Pages

środa, sierpnia 27, 2014

"Rekin z parku Yoyogi" Joanna Bator

Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
audiobook: czas trwania 7 godzin i 17 minut   
Moja ocena : 5/6
lektor: Anna Dereszowska


Ależ żałuję, że dopiero teraz udało mi się przeczytać, a właściwie przesłuchać, coś autorstwa Joanny Bator! Żałuję, że tak późno, bo mam wrażenie, że coś bezpowrotnie straciłam i powinnam przeczytać najpierw „Ciemno, prawie noc”, a później dopiero zająć się felietonami  „Rekina z parku Yoyogi”.

Nie wiem, czym Wy kierujecie się w wyborze kolejnej książki do czytania, bądź przesłuchania, ale do mnie książki zawsze muszą "przemówić". Z „Rekinem z parku Yoyogi” było podobnie, właśnie tak: czytałam sobie powieść „Troje” i natrafiłam tam na  wątek lasu Aokigahara, u podnóży góry Fuji, miejsca niezwykle popularnego wśród japońskich samobójców. Zainteresował mnie ten motyw na tyle, że postanowiłam poszukać o nim dodatkowych informacji.
Tym sposobem trafiłam na wywiad z Joanną Bator, która promowała swoją najnowsza książkę, a był nim właśnie "Rekin...". Co ma zatem wspólnego tajemniczy las samobójców i zbiór felietonów autorki? Otóż, w jednym z nich poruszony jest właśnie temat lasu Aokigahara, który staje się punktem wyjścia autorki do rozważań o współczesnym świecie. Jak widzicie, książka sama mnie znalazła i przemówiła bardzo wyraźnym głosem.

Cały zbiór 45 felietonów, zawartych w książce, dotyczy kultury, sztuki, społeczeństwa współczesnej Japonii, co tak naprawdę jest tylko pretekstem do wyrażenia przemyśleń zupełnie z Japonią nie związanych. Na jednym z blogów przeczytałam stwierdzenie, że Joanna Bator jest "autorką opisującą rzeczywistość polsko - niepolską". Spodobało mi się bardzo to wyrażenie, bowiem pisarka ma niesamowitą zdolność płynnego przechodzenia z opisywania tematyki i realiów japońskich, w rzeczywistość polską. Łączy obie kultury ponadczasowymi prawdami, porównaniem wyznawanych wartości, nawiązywaniem do zachowań obu społeczeństw.

Robi to tak płynnie, że dzieje się to wszystko jakby poza czytelnikiem, który swoim tempem wdraża się w prezentowany temat, wsiąka w japoński klimat i nagle zostaje, w niemalże niezauważony sposób, przeniesiony na teren "własnego podwórka". Do tego dostaje zadanie domowe w postaci filozoficznych przemyśleń, kwestii do rozważenia czy połączenia tego czy innego faktu w całość. Lektura staje się fascynującą przygodą, nietuzinkową i bardzo oryginalną.

Autorka spędziła w Japonii spory okres czasu. Zespoliła się z kulturą i społeczeństwem na tyle, że w swych felietonach swobodnie porusza się w świecie japońskich niuansów, które dla zwykłego turysty bądź biernego obserwatora, niekoniecznie zainteresowanego Krajem Kwitnącej Wiśni (mówię o sobie), są tak bardzo oryginalne i obce, że przez to stają się zupełnie niezrozumiałe. "Rekin z parku Yoyogi" oswaja i rozjaśnia tą obcość. Razem z autorką odkrywamy urok Japonii, tej nowej, zupełnie nieznanej, czytamy Murakamiego czy analizujemy kulturę otaku. Każdy kolejny felieton staje się swoistym wyzwaniem dla czytelnika, który stara się nadążać za pisarką i sprostać powierzonemu zadaniu.

Co do audiobooka, mam same pozytywne wrażenia. Na uwagę na pewno zasługuje lektorka - Anna Dereszowska, która wspaniale interpretowała treść, a do tego pochwaliła się świetną dykcją i wymową trudnych, japońskich wyrazów. Podsumowując, sprawdźcie sami, czy "Rekin..." wywrze na Was takie samo pozytywne wrażenie, jak na mnie, i podzielcie się opiniami. Zapraszam!

Sardegna

10 komentarzy:

  1. Ja zaczęłam swoją przygodę z Bator od "Japońskiego wachlarza" (który Ci polecam), a potem przeczytałam "Ciemno, prawie noc" (i bardzo mnie wciągnęła ta historia, w ogóle lubię sposób pisania Bator). A "Rekin z parku Yoyogi" już na mnie czeka na stosiku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Japońskim wachlarzu" słyszałam wiele dobrego, chociaż powiem szczerze, sama nie czuję aż tak wielkiej potrzeby przeczytania go, bo z Japonią nie jest mi do końca po drodze... Ale "Ciemno prawie noc" przeczytałabym z ochotą. Czytaj "Rekina..." ciekawa jestem Twoich wrażeń :)

      Usuń
    2. Na pewno przeczytam niebawem :) A ja się właśnie tak totalnie z pozycji laika bardzo interesuję kulturą japońską i czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce na ten temat ;)

      Usuń
  2. Przyznam szczerze - mnie ta książka nieco rozczarowała, przy całym moim uwielbieniu dla Joanny Bator i dla Japonii. O ile "Japoński wachlarz" służył mi jako przewodnik (bo miałam szczęście skonfrontować moje wyobrażenia o Japonii z rzeczywistością), o tyle ta książka jest dla mnie powtórką z rozrywki, do tego nieco chaotyczną. Ale - mimo wszystko dla mnie cokolwiek jest o Japonii, jest warte przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może czytelnicy, dla których Japonia ma większe znaczenie niż dla mnie, inaczej odbiorą "Rekina...". Ja , tak jak pisałam, czułam, że autorka oswaja dla mnie ta całą tajemnicza krainę, z oryginalną kulturą. Może przez to książka tak bardzo mi się podobała. A tak w ogóle to witam Cię w Książkach Sardegny, bo nie miałyśmy chyba jeszcze okazji poznać się wirtualnie :)

      Usuń
  3. Jestem wielką fanką Joanna Bator i jej wałbrzyskiej trylogii, ale do publicystyki jakoś ciężko mi się zabrać. Boję się, że czar pryśnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za publicystyką nie szaleję, ale te akurat felietony naprawdę mnie wzięły. Lubię taką "myślącą" literaturę (wiesz, co mam na myśli;)

      Usuń
  4. "Japoński wachlarz" od dawna mam na liście do przeczytania - ale jakby mi "Rekin..." wpadł w ręce, nie pogardziłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Służę pożyczką Rekina, jakby coś, wiesz o tym :)

      Usuń
  5. Od dawna planuję zabrać się za ksiażki Joanny Bator i ciągle mi się nie udaje

    OdpowiedzUsuń