Pages

sobota, lutego 03, 2018

"Za niebieskimi drzwiami" Marcin Szczygielski


Wydawnictwo: Latarnik
Liczba stron: 232
 Moja ocena : 6/6

Znacie to wspaniałe uczucie, kiedy przez zupełny przypadek trafiacie na niesamowita książkę? Tak miałam właśnie z powyższą powieścią dla dzieci i młodzieży "Za niebieskimi drzwiami" Marcina Szczygielskiego. Kojarzyłam tytuł, ale głównie z ekranizacji, o której słyszałam różne opinie między innymi, że jest straszna i niektóre dzieci bardzo film przeżywają. Stąd też porzuciłam owego czasu pomysł pójścia z moimi osobistymi dzieciakami na seans, choć mnie bardzo korciło. Później właściwie zupełnie o tym tytule zapomniałam i pewnie nie dowiedziałabym się niczego więcej na jego temat do dziś, gdyby nie kwestia książki i lektury szkolnej. Przy okazji czytania jej w klasie na głos, nieźle wkręciłam się w treść. Bo musicie wiedzieć, że książka ta jest rewelacyjna! I nie jest to tylko moje czcze gadanie. Wszystko jest świetne w tej opowieści: super pomysł na fabułę, przemyślana od początku do końca akcja, wplecenie wątków fantastycznych w te, jak najbardziej realne, kreacja bohaterów, dbałość o szczegóły, no i powalające zakończenie.

Skoro na mnie, dorosłym czytelniku, mającym już doświadczenie z przeróżnymi lekturami dziecięco - młodzieżowymi, ta powieść zrobiła takie wrażenie, to wyobraźcie sobie, jak musiała się spodobać piątoklasistom. I faktycznie. Widziałam emocje, zachwyt, strach, ciekawość, w ich oczach, kiedy odkrywałam przed nimi kolejne karty tej historii, czytając ją na głos. Dzieciaki były zachwycone. Zdaje mi się, że "Za niebieskimi drzwiami" będzie jedną z najlepiej zapamiętanych i wspominanych przez nich, lektur szkolnych. Powiem więcej, w rozmowie na jej temat wielokrotnie z ust dzieci padało hasło, że książka jest o wiele lepsza od filmu, a to moim zdaniem wiele o tej powieści mówi i stanowi dla niej wielkie wyróżnienie!

Nie dziwi więc fakt, że książka dostała Nagrodą Dużego Donga w 2010, przyznawaną przez Polską Sekcję IBBY oraz zdobyła II nagrodę w III Konkursie Literatury Dziecięcej im. Haliny Skrobiszewskiej. Mnie tylko zastanawia fakt, jak mogłam przez 7 lat do tej książki nie dotrzeć ... ale to już temat na zupełnie inny wpis...

Wracając jednak do samej powieści: jej fabuła jest iście wybuchową mieszanką wydarzeń fantastycznych i tych, jak najbardziej realnych i współczesnych. Dwunastoletni Łukasz, jadąc za mamą na wakacje ulega poważnemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego jego noga nie pracuje, jak należy, a mama, pod wpływem urazów zapada w śpiączkę. Chłopak po dość długiej rehabilitacji, jako że nie ma innych krewnych, zostaje przygarnięty przez sąsiadkę, po czasie jednak zgłasza się po niego nieco dziwna kobieta, twierdząca, że jest siostrą mamy. Łukasz udaje się z ciotką Agatą do Brzegu, małej, nadmorskiej miejscowości, gdzie znajduje się pensjonat "Wysoki Klif", należący od pokoleń do rodziny Łukasza, i tam musi nauczyć się żyć od nowa. Trudno mu odnaleźć się w nieznanym otoczeniu, popada też w konflikt z miejscowymi dzieciakami. Dlatego trochę z nudów, trochę na przekór ciotce, głównie spędza czas na buszowaniu po starym domostwie. Wszystko zmienia się jednak w momencie, kiedy przez zupełny przypadek odkrywa największą tajemnicę "Wysokiego Klifu", czyli to, co znajduje się za niebieskimi drzwiami jednego z pokoi.

Świat odkryty po drugiej stronie drzwi jest fascynujący i groźny zarazem. Co Łukasz w nim znajdzie? Jaki sekret skrywa tajemnicza kraina ze srebrzystym niebem? Czy ma ona coś wspólnego z przeszłością rodziny chłopca? A może to tylko wytwór wyobraźni samotnego i załamanego po wypadku nastolatka?

Myśląc o tej lekturze nasuwa mi się tylko jedno słowo: WOW! Ta książka jest niesamowita, ekscytująca, przerażająca i mądra, jednocześnie. Nie wiem, co jest bardziej w niej wyjątkowego i ekscytującego: czy wątek srebrnego świata i wszystkich wydarzeń, z nim związanych, czy może bardziej to, co dzieje się "realnie" w "Wysokim Klifie". Choć pewnie jest to jedno, i drugie, idealnie ze sobą połączone i współgrające, tworzące fascynującą opowieść dla młodego czytelnika, pełną emocji, wzruszeń, pasji, przygody, a nawet sensacji. Takich lektur dzieciom potrzeba! Dzięki takim książkom dzieci pokochają czytanie. Jakże bowiem przejść obojętnie obok TAKIEJ historii! Nie ma opcji! Nawet najbardziej oporny czytelnik wciągnie się w przygody Łukasza i będzie mu skrycie kibicował, choć może na głos nigdy się do tego nie przyzna.

Po lekturze "Za niebieskimi drzwiami" zostało mi tylko zainteresować się innymi powieściami dla dzieci, autorstwa pana Marcina Szczygielskiego. "Czarny młyn", "Teatr niewidzialnych dzieci", "Klątwa dziewiątych urodzin", "Arka czasu", "Czarownica piętro niżej" zostają wpisane na listę "do przeczytania". Mam nadzieję, że za niedługo będę mogła napisać o nich coś więcej.

Sardegna

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o niej,ciekawie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było o niej dość głośno, kiedy na ekrany kin wyszedł film o tym samym tytule. Teraz trochę ucichło, a szkoda, bo to świetna książka!

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, ale na pewno się nią zainteresuje!

    OdpowiedzUsuń