Pages

wtorek, marca 27, 2012

"Alicja w Krainie Czarów" Lewis Carroll

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 176
Moja ocena : 3/6

Powiem szczerze, że jako dziecko nigdy nie czytałam pełnej wersji "Alicji w Krainie Czarów". Nigdy nie widziałam też żadnej bajki o tym tytule, ani ekranizacji. Moja Ania ma na półce skróconą wersję bajeczki o niezwykłych przygodach Alicji, więc taką powiastkę już przerobiłam. Przyszła mi jednak ochota na poznanie pełnej wersji tej historii.

Niestety moje wrażenia po lekturze nie są najlepsze. Nie wyobrażam sobie, jak dzieci czy młodzież, mają przyswoić sobie fabułę tej książeczki, skoro ja, osoba dorosła, miałam z tym spory problem. Wiadomo, że treść opowiastki wymaga od czytelnika użycia sporej dawki wyobraźni. W końcu Biały Królik, Kapelusznik, Niby-Żółw, gadające ptaki, Król i Królowa Kier, strażnicza Talia Kart przeżywają tak niesamowite przygody, że trudno za nimi nadążyć. Jednak zagmatwanych sytuacji i dziwnych zbiegów okoliczności jest tutaj zdecydowanie za dużo, dorosły czytelnik nie nadąża, a co dopiero dziecko.

Fabuła powiastki jest w przybliżeniu wszystkim znana. Alicja podąża tropem zauważonego w ogrodzie, białego królika, trafia do tunelu z mnóstwem drzwi i wchodzi do tajemniczej Krainy Czarów. Tam dzieją się niesamowite rzeczy, żadne wydarzenie nie ma logicznego wyjaśnienia, ani związku przyczynowo skutkowego.

I o to chyba w tej powieści chodzi, żeby dać upust swojej wyobraźni i złamać wszelkie granice logicznego myślenia. Może dzieciom udaje się to przejść przez to bez trudu. Mnie w każdym razie Alicja nie przekonała i cieszę się, że nie była to moja lektura szkolna, bo niczego fajnego w niej nie widzę.

Szanuję oczywiście wszystkich zwolenników tej historii, bo na pewno nie można jej zarzucić braku oryginalności. Podobno najnowsza ekranizacja, w reżyserii Tima Burtona, jest rewelacyjna. Nie wiem, nie sprawdzałam. Może się skuszę, ale głównie ze względu na Johnny'ego Deppa. Poza nim, nic mnie do tego nie skłoni.

 "Alicję w Krainie Czarów" przeczytałam w ramach mojego marcowego wyzwania Trójka e - pik.

17 komentarzy:

  1. Widzę, że masz egzemplarz z ilustracjami sir Johna Tenniela. Ja sobie ostatnio tez sprawiłam, tyle, że wydawnictwa Vesper. Nad tym Świata Książki też się zastanawiałam, ale nie mieli wersji w twardej oprawie, a jak już kupuję to wolę w twardej.
    Uwierz mi Alicja może podobać się dzieciom. Nie pamiętam ile miałam lat kiedy ją dostałam, ale to była jedna z moich ulubionych książek (inną była Porwanie w Tiuturlistanie, a to też czysty obłęd). Zresztą to widać po zaczytanym egzemplarzu, który mam w domu. A i miałam jeszcze płytę (winylową oczywiście), piosenki z niej pamiętam do dziś: "Pan Lew był raz chory i leżał w łóżeczku, więc przyszedł pan doktor: - Jak się ma Koteczku? - Nie dobrze, lecz teraz na obiad jest pora - rzekł Lew rozdrażniony i pożarł doktora". Uwielbiam purnonsens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julka :) być może gdybym przeczytała książkę w dzieciństwie, odebrałabym ją inaczej. Tamte lektury zapadają w pamięć i ma się do nich olbrzymi sentyment :) Swoją drogą, jedną z moich ulubionych książek dzieciństwa też było "Porwanie w Tiuturlistanie" :)

      Usuń
  2. Nigdy nie czytałam oryginalnej książki. Natomiast w dzieciństwie oglądałam disneyowską ekranizację "Alicji..." i też nigdy do mnie nie przemówiła. Lubię fantastykę pod każdą postacią ale w tym wypadku w sumie nie rozumiałam całej puenty tej historii. Dziewczynka wpada do dziury i przeżywa tam dziwne, niesamowite przygody, które do niczego nie prowadzą. To ja podziękuję za książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Alicja" to książka dla "dorosłych dzieci", tzn. dzieciom też może się podobać, ale aby dobrze ją zrozumieć trzeba chyba być trochę filozofem:) Carroll był duchownym i matematykiem, dlatego dużo tam zagadek, absurdów opartych na dziwnej logice przeczącej naszej. Bardzo dużo zależy też od tłumaczenia, najlepsze jakie czytałem to tłumaczenie Roberta Stillera, a jak to jest ważne świadczy fakt, że próbowało wielu z róznym skutkiem ( m.in. Maciej Słomczyński, Jolanta Kozak). Niedawno na blogu przedstawiałem jeden wiersz z "Alicji" "Jabberwocky", który jest świetnym przykładem poezji absurdalnej, albo się to lubi albo nie. Ja bardziej lubię drugą część "Po drugiej stronie lustra", jest dużo ciekawsza, taka trochę partia szachów z jednym błędem. Dla mnie przygody Alicji to sen lub przykład solipsyzmu, umysłu, który wytworzył sobie taki dziwny świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z faktem, że Alicja może mieć wielu "dorosłych" zwolenników. Właśnie takich, którzy lubią doszukiwać się w powieściach drugiego dna, analizować, poszukiwać, odkrywać. Może trafiłam na niezbyt udany przekład, nie wiem. A może po prostu nie czuję potrzeby analizy tego dzieła.
      Jednakże z chęcią czytam Wasze wypowiedzi, bo doskonale uzupełniają mi lekturę :) dziękuję

      Usuń
  4. Dokładnie tak: "Alicja w Krainie Czarów" może podobać się dzieciom, jednak to nie jest książka dla nich przeznaczona; to literatura jak najbardziej dla dorosłych, wyrobionych czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci podchodzą do Alicji bardzo naturalnie. Cała historia pobudza wyobraźnię i wzbudza ich zachwyt. Widzę to po mojej trzylatce. Interesuje ją wiele szczegółów z tej bajki, na które ja zwyczajnie nie zwracam uwagi. Dorośli czytelnicy delektują się treścią Alicji. Ja to jak najbardziej szanuję, jednak sama tego nie czuję.

      Usuń
  5. Alicji nie czytałam ani nie widziałam w żadnej formie. Jednak ja sama mam trochę pokręcony umysł także muszę się z nią zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekranizacja rzeczywiście jest genialna! Ale co do Alicji to uwielbiam tę książkę, jest absolutnie świetna. Szkoda, że tobie nie przypadła do gustu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno zrobiłam sobie "tydzień z Alicją", przeczytałam tłumaczenie 'dla dzieci' Antoniego Marianowicza, 'dla dorosłych' Słomczyńskiego, obejrzałam film z Deppem i przeczytałam "Alicję w krainie rzeczywistości"(książka o prawdziwej Alicji, dla której Carroll napisał "Alicję..."). Niby bajka była pisana dla dziecka, ale swego czasu czytałam u Pawlikowskiej, że jest to książka z mruganiem okiem do dorosłych i tłumaczenia Słomczyńskiego najlepiej odpowiada oryginałowi. Faktycznie w tym dla dzieci było sparafrazowane wierszyki znane polskim dzieciom, np. Chory kotek, a u Słomczyńskiego jest dosłowne. Bardzo lubiłam filmy o Alicji w dzieciństwie i zachwycała mnie podróż po krainie wyobraźni, ale teraz książka tak bardzo mi się nie podobała. Starzejemy się ;) Nie widziałam też za bardzo motywów matematycznych, a byłam ich ciekawa. Wersja Burtona zawiera też motywy z drugiej części, bajka Disneyowska jest też "wariacją na temat".
    tu link do Blondynki: http://www.beatapawlikowska.com/diary,list,2666.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam wersję "dla dzieci". Może rzeczywiście tłumaczenie dla dorosłych byłoby bardziej na miejscu. Za link dziękuję, z chęcią się zapoznam.

      Usuń
  8. Alicję mam już od dawna w planach. Jestem ciekawa, czy mi się spodoba :) Zapraszam na mojego bloga na mały konkurs ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po Twojej recenzji szczerze odradzam ekranizację Burtona. Nawet Depp nie pomoże na galimatias panujący również w filmie. Ja książki nie czytałam, ale po obejrzeniu filmu mam dokładnie takie same przemyślenia co Ty, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie jestem osamotniona :) Bo już myślałam, że rzeczywiście zbyt pochopnie oceniłam Alicję i nie dostrzegam ukrytego w niej kunsztu. Myślę, że po prostu to nie moje klimaty i "polubianie" na siłę nic tu nie zmieni :)

      Usuń
  10. A ja odwrotnie, polecam film, mimo że opowieść Carrola nie przypadła Ci do gustu. Rola J. Deppa jako Kapelusznika jest rzeczywiście porywająca, czym może Cię skuszę. W dodatku film Burtona nie jest wierną adaptacją książki, ale posiada to coś, co w filmach Burtona się pojawia, ten swoisty dla niego nastrój i klimat. Poza tym dwa oskary, za kostiumy i scenografię też zobowiązują, warto obejrzeć :).

    Chyba nie muszę dodawać, że mi się opowieści Lewisa Carolla bardzo podobały :).
    Tomocerus

    OdpowiedzUsuń