Pages

czwartek, września 15, 2011

"W pogoni za wiatrem" Steve Hamilton

Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 245
Moja ocena : 3/6

Miałam ochotę na jakiś niezbyt krwawy kryminał. Ot, jakaś zagadka do rozwiązania. Sięgnęłam po Hamiltona, którego jakiś czas temu pobrałam na Podaju. A podtytuł "Kryminał z klasą" brzmiał zachęcająco.

Rzecz dzieje się na zasypanych śniegiem i skutych lodem, brzegach jeziora Michigan. To właśnie tam, w zapomnianej przez Boga i ludzi wiosce, zaszył się Alex McKnight. Kiedyś policjant w Detroit, a obecnie prywatny detektyw, szuka na odludziu ciszy i spokoju, po nieudanej akcji, w której zastrzelono jego partnera (trochę banalne, no nie?). Pewnego dnia, w sam środek tego zimnego pustkowia, trafia dawny przyjaciel Alexa - Randy. Spotkanie dawnych znajomych nie jest jednak przypadkowe. Randy prosi Alexa o przysługę. Pragnie odnaleźć swoją młodzieńczą miłość - Marię, która zaginęła z dnia na dzień, trzydzieści lat temu. Początkowe poszukiwania kobiety nie dają większych rezultatów. Przełomem w sprawie staje się odnalezienie pewnego adresu zamieszkania. Po dotarciu na miejsce, zamiast Marii, na Alexa i Randy'ego czeka dwóch uzbrojonych mężczyzn, którzy atakują, nie czekając na wyjaśnienia. Gdzie i dlaczego ukrywa się Maria? Jaką tajemnicę skrywa?  Kim jest Harwood? I co próbuje ukryć przed Alexem jego przyjaciel? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź, czytając powieść do końca.

Ostrzegam: nie jest to kryminał najwyższych lotów. Intryga jest dziwnie zagmatwana a bohaterowie działają pod wpływem jakiś nienormalnych pobudek. Coś się dzieje, ale właściwie nic to do akcji nie wnosi. Ktoś się ukrywa, ale za chwilę dzwoni do prześladowcy. Najpierw kogoś biją, a za chwilę siedzą razem przy stole...przy kawie dodam...Dużo niepotrzebnych zwrotów akcji i nic nie wnoszących dialogów. Poza tym, w książce znajduje się strasznie dużo opisów gry w baseball. Może jest to uzasadnione, gdyż bohaterowie znają się właśnie z drużyny sportowej, w której grali razem przed laty. Ale czytanie po raz kolejny opisu jakiegoś meczu sprzed lat jest strasznie nużące. Dobrze, że powieść ma tylko 245 stron, więc jakoś dotrwałam do końca. Gdyby miała więcej stron - to byłaby masakra. Powieść oceniam na trójkę, a notę podwyższa tylko surowy i mroźny klimat, który dzielnie trzymał fason.
Sardegna

4 komentarze:

  1. Ostatnio mniej sięgam po kryminały :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę na kryminał, ale po tej recenzji wiem, że nie na taki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisany inaczej - rozumiem, też miałam taki okres, że na samo wspomnienie kryminałów odechciewało mi się czytania. Ale mi przeszło i teraz jest ok, choć czasami trafiają się jakieś nieudane.

    Grupa Literacka Neon - :) dziękuję za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń