"Kulminacje" Janusz L. Wiśniewski


posted by Sardegna on , , , ,

4 comments


Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba stron: 266
Moja ocena : 5/6

Mam ostatnio fazę na opowiadania pana Wiśniewskiego. Najpierw "Łóżko", a teraz "Kulminacje". Chociaż te drugie nie są typowym przykładem twórczości Pisarza, gdyż poza tradycyjnymi opowieściami Jego autorstwa, w książce znajdują się także historie napisane przez osiem wyjątkowych pań.

Struktura książki to szesnaście opowiadań J.L. Wiśniewskiego, a do każdego z nich dołączona jest historia alternatywna, stworzona przez jedną z Autorek. Dzięki temu, jedna opowieść ukazana jest z dwóch punktów widzenia, bądź zaprezentowane są dwie wariacje jednej historii. Lubię takie urozmaicenia, poza tym, w spisie polskich Autorek znajdują się nazwiska pań, których twórczość bliska jest memu sercu. Tym większa moja radość, bowiem w jednej książce znalazłam bardzo wiele interesujących mnie aspektów.

Nie martwcie się, "Kulminacje" to nie jest kolejna, zwyczajna antologia opowiadań o miłości. Książka stanowi fajną odmianę w momencie, kiedy rynek czytelniczy proponuje wiele podobnych tytułów. Poza tym, zebranie próbek twórczości ośmiu polskich Autorek (niektórych nieznanych mi zupełnie), daje szansę na zupełnie nowe wrażenia czytelnicze.

Jeśli chodzi o same opowiadania pana Wiśniewskiego, to powtórzyła się niestety sytuacja, jaka miała miejsce z "Łóżkiem": dwie z ośmiu historii czytałam już wcześniej ("Arytmie" i "Noc poślubna"). Jednakże fakt, iż Autorki dopisały alternatywną wersję owej historii, rekompensował mi tę powtarzalność i znajomość tekstu. Uprzedzam też lojalnie, że czytelniczki, które czytały "Zespoły napięć" mogą czuć się rozczarowane, bowiem w "Kulminacjach" potarza się wszystkie sześć opowiadań je tworzących ("Noc poślubna", "Kochanka", "Syndrom przekleństwa Undine", "Menopauza", "Anorexia nervosa", "Cykle zamknięte")

Pierwszy duet to "Arytmie"/"In - wersje", napisany wraz z panią Manulą Kalicką, który jest doskonałym przykładem tego, że nowe opowiadanie nadało staremu zupełnie nowe znaczenie. Podobała mi się wersja kobieca, kiedy to opisane wydarzenia nie są już takie czyste i wzniosłe, a kochankowie bez skazy.
"Syndrom przekleństwa Undine"/"Nie umrzesz we śnie", stworzony z Magdaleną Witkiewicz, pokazuje nowy punkt widzenia kobiety cierpiącej na przedziwne schorzenie, związane ze śmiertelnym bezdechem, następującym we śnie. W walce z chorobą bohaterce pomaga przyjaciel, którego postać, w każdym z opowiadań wygląda nieco inaczej.
Kolejny duet: J.L. Wiśniewskiego i Agnieszki Niezgody (pani, która, nie była mi bliżej znana) w opowiadaniach "Anorexia nervosa"/"Anorexia sclerosis" jest jednym z moich dwóch ulubionych zestawów. Autor przedstawia przejmującą historię związku, który kończy śmierć bliskiej osoby, Autora natomiast daje czytelnikom kontynuację tej wzruszającej opowieści. Świetna autorska para!

"Kochanka"/"Róża" Pauliny Holtz to dwie wariacje na temat przypadkowych spotkań, które mogą zaowocować głębszą relacją. Wersja "męska" zahacza o zdradę, wersja "kobieca" opiera się tylko (i na szczęście) na porozumieniu dusz.

"Noc poślubna"/"Klaustrofobia" Mariki Krajniewskiej to pozornie nie związane ze sobą opowieści, zupełnie od siebie różne i dotykające innych tematów. Jednakże po zastanowieniu, analogię odnajduje się w sytuacji, w jakiej postawiono bohaterki opowiadania. Ramy, w jakie wtłoczono kobiety, niemożność zmiany swego losu, o której ciężko czytać (zwłaszcza w przypadku "Nocy poślubnej"). Zresztą powyższe opowiadanie J.L. Wiśniewskiego jest chyba jednym z najbardziej drastycznych i emocjonalnych, jakie w Jego wykonaniu czytałam (w każdym razie dla mnie).

"Cykle zamknięte"/"Łabędzi śpiew" Izabeli Sowy to dwie wersje tego samej historii, widziane z męskiego punktu widzenia. Tęsknoty mężczyzn przebywających na morzu, za swoimi kobietami, mają różne oblicza, ale powiem szczerze, że bardziej podobało mi się spojrzenie kobiece na tę historię. Wszystko to za sprawą wyjątkowego zakończenia, niemalże fantastycznego, ale nadającego opowieści nowego charakteru.

Najlepszym duetem "Kulminacji" jest dla mnie zestaw opowiadań "Krew"/"Plac zabaw" autorstwa pana Wiśniewskiego i pani Małgorzaty Warda. Dramatyczna historia, przedstawiona w dwóch odsłonach "przed" i "po" tragedii, robi chyba największe wrażenie na czytelniczkach - matkach. Natomiast nadanie części drugiej elementu kryminalnego, powoduje, że ten duet pamięta się najlepiej i najwyżej go ocenia.

"Menopauza"/"Andropauza" Joanny Jodełki to dwa punkty widzenia na nieudany związek kobiety dojrzałej.  Jej żale i rozterki, związane z nieudanym małżeństwem i niezadowalającym kochankiem. Opowieści, które zrobiły na mnie najmniejsze wrażenie, jednakże rozumiem celowość umieszczenia ich w zbiorze i zakończenia nimi całego cyklu.

Podsumowując, opowiadania pana Wiśniewskiego mają swój charakterystyczny klimat, w którym czytelniczki się rozkochują, albo wręcz przeciwnie. Ja należę do tej pierwszej grupy, i mimo że czytałam już bardzo wiele historii Autora, niektóre z nich kilkakrotnie, zapoznałam się z "Kulminacjami" z wielką przyjemnością. Dawkowałam sobie duety, świadomie odwlekając w czasie przeczytanie całej książki. Obecność ośmiu Pań w tej antologii, dodaje charakteru, ale stanowi też miłą odmianę dla czytelnika. Myślę więc, że książka spodoba się zarówno miłośniczkom prozy Autora, jak i zaproszonych do współtworzenia, Autorek.
Sardegna

4 komentarze:

  1. Jeden z moich MUST READ, niestety ciągle nie kupiony - ale nadrobię, tylko nie wiem kiedy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubisz prozę Wiśniewskiego? Czy bardziej skłaniasz się ku Autorkom?

      Usuń
  2. Ten autor to takie moje must read, nawet chyba kiedyś już tak napisałam. :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiśniewskiego podobnie jak i Schmitta lubię w małych formach.....więc może uda mi się i ten zbiór jego opowiadań przeczytać

    OdpowiedzUsuń