Pages

piątek, stycznia 17, 2014

"Dziadek do Orzechów i Król Myszy" E.T.A. Hoffmann



Wydawnictwo: Media Rodzina na zlecenie Lidl
audiobook: czas trwania 2 h 30 minut
Moja ocena : 5/6
lektor: Krzysztof Kowalewski, Agnieszka Suchora

"Dziadek do Orzechów", podobnie jak "Opowieść wigilijna" to chyb najbardziej znane klasyki bożonarodzeniowe. Planowałam przesłuchać tego świątecznego audiobooka, którego dostałam rok temu pod choinkę, właśnie w okresie grudniowym, jednakże odtwarzanie w samochodzie nieco mi się przedłużyło, i dopiero teraz udało mi się poznać historię do końca. 

Baśń została wydana na Boże Narodzenie w 1816 roku i naprawdę niesamowite jest to, że do dnia dzisiejszego zachwyca i młodszego i starszego czytelnika.  Moja Pięciolatka zażądała włączania audiobooka codziennie wieczorem, przed snem, co świadczy o tym, że magia Dziadka do Orzechów nadal działa. Mnie też zachwyciła ta opowieść, jednak bardziej zwracałam uwagę na klimat i interpretacje lektorów, natomiast moja Pięciolatka była pod wrażeniem samej historii.
Oglądając wcześniej kreskówkę, na podstawie tej baśni, wiedziała mniej więcej, o czym jest "Dziadek do Orzechów", dlatego ze szczerym zainteresowaniem, śledziła rozwój wydarzeń, zapytując raz na jakiś czas, dlaczego danej sytuacji nie było w kreskówce, bądź, co się stało w danym momencie z Królem Myszy bądź Dziadkiem.

A działo się sporo, bowiem w historii tej, z pogranicza snu i jawy, aż roi się od niesamowitych zdarzeń. Wszystko zaczyna się w wieczór wigilijny, kiedy to siedmioletnia Maria i jej brat Fritz, oczekują na świąteczne podarunki. Najlepsze prezenty wręcza im zawsze ojciec chrzestny, sędzia Droselmejer, i tak jest i tym razem. Dzieciaki otrzymują piękny domek z ruchomymi figurkami, oraz drewnianego Dziadka do Orzechów. O ile pierwsza zabawka nie wzbudza w nich wielkich emocji, to drewniany Dziadek staje się ulubioną postacią Marii. Dziewczynka opiekuje się też figurką, kiedy zostaje uszkodzona przez Fritza, podczas łupania orzechów. 
Wieczorem, kiedy Maria zostaje sam na sam z zabawkami, jest świadkiem niesamowitego zdarzenia: zabawki się ożywiają i zaczynają walczyć z pojawiającymi się wszędzie myszami. Pierwszy prym wiedzie Dziadek do Orzechów, jednak walka kończy się dla niego przegraną.

Maria jest taj zdziwiona niesamowita sytuacją, że wydaje jej się, że śni. Okazuje się jednak, że zaistniała sytuacja, ma swoje podłoże w dawnej historii o Królewnie Pirlipacie i Królowej Myszy. Dzięki opowieści ojca chrzestnego, Maria poznaje prawdziwą historię dziadka do Orzechów i dowiaduje się, co łączy go z Królem Myszy, potomkiem mysiej królowej z przytoczonej legendy.

Kolejne wydarzenia dzieją się błyskawicznie, jednak tylko w obecności Marii. Dziewczynka nie wie już, co jest jawą a co snem, a jedynym jej sprzymierzeńcem w całej tej sytuacji, staje się sędzia Droselmejer. 

Finał historii jest oczywiście szczęśliwy, Cała opowieść utrzymana jest w dość niepokojącej atmosferze, nie ma w niej jednak elementów grozy, czy strasznych "momentów". Moja Pięciolatka w każdym razie się żadnym nie zestresowała. 

Na uwagę, w przypadku audiobooka, zasłuchuje ciekawa interpretacja dwóch lektorów. Mimo że nie do końca lubię kreacje Pana Krzysztofa Kowalewskiego, w tym przypadku nie mam żadnych uwag.
Pani Agnieszka Suchora świetnie interpretowała rolę Marii, nadając jej odpowiedni charakter przestraszonej, ale jednocześnie zdeterminowanej, dziewczynki.

Cieszę się bardzo, że mojej córce przypadł do gustu "Dziadek do Orzechów" i będzie potrafiła w paru zdaniach opowiedzieć, o czym mówi jego historia.  Ja też wysłuchałam jej z prawdziwa przyjemnością, wprowadzając się w magiczny, świąteczny nastrój, kiedy to wszystko może się zdarzyć.

Audiobook przesłuchałam w ramach grudniowego wyzwania Trójki e-pik. Jest to też moja (1/12) lektura Z półki
Sardegna

15 komentarzy:

  1. Sędzia z "Dziadka do orzechów" nazywał się Drosselmeyer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że forma nazwiska zależy od tłumaczenia :)

      Bardzo lubię tę opowieść i najchętniej do niej wracam właśnie w okresie świątecznym, nigdy mi się nie nudzi!

      Usuń
    2. Fakt, w oryginale jest Droβelmeier, z którego Ficowski zrobił Hokus-Pokusińskiego :-).

      Usuń
    3. No cóż, moim zdaniem całkiem niepotrzebnie, wolę oryginalną wersję:)

      Usuń
    4. Znalazłam fonetyczny zapis nazwiska sędziego. Tak przypuszczałam, że nie jest to oryginalna wersja, ale zostawiłam w takie formie. Hokus - Pokusińskiego to bym nie zdzierżyła ;)

      Usuń
  2. Znam tą historię jedynie z ekranizacji (a trochę ich było), natomiast nigdy nie czytałam pierwowzoru. Pewnie przydałoby się to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja znajomość była jeszcze mniejsza, bowiem tylko z kreskówek ;) ale oryginał jak najbardziej interesujący

      Usuń
  3. Książkę czytałam w dzieciństwie, obok "Opowieści z Narnii" i "Opowieści wigilijnej" kolejna historia o magii świąt Bożego Narodzenia. Idealna lektura na okres około-świąteczny:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Wspaniale wprowadza w magiczny czas świąt. A tak w ogóle, to ja nie czytałam jeszcze "Opowieści wigilijnej" . Może to znak, żeby przeczytać w czasie następnych świąt? pozdrawiam!

      Usuń
  4. Oj, polowałam na tę książkę w bibliotece. Chciałam przeczytać córce. Ale to było przed Świętami i chyba nie tylko ja miałam taki pomysł.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię w Książkach Sardegny! Może uda Ci się ją jeszcze wypożyczyć w styczniu? Jednakże czytanie jej nie daje takiego efektu w okresie poświątecznym, nieprawdaż? pozdrawiam!

      Usuń
  5. Mam taki stary egzemplarz - http://mcagnes.blogspot.com/2010/05/dziadek-do-orzechow-eta-hoffmann.html - cudowny, uwielbiam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, znam tę serię! Mamy z niej "Czyste serca" Dąbrowskiej :)

      Usuń
  6. A którą z pozycji Dziadka do orzechów i Króla myszy poleciłabyś dla dzieci 3-4letnich. Chodzi mi o jakieś konkretne wydanie. Chciałabym przygotować córkę do przedstawienie w teatrze i szukam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety znam tylko tą wersję. Nie mamy "Dziadka..." w wersji papierowej, więc nie mogę w tej kwestii niczego więcej podpowiedzieć. Nie wiem, czy jednak dla 3 latki to słuchowisko będzie dobre. Mój Młody miał wtedy tyle lat i niezbyt wiele zapamiętał i zrozumiał.

      Usuń