Pages

środa, lipca 24, 2013

"Trochę większy poniedziałek" Katarzyna Grochola


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 308
Moja ocena: 6/6

Uwielbiam Panią Kasię Grocholę! Jestem fanką jej twórczości, przeczytałam całkiem sporo jej powieści ("Ja wam pokażę", "A nie mówiłam", "Serce na temblaku", "Przegryźć dżdżownicę", "Podanie o miłość", "Trzepot skrzydeł", "Upoważnienie do szczęścia", "Zielone drzwi"), i na żadnej się nie zawiodłam.

Ze świeżutką nowością "Trochę większy poniedziałek" nie mogło być inaczej. Urocza to książka, pełna pozytywnej energii, miłych wspomnień i gotowych recept na osiągnięcie szczęścia i życiowej równowagi, złożona z ponad pięćdziesięciu opowieści, które pochodzą z różnych okresów życia Autorki (2000 - 2007), napawa optymizmem i uświadamia pewne życiowe prawdy.

Każdy z nas nasłuchał się w życiu, że "warto żyć chwilą", "nie ma sensu zadręczać się błahostkami", "nie warto walczyć z tym, czego zmienić się nie da", "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" czy "po burzy zawsze świeci słońce". Fajne się tego wszystkiego słucha, ale wiadomo, że w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Czasami pewne zachowania są ponad nami i mimo najszczerszych, chęci zadręczamy się błahostkami, nie cieszymy chwilą, nie wierzymy w dobry dzień, nie potrafimy znaleźć pozytywnej strony trudnych sytuacji. Trudno czasami wyjść poza schemat codzienności i dostrzec ulotne piękno chwili i docenić to, co dał nam los.

Katarzyna Grochola pokazuje nam, że w życiu można osiągnąć równowagę i cieszyć się każdym nadchodzącym dniem. "Podsuwa recepty na szczęście i leki na chandrę, i całe zło, pokazuje, ze świat utkany jest z magicznych chwil, a piękno znajduje się na wyciągnięcie ręki". [fragment tekstu z okładki, Wydawnictwo Literackie, 2013]

Każda opowieść przedstawia nam obraz zabawnej, uroczej, trochę roztrzepanej, pełnej mniejszych i większych smutków, radości, tęsknot i pragnień, kobiety. Zwyczajnej, szczerej, rozbrajającej, trochę naiwnej, zauroczonej, zakochanej i zadowolonej ze swojego życia.
Kto zna poprzednie powieści Autorki, kojarzy jej specyficzny styl, sporą dawkę dystansu do siebie i wyraziste poczucie humoru. Dla mnie "Trochę większy poniedziałek" to taka Katarzyna Grochola w pigułce.

Jako że kilka książek autorstwa Autorki już czytałam, w niektórych opowieściach odnajdywałam znajome wątki czy hasła, które stanowiły bazę poprzednich powieści, albo zostały rozbudowane w konkretne wątki. Większość historii jednak była dla mnie zupełnie nowa, więc zwolennicy i wierni fani nie muszą się martwić, że będą czytać już coś, co znają z poprzednich lektur.

Wspaniała to lektura, niezależnie od wieku i preferencji czytelniczych, każda kobieta znajdzie w niej coś dla siebie. Dobrze jest czasem trafić na taką lekturę, dzięki której będziemy mogły się zatrzymać, spojrzeć na swoją codzienność i uświadomić sobie, że nie trzeba prowadzić luksusowego życia, rodem z serialu telewizyjnego czy tabloidu,  żeby osiągnąć szczęście.
Czego Wam i sobie życzę.  

Sardegna

11 komentarzy:

  1. Bardzo zabawna pozycja, muszę przyznać, że jeszcze bardziej dzięki niej polubiłam Grocholę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tylko znane "Nigdy w życiu" i styl zupełnie mi nie podpasował. Spróbuję jeszcze raz, bo nie można zrażać się do autorki po jednym przeczytaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj nic dawno autorstwa Grocholi nie czytalam. Chyba dorzuce ta pozycje na poleczke "chce przeczytac"

    P.S. Na moim blogu zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award, zapraszam do zabawy :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kochana za nominację, mam nadzieję, że się nie pogniewasz, ale nie podejmę kontynuacji zabawy :) A co do książki - świeżutka Grochola - pycha!

      Usuń
  4. Może się skuszę bo nie znam twórczości autorki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo pozytywnej recenzji, jednak nie przeczytam, bo jakoś mnie nie kręci :)

    Zapraszam do mnie: http://zaczytany--w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstyd się przyznać ale nie czytałam żadnej książki pani Grocholi, ciągle mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam prawie wszystkie powieści Grocholi i bardzo ją lubię :) Mam sentyment do jej serii o Judycie, teraz mam w planach zakup tytułu "Houston mamy problem"

    OdpowiedzUsuń
  8. O ile powieści Grocholi są dla mnie całkiem strawne i nawet przyjemne, o tyle sama autorka mnie irytuje. Więc pewnie akurat tą pozycję sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Toż to jednak zbiór opowieści? ;-/ To wywalam ją ze schowka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się przekonać do tej autorki, choć czytałam 3 jej książki - "Nigdy w życiu", "Serce na temblaku" oraz "Ja wam pokażę!" ;)

    OdpowiedzUsuń