Pages

czwartek, lipca 03, 2014

"Zagubione niebo" Katarzyna Grochola

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 308
Moja ocena : 5/6

Wiadomo nie od dziś, ze Katarzyna Grochola to jedna z moich ulubionych autorek. Niestety nie udało mi się na Targach Książki zdobyć wpisu do książki, bowiem spotkanie autorskie było o godzinie, poza moim zasięgiem. Już miałam nadzieję, że w tym roku w Warszawie, uda mi się spotkać z Panią Katarzyną, ale jak widać, nie było mi to dane. Mam nadzieję, że okazja do spotkania się jeszcze trafi, a wtedy ja zabiorę ze sobą cały arsenał książek, zablokuję kolejkę i porozmawiam z autorką osobiście.

Wracając do najnowszej książki Katarzyny Grocholi, "Zagubione niebo" to zbiór 15 opowiadań, które publikowane były kiedyś na łamach różnych czasopism. Najbardziej znane z nich to "Zdążyć przed pierwszą gwizdką", które miałam okazję czytać jakiś czas temu.

Reszta opowiadań była mi bliżej nieznana, jednak we wszystkich wyraźnie czułam "rękę" autorki. Wiecie co mam na myśli: nawet gdybym nie wiedziała, kto jest ich twórcą, od razu postawiłabym na Grocholę.

Wszystkie historie połączone są wspólnym miłosnym motywem. Trochę to wszystko banalnie brzmi: kolejne opowiadania o miłości, jednak kto lubi książki Grocholi ten wie, że cała gama odcieni miłości i emocji, jakie serwuje autorka, powoduje, że każde opowiadanie jest wyjątkowe. "Zagubione niebo" jest więc bardzo spójne, ale jednocześnie bardzo różnorodne.
Opowiadania niosą ze sobą spory ładunek emocjonalny, nie da się bowiem obojętnie przejść obok opisywanych, tragicznych, zapomnianych, ale też tych pozytywnych, o szczęśliwym zakończeniu, historii miłosnych.

Niektóre z historii pokazują dopiero rodzące się uczucie: "Feralna trzynastka" - przypadkowe spotkanie w pociągu do Zakopanego, staje się początkiem miłosnej historii, która będzie miała okazję rozkwitnąć na tatrzańskich szlakach. Wspaniała historia! Bardzo zwyczajna, a jednocześnie bardzo magiczna, taka, jak tylko w górach może się zdarzyć. "Scarlett O'Hara z Pilawki Górnej" - marzenie dziewczyny o księciu na białym koniu, ma szansę się ziścić. Czyżby siła marzeń miała aż taką moc sprawczą?
"Kamień szczęścia" - czy miłością rządzi przeznaczenie, czy przypadek? "Cienista dolina" czy niewinne kłamstwo może być początkiem niezwykłego uczucia? "Nieudana randka" -tytułowa nieudana randka zaowocuje interesującą i bardzo wartościową znajomością. Zatem, czy pierwsze wrażenie przy spotkaniu jest aż tak ważne?

Inne opowiadania traktują o zagmatwanych relacjach w związku:
"Taki piękny dzień dzisiaj" - pokazuje do czego może doprowadzić brak komunikacji w małżeństwie. "Pierwsza rocznica" - czyli co wynika z zazdrości i niedomówień. "Koniec lata"  - przeciwieństwa się przyciągają, czy wręcz przeciwnie? "Rzymskie wakacje" odpowiadają na pytanie czy przyjaźń może przerodzić się w miłość.
Nieszczęśliwą i nieodwzajemnioną miłość opisuje "On jeszcze nie wie, że mnie kocha". Swoją drogą, historia jest ciekawą analizą psychiki ślepo zakochanej kobiety. Myślę, że w tym tekście niejedna dziewczyna znajdzie malutkie odniesienie do samej siebie.

Kolejne historie pokazują inne oblicze miłości. "Powrót taty" to doskonały przykład innego spojrzenia na miłość. Świetny obraz wrażliwego chłopaka, który walczy o uznanie rodziców i szuka własnego miejsca na ziemi. Wspomniane wcześniej "Zdążyć przed pierwszą gwizdką" też odnosi się do relacji rodzinnych.

Natomiast "Pomyłka o wschodzie słońca" daje szansę na nowy związek, po zakończeniu starego. Czy taka relacja ma w ogóle szansę na pomyślność? Również "Poprawka z rozpaczy" daje nadzieję na dalsze życie po stracie ukochanego. Dwa ostatnie, wymienione przeze mnie, opowiadania, dotykają trudnego tematu śmierci partnera. Miłość ma bowiem także takie tragiczne i nieszczęśliwe oblicze.

Z wszystkich piętnastu opowiadań, największe wrażenie zrobiło na mnie najdłuższe z nich: "Niebo pode mną". Historia, która miała szansę na powodzenie, jednak przypadek, jedno szalone wydarzenie, przekreśliło przyszłość dwojga ludzi po przejściach. Historia bardzo prawdziwa i nieprawdopodobna zarazem. Uświadamia, że miłość ma tylko pełną moc i siłę, gdy jest się z ukochanym nie tylko w dobrych momentach, ale i tych złych. Razem bowiem, łatwiej jest przetrwać najgorsze.

Powyższy wpis powstawał w bólach. Nie dlatego, że książka mi się nie podobała. Wprost przeciwnie. Po prostu trudno mi pisać o tak zwyczajnych, a jednocześnie wyjątkowych, historiach. Opowiadaniach, które niosą prawdy uniwersalne, wszystkim znane, a jednocześnie, po ich lekturze, czułam się jakbym odkryła Amerykę. Wspaniałe uczucie! Polecam serdecznie.
Sardegna

16 komentarzy:

  1. Opowiadania.rzadko czytam bo się w nich nie odnajduje, ale dla pani Grochola warto.zrobić wyjątek :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam ani jednej książki tej pani i w ogóle mnie do tego nie ciągnie. Sama nie wiem dlaczego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, Grocholę się albo lubi, albo nie ... bardzo ;) zawsze jednak warto coś przeczytać, żeby się wypowiedzieć

      Usuń
  3. Wstyd się przyznać ale nie czytałam żadnej książki tej autorki - może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd :) może kiedyś Ci się uda coś przeczytać :)

      Usuń
  4. Coś raz zdarzyło mi się przeczytać pani Grocholi, a potem już do niej nie wróciłam.
    Sama rzadko czytam opowiadania, nie wiem dlaczego, bo zazwyczaj są dobre, ale i ja pisać o tej formie twórczości nie lubię. "Wybrnęłaś z opresji" bardzo dobrze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno w sumie pisać o opowiadaniach. każde jest inne, a ja nigdy nie wiem, czy w końcu o każdym pisać z osobna, czy tak bardziej ogólnie... również pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Dotychczas przeczytałam niestety tylko "Nigdy w życiu" p.Katarzyny, ale książka ta mnie urzekła. A w zasadzie głównie optymizm wyciekający z każdej kartki. Bardzo chętnie poznałabym więcej z jej twórczości i choć za opowiadaniami nie przepadam, to tym razem chyba zrobiłabym wyjątek :). Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Grochola ma jaką taką lekkość w pisaniu o emocjach. To chyba cecha charakterystyczna jej wszystkich powieści i opowiadań

      Usuń
  6. Pewnie się nie skuszę, bo to opowiadania, a nie przepadam za tą formą. Przyznam też bez bicia, że po "Nigdy w życiu!" i kontynuacji żadna książka Grocholi już mnie nie porwała... Chyba jestem do autorki trochę uprzedzona. Liczę, że jeszcze będę miała okazję to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja tez przez wiele lat nie mogłam się przemóc do opowiadań. A mają one swój urok. Ja jestem fanką Grocholi i czytam praktycznie wszystko co wyjdzie spod jej pióra, dlatego tak zachwalam, ale rozumiem Twój dystans ;)

      Usuń
  7. Jeszcze nie czytałam nic Grocholi, ale muszę się w końcu zapoznać z jej twórczością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, to w prawdzie bardzo babska literatura, ale ma wielu zwolenników, w tym mnie ;)

      Usuń
  8. Bardzo lubię Grocholę, choć jestem raczej zwolenniczką dłuższych form. Tej książki troszkę się obawiam, ponieważ od razu przychodzą mi na myśl "Zielone drzwi" - czyli zbór znanych opowiadań napisany chyba po to, by zarobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale "Zielone drzwi" to nie był zbiór opowiadań tylko biografia autorki napisana w formie powieści. Musiał Ci się pomyli tytuł. Może "Podanie o miłość" albo " Upoważnienie do szczęścia"?

      Usuń