Pages

wtorek, kwietnia 07, 2020

"Światło gwiazd" Krystyna Mirek


Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 320
Moja ocena : 5/6


"Światło gwiazd" Krystyna Mirek to czwarty, a zarazem ostatni tom serii "Willa pod Kasztanem". Jak sugeruje okładka i cała formuła cylku związanego z czterema porami roku, ta część rozgrywa się jesienią, i faktycznie, żeby nie było, przeczytałam ją w tamtym okresie. Dopiero teraz jednak wzięłam się za jej opisanie.

Nie będę ukrywać, ze książka ta skierowana jest głównie do miłośników serii, mam bowiem wrażenie, że osoby, które nie znają poprzednich tomów i wzięłyby się znienacka za przeczytanie tej powieści, nie bardzo potrafiłyby się w niej odnaleźć i czuły wielki niedosyt z niewiedzy na temat, kto z kim, po co i dlaczego.

W przypadku tej opowieści trzeba postępować konsekwentnie. Zapoznawać się z tomami według ustalonej kolejności, i w ten sposób poznawać przygody bohaterów. Tutaj większośc porozpoczynanych wcześniej wątków dobiega końca, relacje uczuciowe zaczynają się klarować i widać już, którą parę czeka happy end, a komu niestety nie wyjdzie. Każdy z bohaterów chce po prostu być szczęśliwy, jednak czy wszystkim będzie to dane? 

W "Świetle gwiazd" na pierwszy plan wysuwa się historia Doroty, która w poprzednich tomach była raczej postacią epizodyczną, jest bowiem matką Ksawerego, byłego chłopaka Magdy, a teraz to jej perypetie stają się głównym wątkiem książki. Dorota, po śmierci męża, znanego w mieście biznesmena, mężczyzny, z którym pozornie stwarzała idealną parę, postanawia w końcu zająć się sobą, do tej pory była bowiem na każde skinienie męża i dorosłych już dzieci. Grająca rolę perfekcyjnej pani domu ma już tego serdecznie dość, postanawia więc w końcu zrobić coś dla siebie. Kiedy w jej życiu pojawia się Tomasz, przypadkowo poznany w pociągu mężczyzna, intrygujący astrofizyk, zupełnie odmienny od facetów, z którymi Dorota do tej pory miała do czynienia, jej życie wywraca się do góry nogami. Nie będzie jej jednak dane przeżywać emocji związanych z budzącym się do życia uczuciem, bowiem  jej dzieci wyraźnie się temu związkowi sprzeciwiają. Stawiając na pozory i wizję matki, jaką Dorota była od wielu lat, tworzą pomiędzy rodzicielką, a sobą, wysoki mur nie do przeskoczenia.

Dorota będzie musiała wybrać pomiędzy rodziną, wobec której zawsze była lojalna, a nową miłością. Czy da się te dwie sprawy ze sobą pogodzić?

Oprócz historii Doroty i jej nowego związku będziemy mogli śledzić także finał miłosnej historii Bartka i Ani. Jak do tej pory dziewczyna traktowała chłopaka z dystansem, jest bowiem świadoma tego, że Bartek przez długi czas nieszcześłiwie kochał się w Blance, swej szwagierce. A ponieważ nie chce być dla niego wyjściem awaryjnym, czy opcją numer dwa, stawia na ostrożne relacje. Pewne wydarzenia jednak złagodzą panujący pomiędzy nimi dystans. Tylko, czy to wystarczy do zbudowania stabilnego związku?

Podobnie sprawa wygląda w przypadku Antka i Magdy. Choć formalnie bohaterowie nie są już parą, i każde z nich próbuje sobie jakoś ułożyć życie na nowo, dziewczyna jest pogubiona w swoich emocjach, mocno rozdarta i sama nie wie czego chce. Z jednej strony chciałaby spróbować jeszcze, naprawić relację z przystojnym sąsiadem, ale z drugiej, niepewna, ma ochotę wszystko odpuścić. 

To wszechogarniające szaleństwo próbuje ogarnąć babcia Kalina, która oprócz tego, że przeżywa drugą młodość w towarzystwie uroczego, starszego pana, to jeszcze ma na głowie swoje dwie synowe, jedną byłą i jedną niedoszłą, kobiety zupełnie od siebie odmienne, od lat żyjące w konflikcie, które teraz zaczynają się zaprzyjaźniać. Nie wiadomo tylko, co jest lepsze dla otoczenia, ich przyjaźń, czy może jednak wzajemna niechęć...

Iwona i Patrycja panoszą się po domu babci Kaliny, i choć nie robią tego złośliwie, sprawiają, że Blanka i Michał nie czują się już w willi komfortowo. Młodzi małżonkowie zaczynają więc szukać nowego lokum. Tylko, jak na to rozstanie zareaguje babcia Kalina?

"Światło gwiazd" to taka klamra spajająca porozpoczynane w trzech poprzednich tomach wątki. Jest to taka trochę bajka, opowieść dla dużych dziewczynek, w której bohaterowie prowadzą czasami wydumane, nienaturalne dialogi, ale czy to źle? Nie sądzę. Jako lekka, przyjemna lektura czasami jest bardzo potrzebna. Finał historii mnie zadowolił, choć muszę przyznać, że nie jest takim typowym happy endem, co w sumie bardzo mi odpowiada. Podoba mi się, że Autorka zastosowała taki zabieg, postanowiła pójść w nieco inną stronę i zrezygnowała z cukierkowego zakończenia.

Podsumowując, jeżeli macie ochotę na sympatyczną historię, która może sprawić Wam radość w dzisiejszej sytacji zachęcam do przeczytania serii "Willa pod Kasztanem". Zróbcie to jednak w odpowiedniej kolejności. Tylko taka opcja zapewni Wam odpowiednią pprzyjemność z lektury.

Przeczytaj także:

Sardegna

4 komentarze:

  1. Nie znam, póki co, twórczości Krystyny Mirek, a co za tym idzie, tego cyklu również nie i raczej się to nie zmieni. Wystawiłaś 5, ale napisałaś w recenzji, że to taka bajka dla dużych dziewczynek, więc kompletnie nie moje klimaty książkowe. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie naległam. Starałam się oddać klimat tej historii, żeby przybliżyć czytelnikom, co to za historia. Ale zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy lubią takie czytadła

      Usuń
  2. Już sama okładka zachęca. Jest taka kolorowa. Fabuła też całkiem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna seria, w sam raz na odstresowanie, jak będizesz miała okazję, polecam :)

      Usuń