Pages

poniedziałek, czerwca 24, 2013

"Niebieskie migdały" Katarzyna Zyskowska-Ignaciak


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 300
Moja ocena : 6/6

Jestem fanką twórczości Pani Kasi Zyskowskiej - Ignaciak, dlatego dzisiaj będzie nieobiektywnie, pochwalnie i entuzjastycznie. Przy okazji mogę się pochwalić, że przeczytałam już wszystkie powieści Autorki, a teraz czekam na "Upalne lato Kaliny". Wszystkie są dla mnie na szóstkę. "Ucieczka z nad rozlewiska", "Niebieskie migdały" i "Przebudzenie" to lekka, kobieca literatura, jednak przemycająca w swojej fabule fajne treści, które ważne są w życiu, w każdym razie, dla mnie są ważne.

Lubię, kiedy pomiędzy wierszami przyjemnej powieści, uświadamiam sobie, że poruszane w niej problemy dotyczą nie tylko mnie, ale praktycznie każdej z nas, i nie są jakimiś wyimaginowanymi dylematami mojej psychiki, tylko typowymi sprawami, dziejącymi się na porządku dziennym w życiu prawie każde kobiety.

Bohaterka "Niebieskich migdałów", Ina nie ma łatwego życia. Wiadomość o nieplanowanej ciąży zwala ją z nóg. Przyszły tatuś dzidziusia, znany i powalająco przystojny prezenter telewizyjny, o wdzięcznym nazwisku Max Wszawski, ucieka od odpowiedzialności i zostawia Inę samą. Ta zaś, pozostawiona bez wsparcia mężczyzny, ale nie przyjaciół, zostaje zmuszona do poradzenia sobie z trudami porodu, a później z opieką nad wymagającym noworodkiem. Kiedy do tego dołożymy nadopiekuńczą matkę, która nie potrafi poradzić sobie z faktem, że Ina jest już dorosła i surową babcię, która układa dom pod własne dyktando, można sobie wyobrazić, że pierwsze tygodnie po narodzinach synka będą dla Iny prawdziwą rewolucją. Poza tym, o Kajtku przypomni sobie jego ojciec, a spotkanie z nim będzie dla naszej bohaterki prawdziwym sprawdzianem dorosłości.

Ina pokaże na co ją stać, zawalczy o swoje szczęście i udowodni, że dziecko nie stoi na przeszkodzie w osiąganiu życiowych celów i realizacji marzeń.

I tutaj poczułam, że temat dotyka mnie osobiście. Ileż to się nasłuchałam, że dziecko ograniczy moje życie. Jakoś ani jedno, ani drugie dziecko niczego mnie nie pozbawiło. Owszem, mam więcej obowiązków, ale paradoksalnie lepiej potrafię sobie zorganizować czas. Mam swoje "niebieskie migdały" i jestem szczerze zadowolona ze swojego życia. Grunt to równowaga i pewność, że wszystko się ułoży.

A książki Pani Kasi uwielbiam i na żadnej z przeczytanych się nie zawiodłam. "Niebieskie migdały" polecam wszystkim mamuśkom na zakręcie, żeby znalazły w niej coś pozytywnego dla siebie, i poczuły, że nawet z sytuacji pozornie bez wyjścia może wyniknąć coś fajnego.

Sardegna

7 komentarzy:

  1. Interesująca pozycja. Mimo, że raczej stronię od takiej literatury, to gdybym zobaczyła tą pozycję w bibliotece chętnie bym ją przeczytała. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nic tej autorki, ale ostatnio pożyczyłam z biblioteki tą właśnie pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wciąż żałuję, że nie przeczytałam. "Przebudzenie" mam na półce i czas postawić ją w widocznym miejscu. Zachęciłaś mnie do "Niebieskich migdał", tej też poszukam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej autorce, rozglądnę się za jej książkami bo widzę że warto.

    OdpowiedzUsuń
  5. To właśnie od "Niebieskich migdałów" dawno temu zaczęła się moja przesympatyczna przygoda z pisarką. Ujęła mnie każdą literką, każdym wersem oraz każdym bohaterem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tej autorce, ale dobrze wiedzieć, że kobieca literatura może dotyczyć czegoś innego, niż wspaniałej miłości, którą rozwódka po 40-stce znajduje na wsi za miastem... ;) Na pewno dam szansę tej autorce. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wprawdzie dla kobiet bardziej, ale mnie się spodobała ta fabuła.

    OdpowiedzUsuń