Pages

poniedziałek, lutego 18, 2013

"Projekt matka" Małgorzata Łukowiak


Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 380
Moja ocena :6/6

Projekt Matka realizuję od prawie pięciu lat. Staram się jak mogę. Czy mi to dobrze wychodzi? Ocenię za kilka lat. Jak mi idzie realizacja tego przedsięwzięcia? Wydaje mi się, że dobrze, jednak czasami mam wrażenie, że się do tego nie nadaję, że innym idzie lepiej, sprawniej, bardziej kreatywnie, że inne matki mają więcej czasu, więcej pomysłów, lepiej gotują. Czasami mam wyrzuty sumienia, że powinnam zrobić coś lepiej, więcej, dokładniej.

Jaką ja właściwie jestem Mamą? Zastanawiałam się po lekturze tej książki.
Czy należę do Matek, które Nigdy Nie Mogą Odpuścić, a może jestem Matką Mnie Nikt Nie Zastąpi, Matką Zaraz Oszaleję, Matką Po Co Mi To Było, Matką Dziergaczką Rzeczywistości, Matką Polką albo Zbuntowaną Superbohaterką Dnia Codziennego?
Chyba każdą z nich po trochu. Dziergam tą moją Rzeczywistość, łączę pracę z wychowaniem dzieci. W to wszystko wplatam jeszcze gdzieś tam moją pasję, kradnąc minuty wolnego czasu. Muszę większość rzeczy zrobić sama, bo przecież Nikt Mnie Nie Zastąpi i Nie Mogę Przecież Odpuścić. Mam momenty: Zaraz Oszaleję! i Po Co Mi To Było! A potem wyrzuty sumienia.

I wiecie co? Nie jestem w tym swoim matczynym światku sama, bowiem autorka "Projektu matka" pokazuje mi, że oto Ona - matka trójki dzieci, jest taka sama jak ja (albo ja taka sama, jak Ona). A jeżeli jest nas już dwie, to musi być nas kobiet - takich matek znacznie więcej!

Mamy te same dylematy, te same problemy. Tak samo przechodziłyśmy ciążę, pierwszą, potem drugą (z trzecią się już nie zidentyfikowałam), zajmujemy się pierwszym, a potem kolejnym dzieckiem/dziećmi. Tak samo błądzimy w poszukiwaniu idealnego środka, którym można by pogodzić wychowywanie dzieci z pracą zawodową, a przy okazji nie zgubić samej siebie, gdzieś tam po drodze pieluszek, buteleczek i nocnego wstawania. Nieustannie porządkujemy mieszkanie, wywabiamy palmy z czekolady z kanapy i wycieramy rozlane soczki. Czytamy milionowy raz te same książeczki i układamy setny raz te same puzzle.

Czasami nie mamy na nic siły i chciałybyśmy rzucić cały ten interes w diabły, ale oczywiście znajdujemy jeszcze jakieś pokłady ukrytej energii i robimy dalej swoje.
My, szefowe Projektu Matka ciągle w biegu, bijemy się z myślami: czy dobrze, a może jeszcze za mało, a może nie tak.

Och! Jak dobrze zrobiła mi ta lektura! Nie jestem w tym projekcie sama, nic nie muszę udowadniać, nikomu nie muszę nic pokazywać, nigdzie się spieszyć. Nie muszę być perfekcyjna, nie muszę niczego manifestować, pokazywać, jak przeżywam swoje macierzyństwo, tłumaczyć, jak to mi ciężko, albo udowadniać, że nad wszystkim panuję. Mogę przeżywać swój osobisty projekt matka - dzieci, jak chcę. Niby byłam świadoma tej swojej wolności, ale potrzebowałam potwierdzenia, a ta książka takie potwierdzenie mi daje. Uwielbiam moje dzieci i uwielbiam być Mamą. I będę nią po swojemu, czy się to komuś podoba, czy nie!

Dziękuję Pani Małgosiu, Pani książka będzie dla mnie wyznacznikiem, kiedy zacznę niepokojącą krążyć wokół tematu: co należy. I koniecznie przeczytam "Marzenia i tajemnice" Danuty Wałęsy.

Na koniec, cytat, który wyraża wszystko ("Projekt matka", Wydawnictwo Świat Książki,  strona 366):

"Esencją wydaje mi się forsowanie prawa do wolności własnej drogi, do indywidualnych przeżyć wobec swojego stawania się matką i że uczucia do dziecka nie zawsze muszą być pokryte pozłotką. Albo przeciwnie - krwią, trudem i łzami. Helou, oto jestem sobą, a nie jakąś Obeliskową Matką, wykutą z nierealnych oczekiwań przez Ojczyzną i Naród. 
A Ty Przyjaciółko?"


Sardegna

18 komentarzy:

  1. Pieknie napisane:)
    Ja rowniez realizuje swoj wlasny projekt matka-dziecko wedlug swojego uznania i nie wzrusza mnie presja czy oczekiwanie otoczenia na to, czy tamto:)
    Powinnam sobie kiedys tez przeczytac ta ksiazke dla wlasnego zdrowia psychicznego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja niby też realizuję swoje macierzyństwo po swojemu, ale nachodzą mnie czasami taki myśli: czy dobrze, inne kobiety na pewno robią to lepiej itd. Ta książka naprowadza na właściwe tory, że każda matka ma robić swoje, a wszystkim to wyjdzie na zdrowie :)

      Usuń
  2. Ksiażka dla Matek, niekoniecznie dla singielek. Domyślam się, że kobiety mające dzieci odnajdą się w tej ksiażce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak nie dla singielek, albo przynajmniej nie na teraz, tylko na bliżej nieokreślone "później"

      Usuń
  3. Książka podobno świetna, ja jednak poczekam z jej przeczytaniem, aż będę mieć własne dzieci, wydaje mi się, że dopiero wtedy będę ją mogła odpowiednio zinterpretować i zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście matki się z nią najbardziej identyfikują. Jeśli kiedyś się skusisz, chętnie przeczytam, co o niej myślisz :)

      Usuń
  4. Za Kaśkiem. Jako, iż jeszcze nie doczekałam się potomstwa, a jestem jedynie ciocią (i to z doskoku, bo dzieli mnie od moich braci tysiące km), to na pewno nawet nie zrozumiem, o co chodzi. Moje koleżanki - matki - czasami jednak mówią mi co nieco, i zdecydowanie dla nich ta książka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację :) może podsuniesz znajomym mamusiom?

      Usuń
  5. Chyba zmienię kolejność czytania książek :)
    Najpierw na spokojnie doczytam "Kto wiatr sieje", a potem od razu przejdę do "Projektu Matka".

    Pisałaś recenzję podniesionym tonem? Takie miałam odczucie :) choć nie w sensie krzyku, a pełnej świadomości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze świadomością pełną :) Czyżby za bardzo emocjonalnie? ;) bardzo się utożsamiam z autorką, a książka stała się dla mnie szalenie ważna, więc chciałam to podkreślić :)

      Usuń
  6. Wydaje mi się, że za dużo się właśnie zastanawiamy nad jakością macierzyństwa, a moim zdaniem to wszystko przychodzi naturalnie, instynktownie i nie ma co się stresować czy tym bardziej mieć wyrzuty sumienia o myśli typu "Po co nam to było" ;)No ale wiadomo jak to ze wszystkim najprosćiej się o tym mówi gorzej z wykonaniem :) sama dzieci jeszcze nie mam ale juz teraz wiem, że taka książka zdecydowanie mi się przyda :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, w teorii to wszystko bardzo łatwo brzmi, a potem w praktyce to już gorzej :) Nie ma co ukrywać, otoczenie też narzuca jakiś obraz Matki, a my podświadomie próbujemy się do niego dostosować a wyrzutów sumienia też nie da się kontrolować ;)

      Usuń
  7. Moja córka jest na tyle duża, że chyba książka trafiłaby teraz w próżnię. Co nie znaczy, że nie pamiętam tych wszystkich wątpliwości, zmagań, dylematów, zmartwień... Właściwie to cieszę się, że poprzestałam na jednym dziecku, chyba nie dałabym już rady:(
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, świetny tekst.

    Pozdrawiam i całusy dla A. i J.

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko, cóż za zachwyty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam dwoje nastolatków w domu i doskonale pamiętam moje zmagania z rodzicielstwem. Każda mama zawsze przechodzi chwile zwątpienia we własne możliwości, ale jak słusznie zauważyłaś jest nas więcej:) Za parę lat sama dojdziesz do wniosku, że dobrze się spisałaś:)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Co prawda nie jestem jeszcze matką ale książka w jakiś sposób do mnie przemawia. Z całą pewnością się z nią zapoznam, choć... tym razem chyba w formie audiobooka. Łatwiej mi będzie rozmyślać ;-)

    OdpowiedzUsuń