Pages

środa, października 16, 2013

"Głos" Arnaldur Indriðason

Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
audiobook: czas trwania 8 h 32 minuty
Moja ocena : 4/6
lektor: Andrzej Ferenc

Jak nie czytam kryminałów, to nie czytam. Ale jak wpadam w ciąg, to na całego! Kolejna skandynawski przykład gatunku, tym razem w formie audiobooka. 

Zawsze wolno odsłuchiwałam audiobooki, ale ostatnio się wyrabiam i udało mi się znaleźć kolejne przyjazne miejsce, poza samochodem, do ich przyswajania.

Wkładam słuchawki i odsłuchuję treść, przeglądając jednocześnie "pożeracze czasu" na laptopie. Nie mam wtedy poczucia zmarnowanego czasu, ale zaznaczam, ta forma sprawdzi się tylko dla osób, które mają podzielność uwagi. W przeciwnym razie, nic z tego. Jeżeli do 'domowego" odsłuchiwania dołączę jeszcze mój ulubiony sposób, czyli w trakcie jazdy samochodem, zamiast słuchania radia, może uda mi się skorzystać z większej ilości audiobooków niż dotychczas. 

Arnaldur Indriðason jest twórcą całej serii spraw kryminalnych z komisarzem Erlendurem w roli głównej, jednak dla mnie było to pierwsze spotkanie z pisarzem. Po "Statku śmierci", który też reprezentuje islandzką literaturę kryminalną, "Głos" dostarczył mi zupełnie innych wrażeń czytelniczych. Mniej było w nim grozy i atmosfery niepokoju, więcej typowej zagadki kryminalnej i dążenia do rozwiązania sprawy morderstwa.

W pokoju hotelowym w Rejkjawiku, w dziwnej pozie i jeszcze dziwniejszym przebraniu, zostaje znaleziony martwy portier. Mężczyzna, który nie wadził nikomu, nie miał żadnych problemów z prawem, ani tez bliskich znajomych czy rodziny, zostaje zasztyletowany. Morderstwo wstrząsa pracownikami hotelu, którzy pozornie nie mają z tym nic wspólnego. W trakcie prowadzenia śledztwa, wychodzą jednak na jaw ich ciemne sprawki i relacje poza zawodowe, które mogą mieć powiązanie ze sprawą morderstwa.

Erlendur natrafia też na istotny szczegół z przeszłości zamordowanego. Okazuje się bowiem, że cichy i niepozorny portier był owego czasu, gwiazdą dziecięcego chóru i odnosił spore sukcesy. Czy ten fakt ma coś wspólnego z jego zabójstwem? Kto mógł zaplanować śmierć samotnego człowieka? Jaki szczegół chciał w ten sposób ukryć?

W trakcie śledztwa światło dzienne ujrzą fakty, których ujawnienia nikt się nie spodziewał. Kim tak naprawdę był Sigurdur? I jaka rolę w tym temacie odgrywali jego rodzice?

Gdybym miała w trzech słowach scharakteryzować "Głos", powiedziałabym: ciemno, zimno i ponuro. I to nie tylko w kwestii atmosfery i aury, otaczającej Islandię, ale też i tego, co tkwi w duszach bohaterów powieści. Każdy ma tajemnice, ale niektóre z nich powinny siedzieć głęboko ukryte. 
Komisarz Erlendur też nie ma łatwego życia. Walczy z poczuciem porażki wychowawczej względem swoich dzieci, którym nie poświęcał w dzieciństwie zbyt wiele uwagi. Jego córka, narkomanka, nie potrafi się ogarnąć po stracie dziecka, a on sam nie umie jej w żaden sposób pomóc. Jego troski będą pogłębiały się tylko wraz z drugą sprawą, którą przyjdzie mu prowadzić, dotyczącą znęcania się fizycznego nad małym chłopcem. 
Będzie przygnębiająco i nieco refleksyjnie, zwłaszcza w kwestii rozważań nad sposobem wychowania własnych pociech.
Sam sposób rozwiązywania zagadki morderstwa Sigurdura i wyjaśnienie sprawy, toczyło się dość wartko, jednak akcję "opóźniały" rozważania komisarza nad przeszłością swoją i swojej córki. W tej kwestii "Głos" przypominał mi trochę powieść Mankella "Nim nadejdzie mróz", która wydała mi się bardzo przegadana. 

Trudność w odsłuchiwaniu sprawiały też trudne do zapamiętania, a co dopiero do wymówienia, nazwiska bohaterów. Z tym jednak doskonale poradził sobie lektor, pan Andrzej Ferenc, którego interpretacja sprawiała, że obce wyrazy stawały się przyjemnie brzmiące. Lektor w ogóle spisał się doskonale. Jego głos nadawał tempa i sprawiał, że mimo zwalniających akcję, momentów, całość słuchało się bardzo dobrze.

W ostatecznej ocenie książka dostaje czwórkę. "Głos" zaliczam do październikowego wyzwania Trójka e-pik

Sardegna

8 komentarzy:

  1. ja też nie czytam kryminałów, ale naszła mnie ochota na te skandynawskie ;)
    audiobooków za to nie lubię, parę razy podchodziłam do tego i skupić się jakoś nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja strasznie nie lubię audiobooków, z prostego powodu: ja do czytania książki, czy do innych zajęć, potrzebuję muzyki, dźwięków, które wzbudzają we mnie emocje- nie monotonne (czasem mniej) słowa płynące z głośnika przez kilka godzin. ;)

    Dlatego rezygnuję z audiobooków, jak tylko mogę. A co do kryminałów, gatunek raczej nie należący do mojego ulubionego... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem na etapie przełamywania się... Mam pewne opory odnośnie audiobooków i widzę że nie jestem w tym sama... Same kryminały powoli zaczynają mnie wciągać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tego autora "W bagnie" i było jak piszesz - mrocznie i ponuro. Co mi się w tej książce podobało, to taka atmosfera małomiasteczkowości całej Islandii, która jest przecież niewielka (niewiele ponad 300 tys. ludności).

    Co do audiobooków, to za każdym razem trafiam na pana Rozenka, a ewidentnie jego sposób czytania mi nie podchodzi. Muszę się kiedyś zaczaić na pana Ferenca, bo słyszałam dużo dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Próbowałam tak słuchać, nie wchodzi. Ale przy prasowaniu, krojeniu warzyw na zupę czy odkurzaniu (trzeba podkręcić głos) - bosko!

    OdpowiedzUsuń
  6. Też lubię audiobooki, aktualnie słucham. Opowiadań o wiedżminie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię takie książki z gatunku "ciemno, zimno i ponuro", ale ostatnio masa kryminałów czeka na półce na przeczytanie, więc chyba na razie odpuszczam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię kryminały, ale ten jest wyjątkowy. Myślę, że nie poprzestanę na tym jednym tytule, a będę rozglądać się za całym cyklem.

    OdpowiedzUsuń