Pages

sobota, grudnia 28, 2013

Dziecięce lektury nie tylko od święta

Nasze codzienne wieczorne powoduje, że sporo książek z dziecięcej biblioteczki idzie w ruch! Ale tak przecież ma być! Dzisiaj przedstawię dwie propozycje, obie dość cieniutkie, starczyły nam na dwie czytelnicze, wieczorne sesje.

Pierwszą książeczką jest "Cecylka Knedelek i kanapka z kanapki", autorstwa Joanny Krzyżanek.

Wydawnictwo: Jedność
Liczba stron: 60
Moja ocena : 5/6

Do wczoraj książeczka ta stała sobie na honorowym miejscu, zafoliowana, na półce Pięciolatki, a to dlatego, że była nagrodą, wygraną w jednym z wielu konkursów, na tegorocznych Dziecięcych Targach Książki w Krakowie. Jednak kiedy zastanawiałyśmy się, co teraz będziemy czytać, wybór padł właśnie na Cecylkę. Właściwie to był nasz knedelkowy debiut, bowiem nie mamy na półce żadnej innej książeczki, z dość sporej serii o przygodach Cecylki.
Szkoda, że książka jest taka cienka. Sama historyjka zajmuje zaledwie 27 stron. Pozostałe strony to przepisy na pyszne jedzonko, które każdy mały czytelnik może z pomocą Mamy, wykonać.
Gąska Waleria, najlepsza przyjaciółka Cecylki, idzie po raz pierwszy do szkoły. Mimo że jest jeszcze malutka, bardzo chciała zobaczyć, czego można się w szkole nauczyć. Nie zważa na dobre rady Cecylki, pakuje do tornistra swoje ulubione przytulanki, wstaje bardzo wcześnie i strasznie podekscytowana rusza do szkoły. W pierwszym dniu, pani nauczycielka zadaje zadanie domowe: uczniowie mają przynieść kanapki z czymś zielonym, czerwonym i żółtym. Waleria zabiera się do dzieła i przynosi do szkoły ... no właśnie. 

Pomyłka gąski Walerii jest pretekstem do zaprezentowania malym czytelnikom, jak różnorodnie i ciekawie mogą prezentować się zwykłe kanapki. Proste przepisy, upiększone są świetnymi zdjeciami przygotowanych potraw i wzbudzą zainteresowanie nie tylko dzieci.
W książeczce znajduje się czternaście przepisów. Począwszy od kanapek bardzo prostych w wykonaniu (Przepiórcze myszki na ciabatce, Żabki truskawkowo-ananasowe, Trójkąty z serami, Kółki i kółko, Stokrotka w toście), do kanapek trochę bardziej wymagających (Ślimak z warzywami, Łódeczki z jajecznicą). Wszystkie potrawy leżą jednak w możliwościach wykonania ich przez dzieci. 

Książeczka ciekawa, bardzo ładnie wydana, tylko czemu taka krótka? Z tego co się orientuję, Wydawnictwo Jedność ma w swoim asortymencie sporo historyjek z Cecylką w roli głównej. Kulinarna myśl przewodnia dotyczy chyba wszystkich książeczek, więc taka widocznie jest ich uroda. Cecylkę polecam dzieciakom zainteresowanym tematyką kulinarną oraz ciekawym świata 4-6 latkom.

Drugą propozycją jest książeczka "Mój przyjaciel jerzyk", autorstwa Doroty Krzowskiej - Ważnej.

Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 37
Moja ocena : 4/6

Książeczka zapowiadała się nieźle, bowiem miała pokazac dzieciakom, że w naszym otoczeniu można spotkać nie tylko wróble i bociany, ale tez inne gatunki ptaków. Do tego, historie ptasich bohaterów miały przypominać takie, jakie mogą zdarzyć się każdemu z nas.

Niestety, w przypadku moich dzieciaków nie wyszło... Może to kwestia wieku i starsze dzieci lepiej odebrałyby ową książeczkę, wkażdym razie, moje dzieci znudziły się już po paru pierwszych akapitach. Same historie nie są złe. Rzeczywiście można w nich znaleźć odnośniki do życia codziennego, można też poznać nowe gatunki ptaków i ich zwyczaje, jednakże forma przekazu nie do końca spodobala się moim pociechom. Nie pomogły nawet zdjęcia ptaków, ilustrujące odpowiednie historie. Może dzieciom w wieku szkolnym książeczka bardziej przypadnie do gustu, mnie w każdym razie, jako rodzica, też na kolana nie powaliła.

Jak to bywa z tym naszym wieczornym czytaniem? Czasami przeczytam prawie całą książkę, a dzieciaki chcą więcej. Czasami po jednym przeczytanym rozdziale widzę, że nie podejmują tematu i kręcą się niespokojnie, a po chwili Pięciolatka prosi: "Mamo włącz słuchowisko". Widzę, że kształtuje się im gust czytelniczy. Coś od razu przypada im do gustu, do czegoś innego trzeba ich przekonać. Różnie to bywa... Cieszę się jednak, że lubią książki w każdej postaci. Lubią kiedy im czytam, lubią książki oglądać, dostawać w prezencie, przeglądac w księgarniach. Jest więc nadzieja, że mój księgozbiór nie pójdzie w przyszłości na marne i będę go mogła przekazać w godne ręce.

Sardegna

5 komentarzy:

  1. Moi chłopcy byliby zachwyceni książeczkami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety jedyna mała osóbka, której mogłabym kupić te książeczki ma zaledwie roczek, więc będę z tym musiała poczekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z przyjemnością sam bym do niektórych dziecięcych lektur zaglądnął ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, Cecylkę sama chętnie przeczytałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, Cecylka mogłaby zainspirować moje dzieciaki...

    OdpowiedzUsuń