Pages

niedziela, stycznia 31, 2016

"Arena szczurów" Marek Krajewski


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 320
Moja ocena : 5/6


Lubię pana Marka Krajewskiego i to bardzo! W biblioteczce mam kilka jego książek: serię o Breslau, "Umarli mają głos", słuchałam też ostatnio audiobooka powieści napisanej wraz z Mariuszem Czubajem - "Alei samobójców". Nie miałam jednak do tej pory, do czynienia z popularną serią o komisarzu Edwardzie Popielskim, o której ostatnimi czasy jest dość głośno, nie tylko w blogosferze. Oczywiście rzuciły mi się w oczy poszczególne tomy tej Mrocznej Serii, ale jakoś nigdy nie miałam okazji poznać ich bliżej. Poza tym nie chciałam czytać jej wybiórczo. 
Zmiękłam jednak, kiedy na rynku wydawniczym pojawiła się "Arena szczurów". Tak się składa, że jest to część ostatnia (jeśli się mylę, to mnie poprawcie proszę), ale opis na okładce mnie tak zachęcił, że stwierdziłam: Popielski, Popielskim, ale ta intryga kryminalna to musi być dobra!

No i powiem Wam, rzeczywiście było nieźle. Choć może nie do końca tak, jak się spodziewałam, ale dzieki temu nabrałam tylko ochoty na przeczytanie części poprzednich.

Rzecz dzieje się w 1948 roku, w Darłowie (swoją drogą, świetnie czytać historię, w której akcja dzieje się w znanym osobiście, a tak mało popularnym w literaturze, miasteczku), kiedy to w mieście dochodzi do brutalnych gwałtów i zabójstw młodych kobiet, zajmujących się prostytucją. Niezwykłe z tych sprawach jest to, że dziewczyny zostają pogryzione przez napastnika, a te, którym udaje się przeżyć, i tak wkrótce umierają. A wszystko przez śmiertelne zakażenie ... trupim jadem.

Przeprowadzeniem śledztwa zajmuje się Edward Popielski, skrywający się w Darłowie pod nazwiskiem Antoniego Hrabeckiego. Dla osób, które nie czytały poprzednich części, w tym dla mnie, ten motyw jest zagadkowy. Nie mam pojęcia przed kim Popielski się kryje i co wydarzyło się wcześniej w jego życiu, jednakże jest to niejako rozdział zamknięty dla bohatera, więc i nie wpływa znacząco na aktualne wydarzenia. Miasto jest pod kontrolą UB i NKWD, więc prowadzenie dochodzenia jest bardzo utrudnione, jednakże sprytny Popielski wpada na pewien trop, który niestety prowadzi go wprost w śmiertelną pułapkę.

I w tym momencie zaczyna się prawdziwa akcja książki. Wyżej opisany wątek kryminalny zostaje praktycznie rozwiązany (trochę mi było szkoda, bo oczekiwałam bardziej misternej zagadki) i rozpoczyna się szalona gra o życie Edwarda Popielskiego.
Matko jedyna! To, co wydarzy się w podziemiach miasta jest tak nieprawdopodobne, że do teraz nie mogę uwierzyć, że takie sytuacje mogły mieć miejsce naprawdę! Nie zdradzę co zgotowali oprawcy bohaterowi, powiem tylko, że tytuł książki nie jest przypadkowy, a opisy sytuacji, z jakimi przyszło się bohaterowi zmierzyć, będą dość brutalne, momentami obrzydliwe, ale miażdżąco realne.

"Arena szczurów" to bardzo dobrze przygotowana powieść kryminalna, ale zawiera z sobie także refleksje co do kwestii ratowania własnego życia, kosztem innych. Wyobraźcie sobie więc, co czekało na Popielskiego w pułapce, żeby takie dylematy zrodziły się w jego umyśle...

Powieść podzielona jest na kilka okresów czasowych: lata powojenne i współczesność - w której główną rolę gra syn bohatera, szukający śladów obecności ojca w mieście. Aż boję się, co Autor zgotował Popielskiemu w częściach poprzednich serii, ale zakończenie jego kariery wyszło mu bardzo spektakularnie.

Jeżeli mój opis książki zainteresował Was na tyle, że zapragniecie poznać komisarza Edwarda Popielskiego bliżej, proponuję zrobić to we właściwej kolejności, rozpoczynając czytanie od "Głowy minotaura". Następne w kolejności są "Erynie", "Liczby Charona", "Rzeki Hadesu", później "W otchłani mroku" i "Władca liczb". Potem możecie sięgnąć po "Arenę szczurów". Sama również planuję nadrobić zaległości, jednakże na chwilę obecną nie mam żadnej innej książki z tej serii, więc muszę się dopiero w nie zaopatrzyć. Potem dopiero będę mogła rozpocząć maraton z panem Markiem Krajewskim.
Sardegna

4 komentarze:

  1. Wcześniejsze perypetie Popielskiego są równie ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem kryminały Krajewskiego od początku (od 'Śmierci w Breslau' począwszy) i po kolei. Z jednej strony trochę mi szkoda, że to koniec cyklu. Zakończenia serii o Mocku nie odczułem tak bardzo, bo płynnie przeszła w serię Lwowską (Mock i Popielski współpracowali przy okazji jednego ze śledztw). Z drugiej strony może to i dobrze, bo lektura kolejnych części stawała się monotonna. Nie było już tego zaskoczenia, napięcia, nie było niczego nowego. Miejmy tylko nadzieję, że pan Krajewski stworzy nowego bohatera i że wróci do klasycznej kryminalnej formy, bo to mu wychodziło po mistrzowsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz, masz zdecydowanie lepsze porównanie ode mnie. Ja, tak jak pisałam w poście niestety czytałam dwie, trzy powieści i to wybiórczo, więc nie mogę się odnieść do Twojej wypowiedzi. Ale faktycznie, czasami lepiej zakończyć cykl w dobrym momencie, niż zepsuć dobre wrażenie, jakie budowała przez cały czas

      Usuń