Pages

poniedziałek, października 05, 2020

"Wyspa niebieskich lisów" Stephen R. Bown


 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Liczba stron:  380
Moja ocena : 5/6

Czytam książki prawie wszystkich gatunków, jednak dwa z nich są moimi ulubionymi. Jednym z nich są historie górskie, drugie to te, o wyprawach polarnych, zarówno w formie literatury faktu, jak i beletrystyki z fabułą opartą na takich wątkach.
 
Wiadomo, że inaczej podchodzi się do reportaży, a zupełnie inaczej czyta się historie fikcyjne, pewne jest jednak to, że książki o takiej tematyce mogę czytać zawsze. Często zdarza się też tak, że sięgam po nie w ciemno, z góry zakładając, że trafią w moje gusta.
 
Nie inaczej było w przypadku nowej książki Stephena R. Bowna, autora "Amundsena. Ostatniego wikinga", czyli "Wyspy niebieskich lisów", rozbudowanej opowieści o legendarnej wyprawie polarnej Vitusa Beringa. 
 
 Opowieść ta należy do pierwszej kategorii książek, czyli bardzo skrupulatnie przygotowanych reportaży, a jej tematem przewodnim jest cykl XVIII wiecznych wypraw polarnych, mających na celu zbadanie nieznanych dotąd obszarów północnego Imperium Rosyjskiego, od Petersburga, poprzez całą Syberię, aż do Półwyspu Kamczatka, a później wybrzeża Alaski. Jednym z celów tych eksploracji było określenie, czy oba kontynenty łączy jakaś droga lądowa, a jeżeli nie, to znalezienie najlepszej drogi morskiej do Ameryki Północnej. Kolejnym zadaniem miało być przeprowadzenie na szeroką skalę badań etnograficznych, botanicznych, zoologicznych, a nawet historycznych, nowo eksplorowanych terenów, a także zbadanie nieznanych dotąd wód północnej części Oceanu Spokojnego.

Pomysłodawcą ekspedycji był car Piotr Wielki, który marzył o tym, aby zapisać się na kartach historii, jako człowiek nowoczesny, wspierający naukę i odkrycia, o których świat nie miał jeszcze pojęcia. Pragnął, aby jego kraj stał się częścią zachodniej Europy, stąd też bardzo dbał o rozwój obyczajowości, kultury, oświaty, administracji i gospodarki. Sfinansował wyprawę, ściśle ją nadzorował i patronował wszelkim przygotowaniom, jednak nie udało mu się dożyć jej startu. Po śmierci cara kontrolę nad wyprawą przejął Bering, a patronat objęła jego żona, caryca Katarzyna I, a później po jej śmierci, bratanica Piotra Wielkiego, Anna Iwanowna.

Trzy wyprawy polarne Beringa (Pierwsza Ekspedycja Kamczacka, Wielka Ekspedycja Północna, wyprawa okrętów Św. Piotr i Św. Paweł) zakrojone były na ogromną skalę. Wzięło w niej udział kilkaset ludzi, specjalistów z swych dziedzinach, badaczy i marynarzy. I choć wyprawy te nie do końca spełniły swe założenia, głównie ze względu na ekstremalnie niskie temperatury, niesprzyjające warunki pogodowe, czy choroby załogi, to i tak uznawane są za jedne z najbardziej ambitnych i nowatorskich wypraw odkrywczych w historii.  

"Wyspa niebieskich lisów" powoli wprowadza czytelnika w przebieg wypraw Beringa. Rozpoczynając od wydarzeń poprzedzających ekspedycje, czyli wątku pomysłodawcy, Piotra Wielkiego, jego sylwetki, tła historycznego XVIII wiecznej Europy, reform i planu zorganizowania odkrywczego przedsięwzięcia, poprzez historię samego Beringa, przedstawienie jego sytuacji osobistej, zawodowej i rodzinnej, na analizie gospodarczej i społecznej ówczesnego Imperium Rosyjskiego, kończąc.

Kolejno, czytelnik zagłębia się w same już przygotowania do wypraw, a także przebieg pierwszej i drugiej z nich. Wstęp, o którym wspomniałam powyżej, a także przebieg dwóch pierwszych ekspedycji zajmuje pierwsza połowa książki, druga jej część poświęcona jest w całości wprawie trzeciej, najbardziej tragicznej w skutkach, która zakończyła się niespodziewanie na jednej z Wysp Aleutów (nazwanej później Wyspą Beringa).
 
Okręt Św. Piotra, z Beringiem i badaczem George'm Stellerem (którego sylwetce poświęcono całkiem sporo miejsca) na pokładzie, w drodze powrotnej na Syberię, rozbił się u wybrzeży wyspy. Załoga, wycieńczona szkorbutem i zimnem, postanowiła przeczekać na lądzie jakiś czas (ostatecznie było to pół roku) i spróbować przetrwać, choć warunki były bardziej, niż ekstremalne.

I to właśnie codzienność marynarzy na wyspie, ich próby przetrwania zimy, pokonania szkorbutu, z którymi walczyli jeszcze będąc na pokładzie statku, zdobywanie urozmaiconego (o ile to w ogóle możliwe) pożywienia, praca w osadzie, nierówna walka z drapieżnymi lisami, agresywnie nastawionymi do nowych mieszkańców wyspy, radzenie sobie z zimnem, a później budowa nowego okrętu i próba dopłynięcia do cywilizacji, to najbardziej wstrząsające fragmenty książki.
 
Od razu zaznaczam, że "Wyprawa niebieskich listów" to pozycja dla miłośników gatunku. Mam wrażenie, że "przypadkowi" czytelnicy mogą zostać pokonani przez szczegółowe opisy przygotowań i tła historycznego, poprzedzającego właściwe wyprawy. Osoby zainteresowane będą mogły jednak rozsmakowywać się w nieznanych dotąd aspektach i poszerzyć swoją dotychczasową wiedzę. Jeżeli macie ochotę na dość wymagającą, ale rozwijającą lekturę, jesteście miłośnikami powieści marinistycznych, albo interesują Was szczegóły wypraw polarnych, lepszej książki dla siebie nie znajdziecie.

Sardegna

4 komentarze:

  1. Kurczę z jednej strony mam ochotę sięgnąć po tą książkę, a z drugiej obawiam się, że po prostu mnie pokona. Dlatego też może zacznę z czymś lżejszym w tym temacie. Jest coś co możesz mi polecić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam "Terror" Dana Simmonsa. Też o wyprawie polarnej, ale bardziej beletrystycznie, nawet z wątkami fantastycznymi. Nie przeraź się tylko objętością, bo to niezła cegła :)

      Usuń
  2. Mimo że nie czytam zazwyczaj reportaży, ten mnie zaciekawił. Boję się odrobinę, że informacje mnie przytłoczą, jednak z drugiej strony - uwielbiam historie i artykuły historyczne, więc mam nadzieję, że ten tytuł także mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zachęcam, a jeśli mówisz, że nie boisz się tła historycznego, to tym bardziej warto :)

      Usuń