Pages

niedziela, sierpnia 11, 2013

PRZEDPREMIEROWO "Piąta fala" Rick Yancey


Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 512
Moja ocena : 6/6

Raz na jakiś czas trafiam na książkę, która teoretycznie nie jest w moim stylu, a praktycznie okazuje się być strzałem w dziesiątkę. Niedawno pisałam o takiej książce, była to "Time Riders. Jeźdźcy w czasie" Alexa Scarrow.
Z "Piątą falą" było podobnie. Otrzymałam przedpremierowy skrypt w postaci kilkudziesięciu pierwszych stron, ale zapowiedź powieści s-f, utrzymanej w klimacie "Drogi" Cormaca McCarthy'ego, to nie do końca było to, na co miałam aktualnie ochotę. 
Stwierdziłam, że tylko przejrzę, o czym właściwie jest ta nowość Otwartego ... i ocknęłam się sześćdziesiąt stron później, zamykając ostatnią stronę skryptu! To nie do pomyślenia! Jak to, "Piąta fala" nadejdzie 14 sierpnia? A co ja mam robić do tego czasu?  Muszę przeczytać całość, natychmiast!

I tak oto miałam możliwość prześledzenia "Piątej fali" przedpremierowo, a lektura, uwierzcie, była warta każdej, poświęconej jej minuty.

Analogia do "Drogi" jest bardzo wyraźna. Ziemia pogrążona jest w chaosie po ogromnym kataklizmie, zasiedlona przez nielicznych ocalałych, którzy walczą o przetrwanie. O ile w "Drodze" nie bardzo wiemy, co doprowadziło do takiej apokalipsy, to w "Piątej fali" wszystko wyjaśnia się praktycznie od razu.

Obca cywilizacja w czterech krokach, przeprowadza inwazję na naszą planetę. Pierwszą falą staje się Ciemność, czyli wysłanie w kierunku Ziemi impulsu elektromagnetycznego, który całkowite odcina ludzi od energii elektrycznej. Drugą falą jest Powódź, a dokładnie, wszelkie tsunami, trzęsienia ziemi, wybuchy, ruchy tektoniczne, które powstają na skutek zrzucenia na nasz glob olbrzymiego pocisku. Trzecią falą jest Zaraza, naturalna konsekwencja pierwszej i drugiej fali. Czwartą falą stają się Uciszacze, czyli drony, wysyłane ze statku macierzystego, aby wyeliminować żyjących niedobitków.

Jako że cel Obcych już po drugiej fali staje się jasny, a wyeliminowanie absolutnie całej ludzkiej populacji, bez szans na jej przetrwanie, było tylko kwestia czasu, ocaleni zaczynają wypatrywać Piątej fali, która ma zwieńczyć dzieło zniszczenia. Jednak nawet w najśmielszych snach, nie przypuszczają, czym zaskoczą ich najeźdźcy.

W oczekiwaniu na najgorsze, garstka ocalałych krąży po okolicy, próbując przeżyć. Robi tak też Cassie, nastolatka, która jako jedyna z rodziny przetrwała aż do tej pory. Dziewczynę przy życiu trzyma fakt, że jej malutki braciszek zostaje zabrany do obozu dla ocalałych dzieci. Cassie stawia sobie za cel odnalezienie Sammy'ego, jednak samotna wędrówka, wieczny strach i ucieczka przed Uciszaczami nie ułatwia realizacji planu.

Nieoczekiwanej pomocy udziela dziewczynie inny ocalały nastolatek, Evan. Czy razem uda im się odnaleźć Sammy'ego? Czas ucieka, a Piąta fala nadejdzie w najmniej oczekiwanym momencie, w postaci, której nikt się nie spodziewa. Czy ludzkość znajdzie sposób na uratowanie swojej planety? Komu można zaufać? Jak przeżyć?

"Piąta fala" to Pożeracz. Pożeracz emocji i czasu. Pięćset stron (nie licząc pierwszych sześćdziesięciu w skrypcie, które przeczytałam wcześniej) pochłonęłam w jeden wieczór. Nie dajcie się zwieść pozorom, nie jest to banalna historia. Może i nastolatka jest główną bohaterką, może i momentami wyraża się dość infantylnie, ale ileż emocji dostarcza ta książka! Sporo w niej znalazłam z wyżej wspomnianej "Drogi". Może fabuła jest trochę mniej przygnębiająca i mniej dojrzała, ale równie sugestywna i działająca na wyobraźnię. Prawdziwy wakacyjny hit. Mam nadzieję, że będzie to strzał w wydawniczą dziesiątkę, a ekranizacja, która się szykuje, filmowym przebojem.


Sardegna

4 komentarze:

  1. Słyszałem co nieco o książce i mam na nią wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja ciągle się wahałam czy to czytać. I teraz się już chyba nie waham :) Muszę ją mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka mnie prześladuje... :(
    Koniecznie muszę się w nią niebawem zaopatrzyć! :>

    Pozdrawiam,
    R

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostałam ten skrypt, przeczytałam i owszem, fabuła nie taka zła, ale język mnie zniechęcił. To takie straszliwie amerykańskie, nowoczesne pisanie. Urywane zdania, zawieszane w połowie stwierdzenia. Grunt to trzymać czytelnika w napięciu i nie pozwolić mu odejść. Hm.
    Może kiedyś skuszę się na całość, ale "Drodze" ten fragment, który czytałam, do pięt nie sięgał.

    OdpowiedzUsuń