Pages

niedziela, stycznia 29, 2012

"Małe trzęsienia ziemi" Jennifer Weiner


Wydawnictwo:Świat Książki
Liczba stron: 413
Moja ocena : 5/6

Bardzo lubię Jennifer Weiner. Czytałam dwie powieści autorki: "Kochając większą kobietę" i "Mamuśki gotowe na wszystko". Właściwie za każdym razem, gdy sięgam po książkę Pani Weiner, daję się nabrać. A to dlatego, że spodziewam się lekkiego i nie skomplikowanego czytadła, a dostaję konkretną powieść obyczajową.  Jest to oczywiście pozytywne rozczarowanie.

Z powyższą książką było podobnie. Spodziewałam się lekkiej i zabawnej powieści o kobietach w ciąży i ich przypadłościach. Ewentualnie zabawnych dylematów młodej mamy, anegdot z życia bobasa i świeżo upieczonego tatusia. Dokładnie rok temu, czytałam całkiem przyjemną książkę w takiej właśnie konwencji. Powieść "Notatki przyszłej matki" Risy Green była całkiem przyjemną lekturą, wywołującą uśmiech na mojej twarzy, tym bardziej, że sama byłam świeżo po porodzie.

Powyższa powieść nie jest jednak zabawnym pamiętnikiem młodej mamy. Jest za to bardzo przejmującą historią czterech młodych kobiet, które właśnie zostały matkami. Bohaterkami powieści są Becky, Kelly, Ayinde i Lia. Zupełnie różne od siebie kobiety, wychowane w innych środowiskach, o różnym statusie materialnym. Wszystko ich dzieli, a łączy fakt, że niedawno urodziły dzieci. Pierwsze trzy kobiety poznają się na jodze dla ciężarnych. Przypadkowym zbiegiem okoliczności zostają włączone w poród jednej z nich, i tym sposobem zaczyna się ich wyjątkowa przyjaźń. Lia, która próbuje otrząsnąć się po tragicznej śmierci swego synka, znajduje w tych obcych sobie kobietach, niesamowite wsparcie i nadzieję.

Każda z bohaterek przeżywa narodziny swego dziecka w inny sposób. Każda inaczej radzi sobie z trudną sytuacją i nawałem nowych obowiązków. Każda z nich przezywa swój osobisty dramat. Kelly, po narodzinach dziecka, szybko wraca do pracy, gdyż martwi się trudną sytuacją finansową. Przez to nie radzi sobie z ogromem obowiązków pracującej mamy, a nie może liczyć na pomoc męża. Ayinde musi poradzić sobie z podejrzeniem choroby synka i domniemaną zdradą męża, znanego sportowca. Becky, walczy z uprzykrzającą życie teściową i niedojrzałym mężem. Lia próbuje pogodzić się ze śmiercią syna i odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Kobiety uczą się jak być matkami i układają swoje życie z nowymi, jakże upragnionymi, członkami rodziny.

Książka jest pełna rzeczywisty problemów, jakie czekają młode matki po narodzinach dzieci. Bo faktem jest, że wtedy życie kobiety obraca się o 180 stopni. A poza wszechogarniającym szczęściem, macierzyństwo to szereg codziennych trudności, z którymi kobietom przychodzi się zmierzyć. Zwłaszcza dotyczy to narodzin pierwszego dziecka. Przy drugim, idzie już z górki, wiem coś o tym.
"Małe trzęsienia ziemi" powinny być lekturą obowiązkową dla wszystkich przyszłych matek. Nie żeby straszyć, ale żeby uświadomić, że posiadanie dziecka to prawdziwe szczęście, ale okraszone wieloma trudnościami i wyrzeczeniami. Polecam również przyszłym tatusiom. Książka przygotuje ich do tej roli lepiej, niż nie jeden poradnik.
Sardegna

14 komentarzy:

  1. Fajna recenzja, którą mnie zaciekawiłaś. Rozejrzę się za książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Cieszę się, że udało mi się Cię zainteresować :)

      Usuń
  2. Ja właśnie tę książkę przeczytałam zaraz po porodzie (zaczęłam jeszcze w szpitalu) i wydała mi się baaardzo prawdziwa. Autorkę też ogromnie lubię, "Mamusiek gotowych na wszystko" nie czytałam, ale już szukam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trafiłaś z nią na bardzo odpowiedni moment :P

      Usuń
  3. Dopisuję do swojej gigantycznej listy planów czytelniczych:) W moim obecnym stanie jest bardzo a propos ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Mogę gratulować? :)kiedy szczęśliwe rozwiązanie?

      Usuń
    2. Możesz, możesz:) W lipcu, gdzieś w połowie, bo "zdania" są podzielone ;)

      Usuń
    3. No to serdecznie gratuluję! Ale to chyba drugi potomek? Czy się mylę...

      Usuń
    4. Drugi(albo druga:)) Starszy w maju skończy 3 latka

      Usuń
  4. Choć jakoś nie bardzo mnie ciągnie do powieści o ciężarnych to dzięki Tobie mogę kojarzyć nazwisko tej autorki, wcześniej nie było mi ono znane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam "Kochając większą kobietę", będzie w sam raz na początek znajomości z autorką. I treść nie jest mamusiowata :)

      Usuń
  5. Jakbym ją gdzieś spotkała,to czemu nie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja bardzo ciekawa, ale co do książki to raczej nie dla mnie.
    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. oj no ksiazka w sam raz dla mnie akurat na ta chwile - poczytam przy karmieniu :)

    OdpowiedzUsuń