Pages

piątek, maja 06, 2011

"Gringo wśród dzikich plemion" Wojciech Cejrowski


Wydawnictwo: Bernardinum
Liczba stron: 260
Moja ocena: 6/6

Na początku muszę stwierdzić, że książka jakiś czas temu strasznie mnie prześladowała. Ale wbrew pozorom, wcale nie było to pozytywne "prześladowanie". Gdzie tylko nie spojrzałam tam Gringo. Wszyscy go poszukują, wręcz pragną mieć! Na Podaju - co wymiana, to Gringo.W jakiś czasopismach - polecana książka - Gringo. Na Biblionetce - wysokie noty - Gringo. Co jest? - myślę sobie.Co jest takiego w tej książce, że tak wielu przypadła do gustu? Za Panem Cejrowskim nie przepadam, a Jego programy w TV omijam szerokim łukiem. Tematyka dżungli i jej tajemnic, mnie jakoś nie fascynuje. Czytałam niedawno "Zielone piekło w Gujanie" R. Maufrais, i powiem szczerze poza paroma sytuacjami, wynudziłam się strasznie. Nie żebym była jakimś przeciwnikiem przyrody i Matki Ziemi. Po prostu książki podróżnicze to nie moja działka.
Postanowiłam Gringo nie szukać. Ale gdy pojawiła się na portalu Giełda Mamy, pobrałam, z myślą, że kiedyś może przeczytam.
No i oczywiście nie wytrzymałam długo. Co to za kniga? Musiałam ocenić sama.

I tak oto niestety (albo raczej stety) stałam się kolejną fanką pióra Pana Cejrowskiego.
Autor w swej książce zabiera nas w najdalsze i najdziksze zakątki świata. I tak wędrujemy do dzikich indiańskich plemion (które nigdy nie widziały białego człowieka), przemierzamy kraje Ameryki Środkowej (Honduras, Belize, Gwatemala, Salwador), przeżywamy wyprawę dookoła Karaibów, odkrywamy biegun dżungli. Każda wyprawa jest wielką niewiadomą dla autora, pełną niebezpieczeństw, zarówno ze strony dzikiej przyrody, jak i ze strony człowieka. Podróżnik musi przekonać do siebie nie tylko najdziksze plemiona Indian, ale też żołnierzy armii i bojówek oraz urzędników państwowych, którzy nie lubią Gringo wałęsających się na ich terenie.

Książka jest świetna. Wciągająca, napisana przystępnym, potocznym językiem, z humorem, dystansem i wielką mądrością. Zawiera doskonałe komentarze i przypisy autora i tłumacza do tekstu. Niektóre zabawne inne pouczające. Po niektórych podrozdziałach można znaleźć morał opowiedzianej historii. Stanowi on ciekawe uzupełnienie przeczytanej treści.
Autor ma niesamowitą zdolność opowiadania własnych historii. Prezentuje nam tajemniczy świat przyrody w taki sposób, że czytelnik ma ochotę wybrać się w taką fascynującą przygodę. Oczywiście nie zważając na wszelkie niebezpieczeństwa, typu: tropikalne choroby, piranie, anakondy, jadowite węże, żaby o toksycznej skórze, mrówki giganty czy grupy buntowników.
Po lekturze, aż trudno mi uwierzyć, że takie niesamowite historie przydarzyły się jednemu człowiekowi. Świetna opowieść, z czystym sumieniem polecam.
Dodatkowo, książka opatrzona jest oryginalnymi zdjęciami autora, co stanowi fajne jej uzupełnienie.
Sardegna

12 komentarzy:

  1. To musi być ciekawa książka, a wielokrotnie mijałam ja na bibliotecznej półce ; ) Dodaję do obserwowanych ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę czyli możemy przybić sobie piątkę :)
    Ja też nie przepadam za filozofią, którą pan Cejrowski reprezentuję od paru dobrych lat, ale ta książka naprawdę wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobnie jak ty i Biedronka nie przepadam za ideologicznymi wywodami pana Cejrowskiego, za to bardzo lubię to, co pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tę książkę, mam na półce, a w planach czytelniczych i zakupowych "Rio Anaconda" :)
    Spotkałam się z głosami jakoby niektóre z przygód Cejrowskiego miałyby być zmyślone... Nikt nie chce rozwinąć tych myśli, a ja jakoś nie daję im wiary, jednak nie dają mi spokoju....

    OdpowiedzUsuń
  5. Justyna - na prawdę polecam :)

    Biedronka, Niedopisanie - :) zgadzam się z Wami w 100%, talent pisarski autora jest niezaprzeczalny

    Zaczytana - sama też chętnie przeczytałabym "Rio Anakonda", gdzieś słyszałam, że jest jeszcze lepsza od Gringo. Co do zmyślonych historii autora - nie słyszałam takich plotek, ale faktem jest, że na jednego człowieka przypada niewiarygodny ogrom przygód :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z każdym zdaniem ostatnich akapitów. ;) Bardzo lubię także "Rio Anacondę" i nie mogę się doczekać, aż przeczytam "Podróżnika WC". :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja słyszałam, że Rio jest gorsze :P
    Najlepiej się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aleksandra, Zaczytana - :)i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem tak- u nas gringa zaszczepiła stateczna 80-letnia ciocia męża, która czytała fragmenty na imieninach (a były to fragmenty o księdzu ewangelizującym Indian na golasa), a potem na prawo i lewo rozdawała egzemplarze.
    Gringomania nie uznaje barier wiekowych:).

    OdpowiedzUsuń
  10. Iza - no to trochę Ci zazdroszczę Cioteczki - ze względu na te darmowe egzemplarze :) hi hi :) że też w mojej rodzinie krewni tak nie angażują się literacko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj tak Gringo uzależnia. Rewelacyjna rzecz!! Dawno się tak nie śmiałam czytając:) Na półce czeka już Rio Anaconda świadomie jej jeszcze nie czytam, bowiem nie chce żeby się skończyła hihi. Jak jej nie zacznę to się nie skończy. Ale to sobie wykombinowałam sprytnie!:)) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Papryczka - czekam zatem na Twoje wrażenia z "Rio Anakondy" :) a co do przytrzymywania książek na półce, to też tak mam. U mnie stoją dwa nietknięte Cobeny. Ostatnie, z mojej kolekcji, których nie czytałam. też nie chcę żeby się skończyły :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń