Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 464
Moja ocena : 6/6
Kiedy już wydaje mi się, że jestem na bieżąco z powieściami Remigiusza Mroza, na horyzoncie pojawia się nowa książka. Tym oto sposobem zabrałam się za lekturę piątego tomu serii z Szymonem Zaorskim i Kają Burzyńską, w rolach głównych. Do czytania wzięłam się z myślą, że to już ostatni tom tej historii, która wreszcie znajdzie swoje zakończenie, a ja będę mogła odhaczyć serię na liście przeczytanych. Jak widać jednak, autor ma wobec swych czytelników zupełnie inne plany.
Okazuje się, że „Światła w popiołach” nie zamykają cyklu, a ich kontynuacja została już zapowiedziana. Z jednej strony mnie to cieszy, bo powieść ta wprawdzie przynosi zamknięcie kilku wątków, ale jednocześnie otwiera nowe, które wymagają dalszego rozwinięcia.
Piąty tom przygód Zaorskiego i i Burzyńskiej, podobnie zresztą, jak każdą z poprzednich części, czytało mi się bardzo dobrze. Ta część wyjątkowo jednak mnie pochłonęła i przeczytałam ją ekspresowo, mimo że ze świadomością, iż wydarzenia opisane w tej książce są mocno nieprawdopodobne.
UWAGA!!! Tekst może zawierać spojlery!
Po zakończeniu poprzedniego tomu, kiedy Kaja dowiaduje się, że ojcem jej dziecka nie jest Zaorski, postanawia wieść stateczne życie u boku męża. I choć targana sprzecznymi emocjami, przez jakiś czas faktycznie trzyma się z daleka od ukochanego, to ich ponowne zbliżenie się do siebie jest tylko kwestią czasu.
Kiedy w lesie zostają odnalezione spopielone zwłoki młodej dziewczyny, sprawy się komplikują, bowiem śmierć ofiary ściśle łączy się przeszłością Zaorskiego i Burzyńskiej. Choć obrażenia kobiety są tak rozległe, że ciężko jest ją zidentyfikować, tatuaż na szyi naprowadza Kaję na trop, że może to być jej dawna koleżanka, Ola, która rzekomo zginęła ponad 20 lat temu w pożarze pustostanu podczas imprezy, w której uczestniczył również Seweryn.
Owe wydarzenia, czyli śmierć Oli oraz jej chłopaka Krystiana w pożarze przez laty, odcisnęły piętno na młodych ludziach, którzy przez kolejne lata starali się zapomnieć o tragicznych wydarzeniach, jakich byli świadkami. Odnalezienie spalonego ciała budzi jednak uśpione przez lata, demony.
Jakim cudem ciało dziewczyny zostało odnalezione dopiero teraz, skoro do pożaru doszło 20 lat temu? Ślady ognia są jednak świeże, więc teoria o przechowywaniu ciała przez lata nie może być słuszna. Wyjaśnienie zagadki jest tylko jedno: Ola przez dwadzieścia lat żyła i zginęła dopiero niedawno.
To odkrycie rzuca nowe światło na wydarzenia z lat 2000. Matka Oli, która cały czas twierdziła, że córka żyje i się z nią kontaktuje, zyskuje wiarygodność. Natomiast kluczowe staje się pytanie, w jaki sposób nastolatka i jej chłopak, którzy powinni być martwi, pojawiają się w Żeromicach po latach, jako osoby dorosłe.
Kaja i Zaorski, badając sprawę śmierci Oli, natrafiają na pewne współrzędne, które prowadzą ich do miejsca pełnego śmiertelnego niebezpieczeństwa. To właśnie tam czeka na nich, a właściwie na Seweryna, największe, jak do tej pory, zagrożenie w życiu. Zaorski przyjmuje na siebie ogromny cios, ale jednocześnie, ostatkiem sił pomaga Kai w poszukiwaniu prawdy o dawnych kolegach. Bohaterowie odkrywają nie tylko niewygodne fakty związane z pożarem sprzed lat, ale co gorsza, docierają do jego powiązań z bliskim sobie osobami.
"Światła w popiołach" to wyjątkowo dynamiczny tom, pełen zwrotów akcji, szczególnie w wątku zaginionych nastolatków. Druga część książki skupia się bardziej na niebezpieczeństwie, które dotyka Seweryna, i choć balansuje ona na granicy nieprawdopodobieństwa, czyta się ją z ogromnym zaangażowaniem. Wątek (którego nie przybliżę, bo nie chcę spojlerować) może momentami ocierać się nawet o fantastykę, ale pamiętajmy, że jako literatura rozrywkowa, spełnia swoje zadanie.
Zakończenie tego tomu przynosi pewien przełom w życiu bohaterów. Podjęte decyzje sugerują, że w kolejnej części niektóre wątki będą kontynuowane, zwłaszcza te, związane z życiem osobistym Kai i Seweryna, dlatego też z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Ich relacja nabiera rozpędu, stąd też mam nadzieję, że autor w końcu pokusi się o szczęśliwe zakończenie dla tej pary, bo po tylu perturbacjach, naprawdę im się należy.
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz