Pages

środa, listopada 14, 2018

"Kości proroka" Ałbena Grabowska

  
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 558
Moja ocena : ?/6

Z tą książką mam bardzo wielki problem i naprawdę sama nie wiem, co mam Wam na jej temat napisać. Z jednej strony musiałabym szczerze powiedzieć, że niestety ta opowieść zupełnie do mnie nie przemówiła. Za dużym słowem byłoby określenie, że historia mi się nie podobała, bardziej pasowałoby tutaj stwierdzenie, że w jakiś sposób mnie przerosła, a jej czytanie nie sprawiło większej przyjemności.

Z drugiej jednak strony, jest mi bardzo smutno z powodu tego, że nie zaiskrzyło, bowiem marzyłam o tej opowieści, kiedy tylko zobaczyłam jej zapowiedź. Pani Ałbena Grabowska do tej pory kojarzyła mi się, jako pisarka powieści obyczajowych, bardzo dobrze przyjmowanych przez czytelników. Nie dane mi było wprawdzie jeszcze bliżej się z nimi zapoznać, nad czym ubolewam (i mam oczywiście nadzieję, że uda mi się to kiedyś nadrobić), świadomość więc, że Autorka pokusiła się o stworzenie nowej historii, trochę archeologicznej, trochę historycznej, a nawet kryminalnej, nawiązującej do religii, wierzeń, gdzie akcja z przeszłości miesza się z teraźniejszością, mocno pobudziła moją wyobraźnię. Nakręciłam się, jak szalona! Książkę zorganizować pomógł serwis Granice.pl, a ja ekspresowo wzięłam się za lekturę. I niestety... nie wyszło. Kolejny raz dałam się ponieść zbyt wysokim oczekiwaniom, które mnie ostatecznie pokonały.

"Kości proroka" to książka o bardzo wielkim potencjale. Od pierwszych stron widać, że Autorka wykonała ogrom roboty spajając w całość wątki współczesne, z tymi historycznymi i religijnymi, a pisaniu towarzyszyć jej musiał niesamowicie opasły materiał pomocniczy. I choć fabuła tej opowieści jest fikcyjna, to szereg wątków związanych z Bułgarią (gdzie toczy się większość wydarzeń współczesnych), a także z motywami biblijnymi (choć również nieco zmodyfikowanymi), jest jak najbardziej autentyczny. Poza tym, wykreowanie i wymyślenie realiów "historycznych" w taki sposób, aby były one jak najbardziej przekonywujące dla czytelnika, który zaczyna się zastanawiać, czy aby opisane wydarzenia nie były realne, również zasługuje na wielką uwagę.
 
I ja oczywiście, jak najbardziej doceniam trud włożony w napisanie tej powieści. Uważam też, że książka ma na pewno spore grono odbiorców, które odebrało ją bardzo pozytywnie. Historia jest przedstawiona w dość szczegółowy i skrupulatny sposób, nie jest banalna, wręcz przeciwnie, powiedziałabym, że jest mega wymagająca i nie da się jej czytać na szybko i po łebkach. Sporo się w niej dzieje, pojawia się wiele nazwisk, przeskoków czasowych, wątków, nawiązań i przemyśleń.

I to nie jest tak, że ja nie lubię takich wymagających powieści wielowątkowych. Po prostu, w tym wypadku zupełnie nie zaiskrzyło. Może to wina moich oczekiwań i nastawienia, bo spodziewałam się czegoś bardziej hollywoodzkiego, czegoś w stylu Dana Browna. Wartkiej akcji, pościgów, artefaktów, mylnych tropów, podążania za zagadką tajemniczego morderstwa "stylizowanego" na biblijne. Dostałam za to opowieść poważną, skrupulatną i bardzo, bardzo rozbudowaną. Z wieloma bohaterami, jeszcze większą ilością motywów, w której oprócz współczesnej Bułgarii znajdą się  retrospekcje z Ziemi Świętej z I wieku naszej ery oraz z Cesarstwa Bizantyjskiego wieku XII.

Historia zaczyna się w momencie, kiedy w Płowdiwie, bułgarskim mieście, znalezione zostają zwłoki polskiego polityka. Morderstwa dokonano w sposób dość makabryczny, a do tego ułożenie zwłok i ich symbolika z jednej strony nawiązuje do śmierci Jana Chrzciciela, z drugiej jednak do egipskich i greckich tajemniczych symboli. Śledztwo prowadzi oficer Dimityr Paunow, który sprowadza do Bułgarii swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, Margaritę Nowak, która ma pomóc w rozwiązaniu sprawy pośrednicząc w kontaktach z Polakami. Poza tym kobieta ma już doświadczenie we współpracy z policją i zna się co nie co na kulturze antycznej, może dać więc świeże spojrzenie na sprawę.

Oprócz wątku współczesnego, czytelnik przenosi się do I wieku naszej ery, kiedy to grupa uczniów wraz ze swych mistrzem Janem Chrzcicielem udaje się na spotkanie z samym Mesjaszem, a jeden z apostołów otrzymuje zadanie spisywania tego, co po drodze im się przydarza. Jednocześnie poznajemy wątek XII wieczny, kiedy to zaczyna się rozwijać kult Bogomiłów. Przedstawiciele tejże religii niosą do Konstantynopola swoją świętą księgę, aby cesarz uznał ich wiarę za najważniejszą i jedynie obowiązującą. 

Te trzy akcje toczą się równolegle, aby w pewnym momencie się zazębić. Jednak zanim do tegoż dojdzie, trzeba będzie przedrzeć się przez wiele bardzo długich rozdziałów, szczegółowo opisujących wszystkie kolejne wydarzenia. Pomiędzy fabułę główną wplecione są rozważania głównej bohaterki na temat jej życia osobistego. Margarita ciągle nie może dojść do siebie po rozstaniu ze swoim ukochanym, którego przed laty zostawiła w Bułgarii właśnie. Do tego dochodzą konflikty rodzinne,  bowiem pomiędzy Gitką a jej matką, znaną specjalistką w dziedzinie archeologii i motywów biblijnych, ciągle  tkwią różne animozje z przeszłości i niewyjaśnione sprawy.

Wszystkie te prywatne konflikty, jej niejasna relacja z dawnym kolegą z dzieciństwa, i w ogóle powrót w rodzinne strony, które wywołują w bohaterce ból i tęsknotę, są tłem do rozwiązywania sprawy kryminalnej, mającej swoje podłoże w przeszłości. 

Dla mnie wszystko to było zbyt poważne i zbyt rozbudowane. Przeczytanie "Kości proroka" zajęło mi bardzo dużo czasu i szło naprawdę opornie. Nie wystawiłam jednak tej książce żadnej oceny, bo tak jak pisałam na początku, nie chciałabym dawać niskiej noty tylko dlatego, że nie odnalazłam się i nie poczułam klimatu tej historii. Powieść na pewno znajdzie swoich zwolenników, ja więc jej nie oceniam i tą kwestię zostawiam czytelnikom, mimo wszystko zachęconych lekturą.


Sardegna

2 komentarze:

  1. wprawdzie pisze się razem - najpierw warsztat, potem opinie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zwrócenie uwagi. Faktycznie przeoczyłam.

      Usuń