Pages

czwartek, września 19, 2019

"Ring girl" K.N.Haner


Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 274
Moja ocena : 4/6


Od czasu przeczytania trylogii o Morfeuszu, która wyszła spod pióra K.N. Haner, byłam trochę sceptycznie nastawiona do twórczości Autorki, a wszystko to za sprawą faktu, iż świetnie zapowiadająca się, pikantna historia, mająca być polską odpowiedzią na Grey'a okazała się być mocno infantylną opowieścią z irytującą i zachowującą się irracjonalnie, główną bohaterką. Wprawdzie wyżej przeze mnie wspomniana trylogia jest erotykiem, i to dość pikantnym (i tego nie można jej odebrać), jednak poza scenami seksu niewiele się w tej historii dzieje.

W każdym razie, po tamtej wpadce, na dość długi czas dałam sobie spokój z nowymi powieściami Autorki, pojawiającymi się na rynku wydawniczym dość regularnie. Jednak kiedy na horyzoncie ukazała się "Ring girl" postanowiłam jej dać szansę, na chwilę zapomnieć o pechowym Morfeuszu i skusić się na opowieść rozgrywającą się w bokserskim środowisku. Poza tym, podskórnie chciałam chyba sprawdzić, jak po kilku latach i kilkunastu powieściach prezentuje się aktualnie twórczość Autorki. 

Bądąc już po lekturze "Ring girl" mogę stwierdzić, że w porównaniu z trylogią o Morfeuszu, K.N.Haner zdecydowanie należy się plus. Na pierwszy plan wysuwa się lepszy warsztat językowy, pomysł na fabułę, czy sensowna kreacja głównych bohaterów. Nie ma tutaj pourywanych wątków, wszystko toczy się od początku do końca i to na pewno jest pozytywna strona tej książki. Jeśli mowa o negatywach, choć w sumie to tylko moje wrażenia, uważam, iż potencjał tej historii nie został odpowiednio wykorzystany. Fajne pomysły, czyli ulokowanie wydarzeń i akcji w świecie brutalnego sportu, jakim jest boks, ukazanie zakazanego z różnych przyczyn, związku dwóch młodych ludzi, do tego wplecenie machlojek i kombinacji przy okazji organizowania zawodów, nie zostały w pełni rozwinięte. 

W wersji ostatecznej wygląda to tak, iż o większości wyżej wspomnianych rzeczy nie dowiemy się z książki zbyt wiele. No bo tak: poza faktem, iż Logan, główny bohater, jest znanym bokserem, a Eden, jego ukochana parę razy wystąpiła, jako ring girl, zamyka właściwie temat świata boksu. Nie przeczytamy nic więcej na temat tego sportu, treningów, czy walk. W całej książce jest bodajże jedna scena w ringu, w której bohater nieco ucierpiał, ale na szczegóły nie liczcie. Ze światem boksu jest związany jeszcze ojciec Eden, który przez lata był światowej sławy trenerem młodzików i wplątał się w aferę z jednym ze swoich zawodników, ale na tym naprawdę już koniec. Szkoda wielka, bo ulokowanie historii miłosnej w takim otoczeniu jest bardzo chwytliwym tematem i jestem pewna, że świetnie by się o tym czytało.

W każdym razie cała ta sportowa "otoczka" wytworzona wokół "Ring girl" narzuca czytelnikowi pewne oczekiwania, a w momencie, kiedy nie zostają one spełnione, mogą generować rozczarowanie, i to jest w sumie przykre, bowiem historia jest całkiem przyjemnym romansem (nie erotykiem) i gdyby spojrzeć na nią zupełnie obiektywnie, naprawdę daje radę.

Dwudziestoparoletnia Eden Turner ma dość skomplikowaną sytuację rodzinną, musi bowiem zmagać się z łatką córki znanego, emerytowanego boksera. Jej ojciec, choć mocno ceniony w środowisku, to jednak w rodzinnym gronie nie jest już takim autorytetem. Nie potrafi okazywać uczuć, nie radzi sobie z agresją i nie umie porozumieć się z własną córką. Do tego ma obsesje na punkcie kontroli Eden, która jest od niego zależna finansowo. Dziewczyna musi nawet studiować kierunek, który wybrał jej ojciec, nie mówiąc już o tym, iż ten każe trzymać jej się z dala od boksu i wszystkiego, co z nim związane, uważając, że to środowisko nie jest dla jego córki odpowiednie. 

Eden jednak nie daje sobie w kaszę dmuchać i na przekór ojcu zaczyna interesować się tym sportem, i choć początkowo robi to tylko hobbystycznie, kiedy poznaje Dantego Logana Johnsona, boksera, który pretenduje do miana mistrza świata, jej zaangażowanie w ten sport zmienia się diametralnie. Związek tych dwojga nie będzie jednak mile widziany w środowisku. Eden rozpoznaje bowiem w chłopaku dawnego wychowanka jej ojca, z którym ten miał kiedyś poważny zatarg, Logan natomiast w pięknej kobiecie zupełnie nie zauważa córki swojego dawnego trenera, małej dziewczynki, którą poznał dziesięć lat temu. A poza tym, Logan ... oficjalnie ma już dziewczynę.


Znajomość bohaterów początkowo zupełnie niewinna, przeradza się we flirt i gorący romans, ale tajemnice, pewne niejasności i przeszłość staje młodym na drodze do szczęścia. Jak w takich trudnych okolicznościach budować trwałą relację? Czy uczucie Eden i Logana przezwycięży dawne niesnaski? No i jak na życie swoich dorosłych dzieci wpływa dość radykalna postawa ich ojców? Na te wszystkie pytania odpowie Wam "Ring girl".

Powieść K.N.Haner (i to wcale nie najnowsza, bo z tego, co się zorientowałam pojawiły się już kolejne dwie), jest przyjemnym czytadłem na wieczór. Nie jest to zbyt wymagająca i rozbudowana lektura, stąd też oceniłam ją na 4/6. Myślę, że fankom Autorki książka sprawi wielką przyjemność, podobnie, jak czytelniczkom nastawionym na lekturę lekkiego romansu.


Sardegna

9 komentarzy:

  1. Właśnie pierwsza część o Morfeuszu tak mi się nie podobała, że odrzuciło mnie to od twórczości autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Ja mam akurat tak, że jak zacznę czytać jakąś trylogię, albo serię, zazwyczaj ją dokańczam, stąd też w tym wypadku tak zrobiłam, ale jednak tom I wydał mi się całkiem spoko. Potem było znacznie gorzej...

      Usuń
  2. Ta książka jakoś mnie przyciąga. O Morfeuszu nie czytałam, więc to byłoby pierwsze spotkanie z autorką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! polecam zacząć od "Ring girl", a trylogie o Morfeuszu możesz sobie spokojnie podarować :D

      Usuń
  3. Nie czytałam i nie wiem czy by mi się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie nie namawiam. Ot, lekkie czytadło, więc albo masz na nie ochotę, albo nie...

      Usuń
  4. "Ring girl" migała mi już gdzieś na Instagramie i w internecie chyba. To może być ciekawa książka - intryguje mnie wątek tych dwojga. Trochę zakazana miłość.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię Hanno w Książkach Sardegny, o ile dobrze kojarzę, jesteś u mnie po raz pierwszy! Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że zostaniesz u mnie na dłużej :)

      Usuń
  5. Hmm może jak stosik się zmniejszy. Trochę naiwne, proste, typowe...

    OdpowiedzUsuń