Pages

niedziela, sierpnia 26, 2012

"Nim nadejdzie mróz" Henning Mankell

Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
audiobook: czas trwania 19 h
Moja ocena : 3/6
lektor: Leszek Filipowicz

Przegadana. Takim stwierdzeniem mogę określić nową powieść Henninga Mankella "Nim nadejdzie mróz". Z poprzednich powieści autora czytałam "O krok". Podobał mi się inspektor Kurt Wallander i jego styl pracy. Z ochotą sięgnęłam zatem po odsłuchanie powyższej powieści. Dodatkowo ułatwiła mi to urlopowa podróż, kiedy to mogłam właściwie nieprzerwanie przesłuchać całość.

I powiem szczerze, to była męka...powieść jest przegadana, przegadana i jeszcze raz przegadana. Masa wątków pobocznych, historii niczego nie wnoszących, snutych przez bohaterów opisów sytuacyjnych, wspomnień z przeszłości...straszne.

Sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Kto zna Kurta Wallandera, ten wie, że jego śledztwa nigdy nie są nudne. Tym razem inspektor odchodzi jakby w cień, a na pierwszy plan wysuwa się jego córka, Linda, która to za parę dni ma oficjalnie zostać policjantką. I to właśnie z Lindą związana jest główna akcja powieści. W niewyjaśnionych okolicznościach, znika bowiem jej przyjaciółka z dawnych lat.
Linda jest bardzo zaniepokojona tym faktem. Próbuje na własną rękę szukać zaginionej. Prosi nawet ojca o pomoc, ale ten nie wykazuje zainteresowania tak błahymi sprawami, gdyż zajęty jest właśnie sprawą brutalnego morderstwa kobiety, której poćwiartowane ciało znaleziono w leśnym szałasie.

Linda na własną rękę prowadzi więc nieoficjalne śledztwo, w trakcie którego natyka się na niepokojące poszlaki, mogące świadczyć o tym, że Anna była w jakiś sposób zamieszana w zbrodnię znalezionej niedawno kobiety. Niebezpieczeństwo, w którym znajdzie się niespodziewanie Linda, zwróci uwagę Kurta na jej odkrycie. Razem poprowadzą nieoficjalne śledztwo, które poprowadzi ich wprost w ręce niebezpiecznej sekty religijnej.

Czyż to nie jest zachęcająca fabuła? Pomysł świetny, samo prowadzenie śledztwa i jego rozwiązanie, też jest niczego sobie. Ale wszystko co dzieje się pomiędzy, to porażka.

Sporo treści poświęconych jest relacjom ojciec - córka. Rozumiem ten zabieg, ponieważ autor wprowadza czytelników w sytuację rodzinną bohaterów, przedstawia Kurta w innym świetle niż do tej pory był czytelnikom znany. Na podstawie wspomnień, mamy też możliwość poznania ojca Kurta, czyli dziadka Lindy. Jesteśmy zatem świadkami trudnej relacji między ojcem i córką, wiecznych animozji, pretensji, niedomówień. Jak dla mnie jest tego zdecydowanie za dużo.

Wylewanie żali, wspominanie domu rodzinnego Kurta, zupełnie niepotrzebne dialogi Lindy z "ciocią", siostrą drugiej żony dziadka, to już było ponad moje siły.

Przytoczę przykład takiego bezproduktywnego dialogu: Linda dzwoni to wyżej wymienionej cioci, aby zapytać, jaka jest poprawna forma zdania. Czy lepiej powiedzieć "nim nadejdzie mróz" czy "zanim przyjdzie mróz". Wspomnienie o "cioci" i powyższe rozważania zajęły chyba cały 10 minutowy rozdział.
Inny przykład: jeden z bohaterów posiada cenny przedmiot - diamentową szpilkę. Postanawia się go pozbyć, ale ... najpierw musi szczegółowo opowiedzieć, skąd ta szpilka się u niego znalazła. I tu następuje wielominutowy monolog o niczego nie wnoszącej szpilce.
Jeszcze inny przykład: kolejna postać opowiada, gdzie ostatnio była. Oczywiście nie omieszka wspomnieć z kim i o czym dokładnie rozmawiała, a nawet w co był ubrany mąż owej napotkanej kobiety i jaki interes wspólnie prowadzą.
Zaczynam się niespokojnie kręcić w samochodzie, zerkając niepewnie na męża, kiedy mi każe wyłączyć to gadanie, ale słuchamy dzielnie dalej

I tak mogłabym długo wymieniać wszystkie niepotrzebne sytuacje, które zostały szczegółowo omówione przez bohaterów, w trakcie trwania powieści. Aż dziw, że dotrwaliśmy do końca. Myślę jednak, że sprawiła to wielogodzinna, nużąca podróż, w której te rozdziały w jakiś tam sposób umilały nam czas. Gdybym miała słuchać tego audiobooka w domu, na pewno nie wytrzymałabym do końca.

Podsumowując, sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Gdyby pozbyć się z tej powieści połowy niepotrzebnej treści, oceniłabym na 5tkę. W obecnej sytuacji daję tróję i żegnam się Kurtem Wallanderem na dłuższy czas.

Audiobooka przesłuchałam w ramach sierpniowej Trójki e-pik
Sardegna

9 komentarzy:

  1. Książka jest na mojej liście must read.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, ale mi ten "rozlazły" styl nie przeszkadzał. Poprzednie książki Menkella z Wallanderem są jednak dużo lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam żadnej książki tego autora...Ale wiem, że kiedyś na pewno to nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam i chyba raczej nie przeczytam, ani nie odsłucham.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaję - ani wcześniej,a ni tym bardziej teraz nie mam ochoty na tę książkę i chyba niewiele stracę, jeśli po nią nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe, mnie tam te didaskalia nie przeszkadzały. Ale kłótnie córka-ojciec owszem. No i lektor...

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki o Wallanderze, ale na tę jakoś nie mam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też znam, bo słuchałam, ale szczerze przyznam, że mnie fragment rozmowy z ciotką bardzo się podobał. To co mi przeszkadzało, to okrucieństwo niektórych scen. Drastyczność przeszkadzała mi zawsze. Wallandera uwielbiam, udało mi się zobaczyć parę odcinków serialu, dosłownie parę, bo dwa :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiepsko, kiepsko! Sama okładka nie zachęca. Dopiero przekonuję się do audiobooków, ale widzę, że przez ten bym nie przetrwała.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń