Pages

poniedziałek, lipca 30, 2012

"Gra w życzenia" Patrick Redmond

Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 271
Moja ocena : 6/6

"Gra w  życzenia" to książka z gatunku takich, które należą do ulubionych powieści naszych znajomych, a nam nic nie mówią. Szczerze powiem, że ani tytuł ani nazwisko autora nie było mi znane. Koleżanka bardzo polecała, mówiąc, że to najlepsza książka, jaką w życiu czytała. Jak w takim razie mogłam przejść obok niej obojętnie? Zachęcał mnie jeszcze opis na okładce, mówiący, że jest to "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" i "Władca much" w jednym. Jako że obie te książki czytałam i obie zrobiły na mnie kolosalne wrażenie, chociaż książka Nancy Kleinbaum, większe, chciałam sama wyrobić sobie opinię na ten temat.

Akcja powieści toczy się, podobnie, jak w "Stowarzyszeniu...", w elitarnej szkole dla chłopców. Kirkston Abbey to miejsce, gdzie od pokoleń, w duchu surowej dyscypliny, porządku i niereformowalnych zasad, wychowywani są dorastający młodzieńcy. Wybitna kadra, wieloletnia tradycja i gwarancja świetnego wykształcenia, skłania rodziców do oddania swoich synów, pod skrzydła szkoły.

W rzeczywistości miejsce to jest dżunglą, gdzie codziennie o przetrwanie walczą słabsi. Uczniowie młodsi, nieśmiali, z kompleksami, o złym pochodzeniu, nieustannie poniżani są przez swoich starszych i silniejszych kolegów. W takim ponurym świecie, w ciągłym strachu przed upokorzeniem i biciem, wegetuje czternastoletni Jonathan. Mimo że otoczony jest grupką przyjaznych mu chłopców, ciągle narażony jest na zaczepki i molestowanie ze strony silniejszych kolegów.
Bezsilny i samotny w swej walce, próbuje jednorazowo przeciwstawić się liderowi napastników, jednak ten akt odwagi kończy się dla niego bardzo tragicznie. Jonathan zrezygnowany i gotowy na wszystko, zyskuje nieoczekiwanie potężnego przyjaciela.

Kiedy chłopcu wydaje się już, że pech odwrócił się od niego, i z nowym przyjacielem u boku zaczyna czuć się bezpiecznie, zło trafia do niego z zupełnie innej strony. Zbliża się niebezpieczeństwo, które jest nieporównywalne z niczym, czego do tej pory doświadczył. Jonathan zostaje uwikłany w sieć tragicznych wydarzeń, z których nie ma już odwrotu.

Mimo iż książka należy do Srebrnej Serii Wydawnictwa Amber, która charakteryzuje się dość drobnym drukiem, czyta się ją błyskawicznie. Wydarzenia dzieją się bardzo szybko, czytelnik przerzuca kolejne strony z niepokojem, co też jeszcze przydarzy się bohaterowi.
Nie da się ukryć pewnych podobieństw do "Stowarzyszenia Umarłych Poetów" i "Władcy much". Wiele sytuacji jest podobnych, przedstawienie agresji w stosunku do słabszych, stosunek uczniów do nauczycieli, metody "dręczenia", układy panujące w grupie. Jednak ogólny klimat "Gry w życzenia" jest trochę inny. Znajdziemy w niej nie tylko dramat psychologiczny i obraz sytuacji społeczeństwa lat 50 tych, ale też wątek paranormalny i niezły thriller psychologiczny.

Jakiś czas temu na stronie Porozmawiajmy o książkach dyskutowaliśmy o "Władcy much" . Padły tam wtedy pytania o istotę zła, o to, czy dzieci są istotami niewinnymi itd. Jeżeli ktoś ma ochotę przyłączyć się do dyskusji, albo wrócić do tematu, zapraszam.
Myślę, że powyższa książka tylko częściowo nadaje się do rozważania na powyższy temat, jednak agresja wśród dzieci to zagadnienie na tyle aktualne, że można o niej wspominać przy każdej okazji. Zachęcam zatem do wypowiedzenia się.
Sardegna

11 komentarzy:

  1. Taka wysoka ocena, ho, ho. Na pewno poszukam w bibliotece. Nic mi ani autor ani tytuł nie mówią.

    OdpowiedzUsuń
  2. czuję, że ta książka przypadłaby mi do gustu

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę! Nie potrzebuję większej zachęty, książka ląduje na liście priorytetowej do kupienia! Skoro to połączenie "Stowarzyszenia..." i "Władcy much" to po prostu muszę ją mieć!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ entuzjazm! Jeżeli lubisz klimat obu książek, "Gra w życzenia" powinna Ci się spodobać na 100%

      Usuń
  4. Czytałam "Czarne słońce" tego autora i ta książka dała mi ostro przez łeb, też postawiłam 6/6. Do tej nie mogę się dorwać, ale kiedyś mi się uda :)

    Jakbyś chciała przeczytać, to służę pożyczką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ja chętnie :) Może na zlot wrześniowy z Biblionetki udało by Ci się ją zabrać? Podobno zrobiłaś już przelew. Czy nasz skład pokojowy nadal aktualny?

      Usuń
  5. Mam od dawna w planach "Stowarzyszenie umarłych poetów". Z nim chciałabym się uporać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też pierwszy raz słyszę o tej książce, ale skoro taka dobra to grzech nie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że bardzo mnie zainteresowałaś tą recenzją. Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Przypomina mi, oprócz wymienionych przez Ciebie utworów, skandynawski film "Zło" (zresztą na podstawie powieści Jana Guillou). Bardzo chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję za podpowiedź. Słyszałam w prawdzie o tytule, który podajesz, ale nie byłam świadoma, że to takie klimaty. Dzięki, poszukam :)

      Usuń
  8. Nie czytałam niestety żadnej z tych książek : oglądałam tylko filmy Stowarzyszei... i Władcę...
    Więc nie podyskutuję ale przeczytać będe chciała wszystkie trzy.

    OdpowiedzUsuń