Pages

piątek, października 16, 2015

"Warkocze" Laura i Marie


 Wydawnictwo: Między Słowami
Liczba stron: 106
Moja ocena : 5/6

Tę książkę, od pierwszego wejrzenia, pokochała moja Siedmiolatka! Zabrała ją już do szkoły, żeby pokazać koleżankom, i od tego momentu praktycznie się z nią nie rozstaje. Co rusz przegląda zdjęcia i zachwyca się nimi wciąż od nowa, zerkając na mnie z nadzieją. A ja? No cóż... Mój entuzjazm jest nieco mniejszy, a wszystko za sprawą mojego beztalencia do zaplatania warkoczy. No niestety, trafiła się Siedmiolatce Matka - antytalent fryzjerski. Nie potrafię upleść nawet francuza, więc moje tworzenie fryzur na głowie długowłosej córki ogranicza się do zrobienia wysoko upiętego koka, ewentualnie kucyka czy zwykłej plecionki na trzy. Ambitnie, wiem...

Próbowałam, żeby nie było, nawet kilkakrotnie, nauczyć się pleść francuza. Moja osobista Mama przez lata starała się nauczyć mnie tej sztuki, niestety nie wyszło. Kiedy jednak książka do mnie przywędrowała, a Siedmiolatka oszalała, postanowiłam spróbować uskutecznić, według instrukcji zaplatania, najprostszy (ponoć) wzór.

Myślicie, że mi się udało? Pudło, choć instrukcja rzeczywiście jest bardzo czytelna i zilustrowana zdjęciami, krok po kroku. Nie dla mnie jednak takie atrakcje. Moje palce ni w ząb nie chcą ze mną współpracować, nie ma więc mowy o stworzeniu choć jednej, pięknej plecionki, o misternych konstrukcjach na głowie nie wspominając. Przykrość... Na szczęście moje dziecko dość wyrozumiale podeszło do tematu i postanowiło pokazać Babci książeczkę. I to jest świetny pomysł!  

Ale tak na poważnie, ten poradnik jest doskonałą propozycją dla osób, które talent upinania włosów posiadają i lubią eksperymentować w tym temacie. Z dokładną instrukcją będą w stanie upleść nawet najbardziej fantazyjne fryzury, które wyglądają przepięknie i nadają się na każdą okazję. Poza tym, wykonanie każdego warkocza jest dokładnie opisane, łącznie z tym, ile i jakiego rodzaju gumki/spinki jest potrzebne.  


Młode autorki tego poradnika, jak same mówią, przetestowały na sobie przeróżne warkocze i fryzury, a propozycje zawarte w książce są tymi najbardziej sprawdzonymi, na bazie których można budować jeszcze bardziej skomplikowane wariacje. Poniżej przedstawiam kilka wariantów, które zostały zakwalifikowane do tych "łatwiejszych":


Teraz poziom "średni":


I przykład najtrudniejszego cuda:


W książce znajdziecie też przykłady fryzur w wersji bardzo zaawansowanej. tak bardzo, że zostaje mi tylko zerkać z zazdrością:


Fajnie, że na rynku książki pojawiła się taka propozycja. Myślę, że niejedna nastolatka bądź utalentowana Mama wykorzysta w pełni możliwości tego poradnika. Ostatnio widziałam na mieście dziewczynę, która miała piękny warkocz typu holender. Być może skorzystała z książkowej podpowiedzi, bowiem wcześniej, jakoś ten typ warkocza nie był zbyt widoczny na dziewczęcych głowach (albo ja go po prostu nie zauważałam).

Laura i Marie, młode autorki wszystkich wymyślnych fryzur, odniosły internetowy sukces, bowiem ich konto na Instagramie, ze zdjęciami własnoręcznie wykonanych warkoczy cieszy się wielką popularnością (swoją drogą, niepojęta jest dla mnie umiejętność zaplatania SOBIE samemu, jakichkolwiek warkoczy). I to jest świetna sprawa, że takie utalentowane dziewczyny stają się inspiracją dla innych nastolatek, a klasyczne warkocze nadal są popularną fryzurą.

Sardegna

8 komentarzy:

  1. Fajna rzecz. Tylko ja też niestety nie mam do tego talentu. Komuś umiem zrobić różne ciekawe warkocze (na pewno nie takie skomplikowane jak te), ale sobie samej niestety nie. Mimo, że wielokrotnie się starałam i ćwiczyłam. Nic z tego. Co ciekawe zrobię sobie warkocza francuskiego, ale najzwyklejszego nie potrafię :P Wychodzi jakiś krzywy ;) Pewnie ta książka i tak nic by nie zmieniła - wielokrotnie uczyłam się z filmików na youtubie i też nic z tego nie było. Dlatego książka chyba też nie da rady mnie tego nauczyć :/ Pozdrawiam :)

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnością fajnie się przegląda tę książkę, ale myślę że do takich warkoczy trzeba mieć po pierwsze odpowiednie włosy i, tak jak zauważasz, talent a mi jednego i drugiego brakuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jestem beznadziejnym beztalenciem w czesaniu:) Za nic nie zrobię francuza ani kłosa ani w ogóle nic innego oprócz zwykłego warkocza. A moja szesnastoletnia córka sama sobie plecie takie fryzury, że czasami aż mnie szokuje, jak ona to zrobiła do licha!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna książka, podziwiam zdolność czesania i cierpliwość :) Ja mam już od wczoraj krótkie włosy, więc mi się taki egzemplarz nie przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też pokochałam tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na konkurs ;)
    Do wygrania Carol Cassella "Złączeni"!
    http://artemis-shelf.blogspot.com/2015/10/konkurs-z-carol-cassella-zaczeni.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że nie było takich książek, jak miałam włosy prawie do pasa.

    OdpowiedzUsuń