Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 320
Moja ocena : 5/6
Zabranie na urlop powieści Richarda Paula Evansa "Bliżej słońca" było zupełnym przypadkiem. Nie jestem wielką fanką twórczości autora, choć przeczytałam kiedyś jedną z jego świątecznych powieści "Obietnica pod jemiołą" i bardzo mi się podobała. Evansa kojarzę głównie jako autora światowych bestsellerów, mającego liczne grono miłośników, dlatego też pomyślałam, że lekka, przyjemna opowieść o miłości umili mi czas na urlopie – i rzeczywiście, tak się stało.
Ostatecznie, choć "Bliżej słońca" to romans osadzony w nietypowym otoczeniu, książka niesie ze sobą coś więcej, niż tylko opis romantycznych uniesień. A to lubię w książkach najbardziej.
W samym sercu amazońskiej dżungli funkcjonuje sierociniec o nazwie "Słonecznik", w którym pracuje grupa wolontariuszy pomagająca wrócić do społeczeństwa dzieciom uratowanym z ulicy, wyciągniętym z gangów czy rąk przestępców. Siłą napędową "Słonecznika" jest Paul Cook, lekarz z powołania, który udał się na misję do Amazonii po przeżyciu traumatycznych wydarzeń w swoim życiu zawodowym. Podczas pracy na ostrym dyżurze, w gorącym okresie świątecznym, gdy był jedynym lekarzem na oddziale, wydarzyło się coś, co doprowadziło do tragedii, a jego samego, do wypalenia zawodowego i zniechęcenia do dalszej pracy w szpitalu.
Paul postanawia rzucić wszystko i zmienić otoczenie. Jednakże jego celem życiowym nadal jest pomaganie potrzebującym, dlatego kieruje swe kroki na południowoamerykańską misję.
Drugą bohaterką tej historii jest Christine, która w Peru leczy złamane serce po tym, jak narzeczony porzucił ją na tydzień przed wymarzonym ślubem. Kobieta całe życie przygotowywała się do tego wydarzenia, które miało być bajkowe, ze szczegółami dopiętymi na ostatni guzik. Kiedy po rozstaniu nie może dojść do siebie i pogodzić się z utratą marzeń, w akcie desperacji przyjmuje propozycję przyjaciółki Jass i zgadza się na wolontariacki wyjazd do Peru.
10-dniowa wyprawa połączona z pracą w sierocińcu, początkowo jest traktowana przez kobiety, jako egzotyczna przygoda. Jednakże z czasem, dla obu z nich okaże się być przełomowym momentem w życiu.
Christine, z natury ostrożna i nieśmiała, zaczyna przełamywać swoje bariery i wychodzić ze strefy komfortu. Kluczowym momentem w jej podróży jest poznanie Paula. I choć początkowo nie chodzi jej tylko o romantyczne uczucia – Christine fascynuje jego ciepło, poświęcenie i troska o peruwiańskie sieroty, to po paru dniach między nimi rodzi się więź, która umacnia się, gdy kobieta zapada na tropikalną chorobę.
I kiedy relacja między bohaterami zaczyna podążać we właściwą stronę, czytelnika cały czas nurtuje pytanie, czy to uczucie przetrwa w normalnym, codziennym życiu, po opuszczeniu "Słonecznika"? Czy dwoje ludzi z zupełnie różnych światów będzie w stanie zbudować wspólną przyszłość, kiedy pozbawi się ich wspólnego mianownika, jakim był sierociniec?
Evans zabiera czytelnika do gorącej, amazońskiej dżungli, gdzie można podążać nie tylko za rozwijającym się wątkiem miłosnym, ale również poznać historię sierocińca i jego mieszkańców. A mnie bardzo podobała się ta powieść. Nie będzie to wprawdzie moja książka roku ani historia, która poruszyła mnie do głębi, ale spędziłam w jej towarzystwie przyjemny czas i jako lektura wakacyjna sprawdziła się znakomicie.
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz