem).
Bo właśnie! Jedno dziecko, to nie to samo co dwójka. Podobno między trójką a dwójką nie ma już specjalnej w domu różnicy, ale ja nie planuję tego sprawdzać.

Autora dawno już przestały stresować takie drobnostki, jak: czekolada wtarta do obicia kanapy, kinderniespodzianki na śniadanie, niechęć do mycia, albo wręcz przeciwnie - nadmierna chęć kąpieli, wieczny bałagan w mieszkaniu, wieczny brak czasu i zmęczenie. Kto by się przejmował takimi drobiazgami, no jedynie chyba bezdzietni znajomi, którzy coraz rzadziej szukają kontaktu i dziwnym trafem przestają dzwonić i zapraszać na drinka.

Każdy rodzic wie, o czym mówię, realia życia z dzieckiem są trochę inne od wyobrażeń. Nie mówię, że złe, po prostu INNE, a Leszek Talko pokazuje w dowcipny sposób tą rzeczywistość, która nas rodziców rozbawia do łez i powoduje, że utożsamiamy się z tą książką, jak rzadko z którą.
Nie da się ukryć, odczuwamy ulgę, że nie tylko u nas zdarzają się jakieś ekstremalne sytuacje, że nie tylko nam zdarza się "odpuszczać", albo nakarmić dziecko czekoladą, dla "świętego spokoju".

To nie jest poradnik z gatunku tych, jak postępować z dzieckiem. To zabawny zapis prawdziwej rzeczywistości, trochę przerysowany i groteskowy, ale uroczy i przesympatyczny 

***

Tak na koniec, chciałam jeszcze wspomnieć, że w blogowaniu najlepsze jest to, że poznaje się masę interesujących ludzi. Komentarze, wymiana myśli, powoduje, że z niektórymi osobami utrzymuje się stały kontakt. I właśnie dzięki takiej wirtualnej znajomości, do mojej biblioteczki trafiło"Dziecko dla profesjonalistów". Agnieszka Steur, autorka "Wojny w Jangblizji" odpowiedziała na moje poszukiwania wyżej wymienionej książeczki i sprawiła mi tym przeogromną radość. Teraz do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze "Dziecka dla początkujących". Jakby ktoś chciał się wymienić, wiecie gdzie mnie szukać

Książkę przeczytałam w ramach lutowego wyzwania Trójka e-pik, jako książkę ulubionego autora
Sardegna