Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 234
Moja ocena : 5/6
Po "Tajemnicy Niebożątka" , "Małym Lichu i aniele z kamienia" oraz "Małym Lichu i lecie z diabłem", przyszedł czas na czwarty tom przygód Bożka, czyli pół chłopca, pół widmo, syna od lat martwego już panicza Szczęsnego, który na szczęście ciągle jest obecny w życiu swego dziecka, z tym, że pod postacią mocno glutowatą. W tej części to wokół Niebożątka (jak chłopca nazywają dożywotnicy) i jego przyjaciół z klasy toczy się akcja, mniej natomiast miejsca poświęcono Małemu Lichu, wujkowi Konradowi, wujkowi Turu, Krakersowi, czy innym mieszkańcom ich niezwykłego domostwa. Nie znaczy to oczywiście, że wydarzenia toczące się w tej opowieści będą mniej magiczne. O nie! Okaże się bowiem, że magia czeka na Bożka i jego kolegów nawet w murach całkiem zwyczajnej szkoły. Ale po kolei!
Bożek idzie do czwartej
klasy, a jak wiadomo, czwarta klasa to nie przelewki. Człowiek dorasta, zmienia się jego szkolne życie, wychowawca, do
klasy dochodzą nowe osoby. Nowi nauczyciele nie są tak kochani, jak pani z klas 1-3, a wychowawca to już w ogóle nie przypada Bożkowi i jego przyjaciołom do gustu, gdyż sprawia wrażenie człowieka bardzo surowego,, oschłego i wzbudzającego w swoich podopiecznych tylko strach. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze matematyka,
z którą Bożek nie radzi sobie najlepiej, a nowy wychowawca właśnie uczy tego przedmiotu.
Po prostu nie jest lekko, a kiedy pan Więch postanawia jeszcze przesadzić uczniów tylko według sobie znanego klucza, łącząc Bożka z nową koleżanką, która właśnie doszła do ich klasy, świat wydaje się kończyć. Na szczęście nowa czwartoklasistka, Zuzanna Myłka, którą
wszyscy nazywają Zmyłką, okazuje się bardzo fajną osobą, łamiącą stereotypy, co do "dziewczyńskiego zachowania". W jej towarzystwie Bożek czuje się bardzo swobodnie, nie martwi się, co mówić, robić, a pomysły na zabawy przychodzą do głowy same. Chłopak stwierdza też przedziwny fakt, że może przyjaźnić się ze Zmyłką bez podtekstu zakochania.
Zupełnie inną teorię ma na temat ma jednak ojciec Bożka, gdyż dla panicza Szczęsnego, miłość ma wymiar metafizyczny i nieodzownie łączy się z poezją, więc podejście syna do kobiet wydaje mu się nie do przejścia. Szaleje więc, i jak to
czasami rodzic ma w zwyczaju, robi rzeczy obciachowe dla swojego
syna: wtrąca się, szpieguje, nadużywa zaufania i przekracza granice.
Nie dość, że Bożek musi ogarnąć swego nieżyciowego ojca, to jeszcze z
pomocą swoich przyjaciół będzie się mierzył z tajemniczą siłą,
która paraliżuje uczniów w szkole i prawdopodobnie ma swe źródło w
piwnicy budynku. Dzieci powalczą ze swoim strachem, zwłaszcza Witek, który jak wiadomo z poprzedniego
tomu, miał już swoją metafizyczną przygodę w lesie i był świadkiem rzeczy, których jego racjonalny umysł nie umie do końca pojąć. Teraz zostanie postawiony przed faktem dokonanym i wraz z Bożkiem, Zmyłką i Tomkiem zejdzie do mrocznej piwnicy, żeby zmierzyć się z nieznanym. Czy znajdzie w sobie na tyle odwagi, by wesprzeć przyjaciół?
"Małe Licho i babskie sprawki" to chyba najbardziej edukacyjna część, jeśli chodzi o serię Marty Kisiel. Autorka w tym tomie wskazuje na wiele ciekawych zagadnień w relacji dziecko - rodzic, między innymi na to, że dziecko powinno wiedzieć o tym, że może, a nawet powinno bronić swoich granic, a rodzic, chociaż pewnie nie robi tego w złej wierze, nie może nadużywać zaufania swoich pociech. Poza tym autorka przypomina, że dzieciaki mają swoje problemy, związane ze szkołą, kolegami, nauczycielami, zmianą klasy, i choć dla dorosłych wydają się to sprawy błahe, wydumane, albo nawet nieważne, to dla dzieciaków w danym momencie są całym światem, więc nie można ich lekceważyć.
Tak, jak wspomniałam na początku, w tej części akcja skupia się na Bożku, stąd niektórzy czytelnicy mogą czuć niedosyt Małego Licha i innych dożywotników. Na osłodę dostaną jednak nowych bohaterów serii, bowiem w domu Konrada pojawiają się wyjątkowi lokatorzy. Krasnale zamieszkujący dawny biblioteczny katalog, pełen szufladek i przegródek, okazują się świetnymi towarzyszami, ich powiedzonka - skarbnicą wiedzy, a oni sami - urozmaiceniem w domu. Ich obecność trochę namiesza w życiu Bożka, ale z drugiej strony sprawi też, że pewna sytuacja znajdzie szczęśliwe rozwiązanie.
Czwarty tom "Małego Licha" czyta się z wielką przyjemnością, jak poprzednie, zwłaszcza dla miłośników "Dożywocia" i "Oczu urocznych" ta seria stanowi wspaniały łącznik pomiędzy wątkami i postaciami z obu książek. Do tego, każdy tom oferuje czytelnikowi (i temu małemu, i temu dużemu) coś wyjątkowego. Coś wytłumaczy, wskaże kierunek albo konkretne wartości, przypomni, co jest w życiu ważne. Nie potrafię wybrać, która historia z życia Bożka podoba mi się najbardziej. Kocham wszystkie i czekam na więcej!
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz