Pages

poniedziałek, sierpnia 13, 2012

" Wejście w zbrodnię" Jill Hathaway

Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 294
Moja ocena : 5/6

Znowu się powtarzam, ale to sama prawda: lato sprzyja lekkim i przyjemnym lekturom. Ja się przed nimi nie wzbraniam i czytam je chętnie i to w dość sporych ilościach. Nie opieram się też powieściom młodzieżowym, jeżeli prezentują fajny pomysł, a bohaterowie nie są infantylni.

Powyższa lektura przypomina mi nieco inną, młodzieżową serię, którą czytałam. Mam na myśli "Sen" Lisy McMann. Pomysł na fabułę jest podobny. I jedna i druga bohaterka mają zdolność przenikania do umysłów innych ludzi, w czasie snu. Żadna z nich nie potrafi tego kontrolować, dzieje się to bowiem bez ich woli.

Sylvia, bohaterka powyższej powieści nie ma łatwego życia. Mieszka z tatą i młodszą siostrą, nie potrafi pogodzić się z nagłą śmiercią mamy. Kiedyś należała do popularnej grupy szkolnych cheerleaderek, teraz wyrzucona poza ich nawias szuka bratniej duszy. Jej jedynym przyjacielem jest Rollins, równie samotny, jak ona, chłopak.

Sylvia nikomu nie zwierzyła się ze swojej tajemnicy. Przypadkowi świadkowie jej nagłych omdleń są przekonani, że dziewczyna choruje na narkolepsję, a ona nie wyprowadza ich z błędu.  Prawdą jednak jest, że po kontakcie z przedmiotem należącym do danej osoby, Sylvii zdarza się wnikać do umysłu tej postaci. Tym oto sposobem nastolatka "przejrzała" już swoich szkolnych kolegów i koleżanki, nauczycieli, swoją siostrę, a nawet tatę.

Pewnego wieczoru, dziwnym trafem wnika w umysł mordercy i jest świadkiem dokonywanej zbrodni.
Przerażona swym odkryciem analizuje przedmioty, które dotknęła. Jedynym wyjaśnieniem okazuje się fakt, że morderca musiał być w jej domu...

"Wejście w zbrodnię" to interesująca lektura na jedno popołudnie. Czyta się bardzo dobrze, akcja toczy się wartko, a bohaterkę na prawdę da się lubić. Nie zaklasyfikowałabym jednak książki do kryminału czy thrillera. Dla mnie jest to typowa powieść młodzieżowa z wątkiem kryminalnym. Do końca trzyma w napięciu, skrywane tajemnice są wyciągane na jaw, prawie do ostatniej strony. Powieść jest o wiele ciekawsza od przytoczonej przeze mnie na początku, serii "Sen". Jeżeli nie macie pomysłu na spędzenie leniwego popołudnia, powyższa książka powinna doskonale umilić Wam czas.
Sardegna

9 komentarzy:

  1. Myślę, że książka mogłaby mnie zainteresować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje lato to również czas lekkich lektur i nie stronię również od powieści dla młodzieży. Chociaż muszę przyznać, że w między czasie sięgam po coś głębszego, bo przeszkadza mi ta obezwładniająca lekkość. Pomysł na książkę wydaje się być ciekawy, więc zapisuję ją w mojej głowie, w dziale: "do eksploracji" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie :)Ja również w wakacje, czytam praktycznie same lekkie powieści dla młodzieży :)
    zapraszam do mnie :
    http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zapowiada się ciekawie, a Twoja recenzja zachęca. Zapisuję sobie i szukam.

    OdpowiedzUsuń
  5. czytałam wszystkie trzy książki wchodzące w serię "Sen" i nawet przypadły mi do gustu
    jeśli ta jest choć trochę podobna, to czuję się zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo pozytywnej recenzji raczej spasuję...

    OdpowiedzUsuń
  7. 300 stron w jedno popołudnie? Nie przy moim tempie czytania :D Opis fabuły interesujący, spokojnie mógłby powstać film na jej podstawie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam i też mi się podobało :) Fajna, lekka lektura na lato. Bardzo podobał mi się wątek "romansowy" ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. odłożę ją chyba na przyszłe lato :)

    OdpowiedzUsuń