Pages

czwartek, lutego 09, 2012

"Kroki" Mariusz Maślanka

Wydawnictwo:Świat Książki
Liczba stron: 157
Moja ocena : 4/6

Powyższa książka nie jest pierwszą powieścią autora, jaką miałam okazję przeczytać. Pierwszy był "Bidul". Kto czytał, ten wie, jak ta książka działa na psychikę. Poszukuję jej zresztą bezskutecznie od jakiegoś czasu, bo chcę aby zasiliła moją biblioteczkę.
W każdym razie, kiedy na wyprzedaży znalazłam kolejną książkę Mariusza Maślanki, nie wahałam się ani chwili.

"Kroki" to trzy opowiadania połączone wspólnym motywem polskiej, podupadłej, popegeerowskiej wsi.
Tytułowe opowiadanie przedstawia historię świeżo upieczonego maturzysty, Kuby Dolińskiego, który próbuje wyrwać się ze swojej rodzinnej wsi. Chłopak obdarzony artystyczną naturą nie potrafi odnaleźć się w otaczających go realiach. Nie chce powielać schematów zachowań swoich rodziców i rodzeństwa, którzy otoczeni telewizją, alkoholem i kiczem, wegetują od pierwszego do ostatniego dnia wypłaty. Nie chce pracować w okolicznej fabryce, a czas wolny dzielić pomiędzy budkę z piwem i tandetną dyskotekę. Nie chce, podobnie jak jego rówieśnicy, utknąć w rodzinnej wsi, bez perspektyw i większych oczekiwań od życia. Kiedy nie dostaje się na wymarzone studia wyrusza w podróż po Polsce, bez celu i oczekiwań. Jedzie poznawać świat, uczyć się życia, fotografią łapać ulotne chwile. W swej podróży uświadamia sobie, jak chce żyć, ale przede wszystkim, jak żyć nie chce.

Drugie opowiadanie "Romeczek", ukazuje obraz trzydziestoletniego mężczyzny, zamieszkującego zubożałą wioskę. Romek ma pracę, przez co jest wielkim szczęściarzem, gdyż wielu sąsiadów wiecznie jej poszukuje. Jest nieśmiały, więc nie znalazł sobie jeszcze żony i mieszka z rodzicami. Przez to staje się pośmiewiskiem wioskowych kolegów, ale właściwie to mu nie przeszkadza. Ma proste i uporządkowane życie, z którego jest na swój sposób zadowolony. Każdy grosz z wypłaty odkłada na jedyną rozrywkę, wizytę w burdelu. Wolny czas spędza przed telewizorem z puszką piwa w ręku. Nie ma od życia większych oczekiwań, bo i po co.

Ostatnie opowiadanie "Historyjki z donaldówek" ma nieco inny charakter od dwóch poprzednich. Konrad, który buduje dom na ziemi swych dziadków, wraca wspomnieniami do beztroskich czasów swojego dzieciństwa, kiedy to spędzał niezapomniane wakacje na dziadkowej wsi.
Dla wychowanego w mieście Konrada, wieś jawiła się jako kraina szczęśliwości, prostoty, szczerości i spokoju. To tutaj zapominał o wygórowanych względem niego, ambicjach matki, czuł smak prawdziwej wolności, przyjaźni i pierwszych młodzieńczych uniesień. Wieś, podobnie jak historyjki z gum Donaldów, była dla niego innym światem, do którego zawsze mógł wrócić w marzeniach.

"Kroki" nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak "Bidul", doceniam jednak pióro Mariusza Maślanki, bo książkę czyta się bardzo dobrze. Autor ma w sobie szczerość i umiejętność pisania o brutalnej codzienności w charakterystyczny sposób. Treść książki jest surowa i oszczędna. Niektóre sceny mogą gorszyć i zniesmaczać. Jednak mnie taka forma przekonuje. Wiem, że autor ma wielu zwolenników i wielu przeciwników, który zarzucają mu powielanie takiej formy.
Ja skłaniam się raczej ku jego zwolennikom i za "Kroki" daję czwórkę.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania "Trójka e-pik", szczegóły znajdziecie TU
Sardegna

2 komentarze:

  1. Ciekawie opowiadania się zapowiadają

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, wydaje mi się, że kiedyś czytałam tę książkę, ale nie jestem pewna...

    OdpowiedzUsuń