Pages

niedziela, lipca 01, 2018

"Zło czai się na szczycie" Marta Matyszczak



Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 304
Moja ocena : 5/6

Jeśli czytaliście moje poprzednie wpisy na temat "Kryminałów pod psem" autorstwa Marty Matyszczak ("Tajemnicza śmierć Marianny Biel", "Zbrodnia nad urwiskiem", "Strzały nad jeziorem"), to wiecie zapewne, że jestem wielką miłośniczką twórczości Autorki, pochodzącej z moich rodzinnych, śląskich stron, i za każdym razem z wielkim entuzjazmem opisuję moje wrażenia z lektury kolejnych przygód detektywa Szymona Solańskiego, jego przyjaciółki Róży oraz kultowego już psa tropiącego, Gucia.

Czwarta część perypetii bohaterów nie odbiega poziomem od swoich poprzedniczek, choć ja nadal uparcie twierdzę, że najlepszy był tom pierwszy, rozgrywający się na moim ukochanym Śląsku, doskonale obrazujący jego realia, choć trochę z przymrużeniem oka i wielką dawką czarnego humoru. W każdym razie "Zło czai się na szczycie" również dzieje się w województwie śląskim, ale tym razem nie w Chorzowie, ani w jego pobliżu, tylko w miasteczku Zdrojowice, ulokowanym niedaleko Żywca. Mimo iż Autorka zaznacza, że jest to miejscowość zupełnie fikcyjna, to nie da się ukryć podobieństwa Zdrojowic do małych miasteczek leżących po sąsiedzku w naszym Beskidzie Śląskim.

Zdrojowice są niemym obserwatorem zabójstwa aptekarza, który na swoje nieszczęście wylądował w świeżo wylanym betonie, będącym podwaliną nowo budowanego w miasteczku, hotelu. Dowody sugerują, że zamordowany stał się przypadkowym świadkiem kradzieży budowlanej, stąd też spotkał go tak los. Jednak zupełnie inaczej uważa na ten temat Szymon, goszczący akurat gości w miasteczku na ślubie znajomej, który w śmierci aptekarza dopatruje sam środek większej afery kryminalnej, przy okazji wplątując w swój pokręcony tok myślenia przyjaciółkę Różę i psa Gucia. Szymon ma także ze Zdrojowicami pewne porachunki osobiste, bowiem to tam w czasie urlopu, w nieistniejącym już pensjonacie "Pod Sarnami", w pożarze, zginęła jego ciężarna żona, Joanna. Śmierć ukochanej do tej pory uważana za nieszczęśliwy wypadek, w obliczu zamordowanego aptekarza zaczyna wyglądać jednak nieco inaczej.

Jako że mieszkańcy Zdrojowic są zamkniętą i hermetyczną społecznością, nie będą chcieli podzielić się swoją wiedzą na temat zabójstwa aptekarza, ale też śmierci Joanny, z nikim obcym. Miasteczko ma swoich nieformalnych przywódców, nie lubi też ludzi z zewnątrz i rządzi się swoimi prawami. Szymon, na zlecenie właściciela terenu pod hotel, gdzie doszło do zabójstwa aptekarza, zaczyna prowadzić intensywne śledztwo, któremu zaczyna towarzyszyć cała gama dziwnych wydarzeń. Całe skupienie detektywa rozprasza jednak obecność Róży i jej nowego chłopaka o wdzięcznym nazwisku Ból oraz fala żywych wciąż wspomnień o Joannie. Choć Szymon stara się odzyskać zaufanie Róży, którą mocno nadszarpnął w "Strzałach nad jeziorem",  ta jednak jest nieprzejednana i wizja wspólnej przyszłości bohaterów odchodzi w niepamięć. Na szczęście Gucio nic się nie zmienia, jak zwykle jest najbardziej rezolutną postacią w całym tym galimatiasie, jego analiza sytuacji najbardziej przemyślana, a złote myśli na temat życia powinny znaleźć ujście w jakiejś osobnej książce. 

Jeżeli miałabym ocenić, jak na tle poprzednich tomów serii kryminalnej Marty Matyszczak wypadło "Zło czai się na szczycie", powiedziałabym, że utrzymuje poziom "Zbrodni nad urwiskiem" i "Strzałów nad jeziorem". Wnikliwi obserwatorzy zauważą jednak, że powyższa książka otrzymała notę 5/6, a nie jak poprzednie 6/6. Skąd ten spadek? W przypadku "Zła..." miałam problem z wciągnięciem się w akcję. Bohaterowie super, jak zwykle, monologii Gucia, rozmowy Szymona z Różą - świetne, ale sama sprawa kryminalna - najsłabsza ze wszystkich. Nie wliczam w to jednak wątku Joanny, bo ten był akurat całkiem niezły i niezbędny do wyjaśnienia pewnych spraw z przeszłości.

Mam nadzieję, że kiedy Autorka wyśle swych bohaterów na Śląsk, wszystko wróci do normy. Wtedy w znajomych miejscach sprawa kryminalna nabierze rumieńców, możliwe, że i relacja Szymona i Róży ulegnie zmianie, choć nie wiem, czy w ich wypadku można mówić o happy endzie. W każdym razie wypatruję kolejnego tomu przygód detektywa Solańskiego i jego przyjaciół, a w międzyczasie może uda mi się wybrać w końcu na jakieś oficjalne spotkanie autorskie z Martą Matyszczak, do czego i Was zachęcam.

Sardegna

2 komentarze:

  1. Mam całą serię na oku i wielką ochotę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bardzo! Jestem największą fanką części pierwszej, więc super, ze od niej zaczniesz

      Usuń