Blogowe podsumowanie miesiąca - styczeń


posted by Sardegna on

6 comments

Styczeń okazał się wspaniałym, luźnym miesiącem, a to za sprawą tego, iż Śląsk otwierał sezon ferii zimowych. Praktycznie więc, zaraz po świętach mogłam dalej odpoczywać i cieszyć się wolnym czasem. Plany miałam oczywiście ambitne, skończyło się na leniuchowaniu, ale! Pouzupełniałam zaległości blogowe, zaplanowałam kilka wpisów, które pojawią się, kiedy w amoku będę próbowała ogarniać rzeczywistość w lutym, spotkałam się z kilkoma znajomymi, na co nie miałam czasu w trakcie roku szkolnego, oraz obejrzałam masę filmów i seriali. Z czytaniem poszło mi trochę gorzej, bo mam jakiś kryzys czytelniczy, jednakże udało mi się pochłonąć kilka książek dla dzieci.


Lista lektur:  




1. "Elf i dom demonów" Marcin Pałasz - 5
2. "Juventus. Drużyna walecznych serc" Marcin Kalita - 5
3. "Niki i Tesla. Efekty specjalne na miarę Oscara" Pflugfelder„ Science Bob”, Hockensmith Steve- 4
4. "Amelia Kieł i bal barbarzyńców" Laura Ellen Anderson - 4
5. "Zagadka zegara maltańskiego" Jørn Lier Horst - 6
6. "Ludzie, których powinieneś znać, bo zmienili świat" Monika Kassner - 5
7. "Światło gwiazd" Krystyna Mirek - 5


Imprezy kulturalne:

 
W styczniu, choć miałam sporo wolnego czasu, nie zabłysłam, jeśli chodzi o udział w spotkaniach autorskich. Byłam za to dwa razy w Teatrze Miejskim w Gliwicach: 12.01 na "Królowej śniegu", 19.01 na "Plotce" oraz wybieram się 31.01 na młodzieżowy spektakl "Paul i Nina". Na blogu znajduje się, jak na razie, tylko jeden wpis, o "Królowej śniegu", ale pozostałe dwa pojawią się na pewno w najbliższym czasie. Oprócz tego, 12 stycznia, z moim Synem, wzięłam udział w sportowej imprezie charytatywnej na rzecz WOŚP, 26.01 spędziliśmy cały dzień na Śląskim Festiwalu Nauki , dwa razy spotkałam się także z blogową ekipą Śląskich Blogerów Książkowych na kawie i ploteczkach. 5 stycznia wzięłam też udział w wykładzie motywacyjnym przeprowadzonym przez Jakuba B. Bączka, ale o tym wydarzeniu również napiszę w osobnym poście.

Nowości:


"Ortodroma" Mateusz Janiszewski
"Zagadka dna morskiego" Jørn Lier Horst
"Zagadka zegara maltańskiego" Jørn Lier Horst
"Zagadka hien cmentarnych" Jørn Lier Horst
"Zagadka salamandry" Jørn Lier Horst
"Liliana" Małgorzata Strękowska - Zaręba
"Dom na kurzych łapkach" Sophie Anderson


Serialowo:

W styczniu obejrzałam 3 seriale: 1 sezon "Wiedźmina" - właściwie zaczęłam już w grudniu, ale teraz dokończyłam, 1 sezon nowego mini serialu "Ares" oraz 1 sezon "V wars".
  [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]

1. "Wiedźmin" - nie mogłam zignorować faktu, iż Netflix postanowił nakręcić serial na podstawie książek naszego rodzimego pisarza, Andrzeja Sapkowskiego, a do tego produkcja okazała się jedną z najpopularniejszych w ubiegłym roku, więc tym bardziej się cieszę, że tak wiele osób mogła poznać tą historię po raz pierwszy, albo odświeżyć ją sobie po latach. Cykl o Wiedźminie czytałam jakieś piętnaście lat temu, stąd też większość wątków zatarła mi się w pamięci, ale też dzięki temu nie miałam większych problemów z tym, iż serial nie okazał się wiernym odwzorowaniem książki. Nie przeszkadzały mi inaczej poprowadzone wątki, nie dopatrywałam się błędów i nieścisłości, słabej scenografii, cy jakiś innych negatywów. Za to bardzo mi się podobał Geralt, świetny Jaskier, spektakularne sceny walki no i nasz Ogrodzieniec! Czekam z niecierpliwością na sezon 2 i żałuję, że trzeba będzie tak długo na niego czekać.

2. "Ares" - to krótki serial składający się z ośmiu 35 minutowych odcinków, więc udało mi się go obejrzeć praktycznie na raz jest. Jest to produkcja holenderska, więc kadry i klimat serialu jest trochę inny, niż ten, do którego się przyzwyczaiłam, ale przez to nie mniej interesujący. Przy uniwersytecie działa dość prężnie pewne elitarne stowarzyszenie studentów Ares. Żeby zasilić jego szeregi trzeba uzyskać specjalne zaproszenie, bowiem jest ono przeznaczone dla osób najbardziej wpływowych, zarówno studentów, jak i profesorów czy wykładowców. Nieoczekiwanie, do wstąpienia do Ares zaproszenie otrzymuje skromna dziewczyna z ubogiej rodziny, studentka pierwszego roku medycyny. Początkowo nieufna, z każdym kolejnym dniem angażuje się coraz bardziej w organizację, zaczyna działać na jej rzecz wbrew swoim zasadom, i robić wszystko pod jej dyktando. Nie niepokoją ją nawet fakty, iż kolejni członkowie stowarzyszenia popełniają samobójstwo, a w starym gmachu biblioteki, gdzie Ares ma swoją siedzibę, w piwnicach jest coś schowane. 

3. "V wars" na ten serial skusiłam się głównie za sprawą Iana Somerhaldera, który gra w nim główną rolę. Na początku trochę się zdziwiłam, że aktor znowu poszedł tendencyjnie w stronę wampirów, jednak ta produkcja różni się od "Pamiętników wampirów", z założenia jest mroczniejsza, bardziej brutalna i niebezpieczna, Ian tym razem nie wspiera też wampirów, tylko stoi po stronie ludzi walczących z potworami. Serial jednak jakoś specjalnie nie przypadł mi do gustu. Dokończyłam go, bo chciałam móc coś więcej na jego temat powiedzieć, jednak po drugi sezon raczej nie sięgnę.
Filmowo:

W styczniu zaszalałam i obejrzałam aż 14 filmów! Wszystkie oczywiście na Netflixie.

1. "Niemożliwe" reż. J.A. Bayona - świetny film oparty na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w grudniu 2004 roku, podczas pamiętnego tsunami, jakie nawiedziło wybrzeże Tajlandii. Na wyspie Phuket święta spędza pięcioosobowa rodzina z Hiszpanii, a ich spokojny urlop przemienia się w dramatyczną walkę o życie. Kiedy rankiem 26 grudnia w skutek trzęsienia ziemi gwałtowna fala tsunami uderza w kurort, rodzina spędza akurat czas nad basenem hotelowym. Dzieci rozdzielają się od rodziców, walcząc o życie własne i swoich bliskich, próbują przetrwać. Mocny, przerażający film , wzbudzający w odbiorcach całą gamę uczuć. Aż trudno uwierzyć, że ktokolwiek przetrwał taką katastrofę.

2."World War Z" reż. Marc Forster - film z 2013 roku z Bradem Pittem w roli głównej, okazał się jednym z fajniejszych, jakie obejrzałam w tym miesiącu. Jest to historia z gatunku zagłady ludzkości, kiedy Ziemię nawiedza jakiś tajemniczy wirus zmieniający ludzi w zombie. Epidemia rozprzestrzenia się błyskawicznie, bowiem każda ugryziona ofiara po 10 - 12 sekundach przemienia się w nieumarłęgo. Gerry Lane, pracownik ONZ trafia w sam środek pandemii, musi uchronić swoją żoną i dwie córki przed przemienieniem, znaleźć bezpieczne schronienie, a później, z pierwszego frontu walczyć o antidotum dla ludzkości.

3. "How it ends" reż. David M. Rosenthal - Ziemię nawiedza nieznanego pochodzenia kataklizm. Katastrofa ciągnie za sobą klęski żywiołowe, brak prądu, przerwanie łączności i komunikacji. Will Younger rozdziela się ze swoją ciężarną narzeczoną i wraz ze swoim teściem, wyrusza na jej poszukiwanie. Mężczyźni przemierzają kraj, natykając się co chwilę na szereg niebezpieczeństw, walczą o przetrwanie w pogrążonym w chaosie świecie.


4.  "22 lipca" reż. Paul Greengrass - film oparty na autentycznych wydarzeniach, w których opowiedziana jest historia ataku terrorystycznego z 22 lipca 2011 roku, mającego miejsce na norweskiej wyspie Utoi. Terrorysta, Andreas Brevick, o skrajnie nazistowskich poglądach, po zamachu w centrum miasta, wyrusza na wyspę, aby strzelać do nastolatków, którzy mają tam swój edukacyjny obóz. Bardzo wstrząsająca produkcja, w której wyeksponowano postać Viljara Hanssena, chłopaka, który podczas ataku został ranny, ale udało mu się przeżyć i udało mu się aktualnie wyjść na prostą a nawet zajmować się polityką i przeciwdziałaniem przemocy właśnie i takim nazistowskim

5. "Ciche miejsce" reż. John Krasinski - produkcja Netfliksa, która trochę klimatem i fabułą przypomina "Nie otwieraj oczu", jest jednak, moim zdaniem, od niego znacznie ciekawszy. Świat pogrążony w chaosie po nieznanego pochodzenia apokalipsie, zamieszkały jest przez istoty pozaziemskie, śmiertelnie niebezpieczne dla ludzi. Jedyną metodą, aby się ich ustrzec i być w miarę bezpiecznym jest życie w całkowitej ciszy, potwory bowiem reagują na każdy, nawet najmniejszy hałas. Rodzina z trójką dzieci próbuje żyć w miarę normalnie w tych trudnych warunkach. Przygotowali sobie wiele sposobów na to, aby uchronić się przed niebezpieczeństwem, jednak pewnego dnia wszystkie te opcje zawodzą...

6. "Fala" reż. Roar Uthaug - produkcja norweska, która w roku 2016 była kandydatem do Oscara. Geolog Kristian, pracujący na górzystym terenie Åkneset w Norwegii przy zatoce fiordu Geirangerfjord, odkrywa, że masyw górski pęka, skały się przesuwają, co może w pewnym momencie spowodować osunięcie się fragmentu skalnego do zatoki i wywołać olbrzymią falę tsunami. Fala ta będzie katastrofalna w skutkach i zmiecie z powierzchni ziemi miasteczko ulokowane u wybrzeży zatoki. Podobna sytuacja miała już miejsce w latach 30-tych XX wieku, stąd też geolog wie, ze nie są to czcze pogróżki. Musi więc uratować siebie, swoją rodzinę żonę i jak najwięcej mieszkańców przed nadchodzącym kataklizmem. Ciekawa produkcja, choć jest to film katastroficzny to jednak oparty na autentycznych badaniach, co daje nieco odmienny obraz sytuacji i wzbudza szczery niepokój. Przez to, że jest to produkcja norweska, całość jest mniej holywoodzka, mniej efektowna, ale czy gorsza? Nie sądzę.


7. "W wysokiej trawie" reż. Vincenzo Natali - film Netflixa, na podstawie opowiadania Stephena Kinga i jego syna Joe Hilla. Faktycznie jest to trochę psychodeliczny film, bardzo oszczędny w swoim wyrazie, bo właściwie cała akcja rozgrywa się w tytułowej wysokiej trawie, w której gubi się trzyosobowa rodzina oraz rodzeństwo, Cal i Becky, które wyrusza im na pomoc. Właściwie cały film to poruszanie się w labiryncie trawy, poczucie, że w tej całej historii jest coś mocno nie tak, niepokój, i panika. Bardzo intrygujący, trzymający w napięciu, film.

8. "W cieniu księżyca" reż. Jim Mickle - trochę nietypowa historia, w stylu "Efektu motyla", leniwie tocząca się, mroczna, z ciemnymi obrazami i ponurymi kadrami. W Filadelfii dochodzi do brutalnych morderstw, a za seryjne zabójstwo odpowiedzialna jest prawdopodobnie młoda kobieta, która przemyka nocą przez miasto. Nikt nie zna powodów, dla których morduje przypadkowe ofiary, do tego wstrzykując im niezidentyfikowaną truciznę. Policjant Locke bardzo angażuje się w tą sprawę i praktycznie doprowadza ją do końca, jednak po 9 latach okazuje się, że morderca wrócił na i na nowo zabija, co wydaje się zupełnie niemożliwe.

 [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]

9. "Sylwester w Nowym Yorku" reż. Garry Marshall - bardzo przyjemny film obyczajowy w gwiazdorskiej obsadzie, przedstawiający ostatni dzień w roku, pewnej grupy ludzi. Do Sylwestra przygotowuje się Jensen, gwiazda rocka, mający uświetnić występ na wieczorze sylwestrowym, jego była dziewczyna, szef kuchni, szykująca catering na jedną z nowojorskich imprez, młody kurier, który, jak na złość dostaje nietypowe zlecenie, jego ekscentryczna klientka, o naprawdę dziwnych pomysłach, depresyjny przyjaciel kuriera, wybierająca się na koncert Jensena dziewczyna, organizatorka sylwestrowej imprezy z opadającą kulą na Manhattanie, samotna matka, wychowująca nastoletnią córkę, która marzy o spędzenia Sylwestra w grupie swoich znajomych, na co nie chce zgodzić się matka, facet szukający kobiety, z którą kiedyś miał przelotny romans, a także samotny, umierający człowiek, który prawdopodobnie nie dożyje rana. Do tego, dwie pary małżeńskie, ścigające się o to, czyje dziecko urodzi się, jako pierwsze w nowym roku i zgarnie nagrodę pieniężną. Fajna produkcja, w sam raz do obejrzenia na początek roku, będąc jeszcze w świątecznym nastroju.

10. "Na bank się uda" reż. Szymon Jakubowski - polska komedia kryminalna ze świetną rolą Macieja Stuhra i Józefa Pawłowskigo. W centrum miasta zostaje obrabowany bank, jednak nic z niego nie ginie. Co jeszcze dziwniejsze, włamywaczami okazuje się trójka staruszków, którzy zamykają się wewnątrz bankowego skarbca i na przesłuchaniu uparcie milczą. Jako że istnieją podejrzenia, iż dziadkom pomagał ktoś z zewnątrz, i to ktoś obeznany w informatyce, do sprawy zostaje włączony młody policjant z cyber wydziału, Patryk Gajda. Sprawą interesuje się też prokurator krajowy, który wyjątkowo nachalnie angażuje się w śledztwo. Film w stylu "Vinci", gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje, średnio mi się podobał. Gdyby nie rola dwóch moich ulubionych aktorów, raczej bym nie obejrzała.

11. "Świąteczny książę. Królewskie dziecko" reż. John Schultz - trzeci film o fikcyjnym królestwie Aldovi i jego władcach. Skromna dziennikarka, Amerykanka Amber, zakochuje się z wzajemnością w księciu Richardzie. Para spodziewa się swojego pierwszego dziecka, stąd też wiadomo, że będzie się to wiązało z nowymi obowiązkami i wielkimi emocjami. Jednak na dworze dochodzi do pewnego skandalu i aktualnie to spędza sen z powiek parze monarchów. Jeżeli skandal nie zostanie rozwiązany do Wigilii, królestwo czekają ciężkie konsekwencje, które mogą dosięgnąć także nienarodzonego potomka. Sympatyczna historia, w sam raz do obejrzenia, na przykład przy prasowaniu, nie trzeba bowiem jakoś specjalnie się przy nim wysilać.

12. "Świąteczny rycerz" reż. Monika Mitchell - to chyba ostatni świąteczny film w tym sezonie, na który się skusiłam. Skromna nauczycielka Brooke spotyka mężczyznę swoich marzeń. nie przewiduje jednak, że jest on rycerzem średniowiecznym, który na skutek wypełnienia pewnej misji, został przeniesiony w czasie. Jeden ze słabszych filmów o świętach, jakie widziałam i tego faktu nie zmieni tego nawet sympatyczna rola Vanessy Hudgens.

13. "Co ty wiesz o swoim dziadku?" reż. Dan Mazer - zabawna i pikantna komedia z Robertem de Niro i Zacem Efronem w rolach głównych. Jason, młody prawnik, który za tydzień ma się żenić z dość wymagającą dziewczyną, wyrusza ze swoim niedawno owdowiałym dziadkiem w podróż. Pierwotnie ma tylko odwieźć go do miejsca docelowego, jednak sprytny senior, który okazuje się bardziej żywotny, niż wnukowi się wydaje, ma nieco inne plany. Postanawia nieco rozruszać wnuka, zabiera go więc na szereg imprez, namawiając do wyluzowania i poszukania sobie innej dziewczyny. Ta wyprawa nie może skończyć się dobrze, zwłaszcza dla Jasona.


14. "Statek miłości" reż. Mort Nathan - infantylna komedia pomyłek, w której bohater zdradzony przez swoją narzeczoną przeżywa kryzys i próbuje znaleźć nową miłość swojego życia. W ramach pocieszenia, zostaje zabrany przez najlepszego przyjaciela na rejs singli "statkiem miłości". Panowie mają nadzieję na poznanie interesujących kobiet i przeżycie paru niezobowiązujących romansów. Jednak na skutek złośliwości pracownika biura, lądują na statku miłości, ale... pełnym gejów.

  [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]


Muzycznie:

Styczeń brzmiał kawałkiem Kwiatu Jabłoni, młodego zespołu, który odkrył nie kto inny, tylko moja dwunastoletnia Córka. Wspaniały, delikatny, pełen emocji utwór "Dziś późno pójdę spać" na stałe wpisał się na listę moich ulubionych kawałków:


Drugim utworem był "BLCKSTR" Miuosha, o mocnym, ale świetny, tekście napisany specjalnie dla córki rapera.  Podoba mi się zaproszenie gościa, w tym wypadku Palucha, do wspólnego nagrania utworu. Bardzo dobrze wyszło!


 A jak Wam minął styczeń?

  Sardegna

6 komentarzy:

  1. Wow! Ależ imponujący styczeń :)
    Bardzo podobała nam się seria Horsta. Szkoda, że nie ma kolejnych tomów :(
    Oglądałyśmy z Pati 3 część Świątecznego księcia - super! A ja z kolei "W wysokiej trawie", ale mocno mnie rozczarował :(
    Teraz oglądam Watahę :) Odmiana od Netflixa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochłaniamy kolejne części Horsta i na razie nie przyjmujemy do wiadomości faktu, że nie ma dalszych części... A co do filmów, moje dzieci obejrzały ostatnio "Za niebieskimi drzwiami" na Nx - wrażenie nieziemskie :)

      Usuń
  2. Fajnie, że udało Ci się nadrobić zaległości (serialowo i filmowo zaszalałaś :D).

    Zaczytanego lutego! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) faktycznie z serialami zaszalałam, ale mam coś na swoje usprawiedliwienie, miałam kryzys czytelniczy i wchodziły mi tylko filmy i seriale :)

      Usuń