Pages

sobota, września 20, 2014

Seria "Zaopiekuj się mną" Holly Webb


"Maksio szuka domu", "Na ratunek Rufiemu", "Samotne święta Oskara", 
"Wąsik niechciany kotek", "Fred się zgubił", "Figa szuka domu"

Wydawnictwo: Zielona Sowa
Moja ocena : 4/6

Książeczki, których okładki zdobią owe urocze zwierzaki, przewijały się przed moimi oczyma już dość długi czas. A to w księgarni, markecie, w końcu na blogach. Powiem szczerze, nie byłam nastawiona pozytywnie do tych historii. Wydały mi świetnym chwytem marketingowym, dopasowanym idealnie do najmłodszych czytelniczek (6-8 letnich), które przeżywają fascynację domowymi pupilami.
Starałam się więc ich unikać, żeby nie kusiły mojej Sześciolatki. Miałam wrażenie, że są pisane "na siłę" i poza okładką, nic pozytywnego w nich nie znajdę.
Jednak podczas wizyty w bibliotece, dzieciaki zażądały założenia własnego konta i możliwości samodzielnego wyboru książeczek, które będziemy czytać wieczorami. Na półkach zauważyły serię "Zaopiekuj się mną" i na nic się zdały moje zapewnienia, że przecież mamy w domu masę książeczek i na pewno nie zabraknie nam czegoś do czytania.

W końcu uległam ich namowom, tłumacząc sobie, że książki książkami, ale założenie własnej karty bibliotecznej, pilnowanie terminu i dbanie o cudze książki, też ma walory edukacyjne.
I tak, przy ogólnej radości, zabraliśmy całą zwierzęcą serię na wakacje, a te części, których nie zdążyliśmy przeczytać na urlopie, dokończyliśmy  w domu.

Moje wrażenia po lekturze generalnie nie uległy zmianie. Mimo że psie i kocie historie, przedstawione w książeczkach, niosą ze sobą pozytywne przesłanie i dają wskazówki, co do opieki nad zwierzętami domowymi, nie wycofuję się ze stwierdzenia, że są pisane jakby na siłę.  Jednakże moja opinia różni się zdecydowanie od opinii małych czytelników, którzy są zachwyceni opowieściami z pupilami w roli głównej. Musiałam więc przeczytać wszystkie sześć historyjek (o zgrozo!) pod rząd, ale jeżeli moje dzieci wyniosły z nich jakieś edukacyjne treści, zniosłam to dzielnie.

Dlaczego zatem tak marudzę? Przede wszystkim, wszystkie książeczki napisane są na tą samą modłę, tym samym językiem. Przy czytaniu kolejnej opowiastki, straciłam już rachubę, o jakim zwierzaku aktualnie mowa. Autorka używa niemal identycznego schematu historyjek, rozpoczynając od domowej sielanki, czyli pełnej harmonii w życiu dziecka i zwierzęcia, potem przechodzi do dramatycznej sytuacji, aby całość zakończyć happy endem.
Wszystko to zobrazowane przy użyciu niemal identycznych zdań i dialogów. Przez tą jednorodność czytanie staje się bardzo męczące, ale jak widać, tylko dla dorosłego czytelnika, bo mali nie mieli żadnych zastrzeżeń.

Żeby nie było tak tragicznie, każda z historyjek niesie ze sobą mądrą, edukacyjną treść, związaną z opieką i podjęciem odpowiedzialności nad domowym zwierzakiem. Jak wiadomo, w dzisiejszych czasach, z tą rozwagą przy podejmowaniu decyzji o wzięciu do domu pupila, jest różnie. Tym bardziej warto edukować w tej kwestii już najmłodszych czytelników.

Mali fani literatury mogą więc poczytać o Fredzie, który urywa się ze smyczy i gubi w lesie, Fidze, która przemierza bardzo sporą odległość, żeby odszukać swą małą właścicielkę, Maksia, który również opuszcza bezpieczny dom i gubi się w nowej okolicy, Rufiego, który spada z nadmorskiego klifu oraz Oskarka, szukającego uwagi najbliższych. Jedynym kocim bohaterem, w tym całym zestawieniu, jest Wąsik, maluszek, który próbuje zyskać uwagę smutnej dziewczynki. I ta książeczka chyba najbardziej przypadła mi do gustu, pewnie ze względu na to, że większa ze mnie miłośniczka kotów, niż psów. Ale tak poważnie, chyba tylko ta historia wymknęła się autorce ze schematu i zwróciła równą uwagę na zwierzaka i dziewczynkę, wraz z jej problemami.

Nie sądzę, żebym miała taką siłę przebicia, żeby na dobre, odwieść moje dzieci od sięgnięcia po kolejne książeczki serii "Zaopiekuj się mną". Mam jednak nadzieję, że będą mieć litość nade mną i teraz zrobimy przerywnik innymi, dziecięcymi tytułami.

Sardegna

6 komentarzy:

  1. Tutaj doczytałam informację o happy endzie. ;)
    A edukacyjna treść książeczek na pewno ma swoje plusy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mnie to dziwi, że dzieci przepadają za tymi historyjkami, ale z drugiej strony, wszystko co dotyczy ukochanych, domowych pupili jest u nas na czasie.

      Usuń
  2. Rzeczywiście w tych historyjkach tylko okładki są warte uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładki to świetny chwyt marketingowy ;) każda urocza i łapie za serce malucha

      Usuń
  3. Moja siostra uwielbia książeczki z tej serii :) rozkoszne są :)

    OdpowiedzUsuń