Pages

piątek, stycznia 03, 2014

"Houston mamy problem" Katarzyna Grochola


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 606
Moja ocena : 6/6

Katarzyna Grochola należy do moich ulubionych polskich autorek. Będę bronić serii o Judycie, "Trochę większego poniedziałku", "Zielonych drzwi", "Trzepotu skrzydeł" czy opowiadań "Upoważnienie do szczęścia", do ostatniej kropli krwi!
Autorkę lubię bezgranicznie za charakterystyczne poczucie humoru i świetną umiejętność przedstawiania rzeczywistości. Jak do tej pory wszystkie jej powieści były typowo kobiece, o naszych problemach, rozczarowaniach, uczuciach, małych radościach i smutkach. Trochę się zdziwiłam, że narratorem, a jednocześnie głównym bohaterem nowej powieści, został mężczyzna, ale jak się ma ulubioną autorkę, to się czyta wszystkie jej książki bez dyskusji! Tak więc, niezrażona męskim bohaterem i sporą objętością powieści (już dawno nie czytałam takiej "cegły"), dałam się wciągnąć w świat Jeremiasza.

A świat ten jest pełen niespodzianek. Bowiem z jednej strony, Jeremiasz - uroczy i przystojny, dobrze zapowiadający się operator filmowy, wrażliwy, inteligenty, sympatyczny, trzydziestodwuletni facet. Z drugiej strony - maminsynek, wiecznie niezadowolony i zblazowany duży dzieciak, który nie potrafi uporać się ze stratą ojca w dzieciństwie, nie potrafi nawiązać trwałego związku, otoczony wianuszkiem "przyjaciółek", z którymi nic go praktycznie nie łączy.

Jeremiasz próbuje uporać się z samym sobą, ale słabo mu to wychodzi. Nie potrafi przeciwstawić się matce, która traktuje go jak małego chłopca. Trwa więc między nimi wieczna walka i wzajemne obwinianie się o śmierć ojca. Do tego, kariera Jeremiasza, jako operatora filmowego, kiedyś z dnia na dzień legła w gruzach, więc perspektywa obecnej pracy, w "zastępczym" zawodzie, też nie przysparza mu radości. Kroplą, która przelewa czarę goryczy, okaże się rozstanie z ukochana kobietą. Jeremiasz nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem. Samotny, wiecznie zdenerwowany, ma poczucie klęski i krzywdy. Nie potrafi się ogarnąć i ruszyć do przodu.

W takim stanie poznajemy bohatera i obserwujemy jego codzienność. Towarzyszymy mu w pracy, która nie sprawia mu przyjemności, jednak paradoksalnie daje mu solidną naukę w wielu dziedzinach życia. Chodzimy z nim po knajpkach, gdzie umawia się z kolegami, aby poznać jakąś dziewczynę, żadna jednak nie dorasta do pięt Marcie, jego Wielkiej Miłości, więc takie imprezy kończą się zazwyczaj jego złym humorem. Obserwujemy przepychanki z sąsiadką, z którą uprzykrzają sobie życie. Dzielnie towarzyszymy w wizytach u Mamy, gdzie główną rolę gra niewielka psia bestia, o wdzięcznym imieniu Heraklesik. Poznajemy jego przyjaciółki, Alinę i Ingę, kumpli, Maurycego, Grubego i małoletnią sąsiadkę Ankę. Wracamy wspomnieniami do miłych momentów i ... tkwimy z naszym bohaterem w miejscu, zadając sobie raz na jakiś czas, tekścik pod tytułem: "Houston mamy problem..."

Słabo ten nasz Jeremiasz się rozkręca, słabo kojarzy. Nie widzi kto mu przyjacielem, a kto wrogiem. Ślepy w swoim zacietrzewieniu i uporze przegapia coś ważnego. Czy zdąży wyprostować swoje sprawy zanim będzie za późno?

Trochę depresyjny opis książki mi wyszedł. Nie martwcie się jednak, tak źle nie jest. Pomiędzy te melancholijne zachowania bohatera, te jego niedojrzałe dylematy, zblazowanie i niezadowolenie, wkradają się przezabawne sytuacje i wzruszające momenty. Podobała mi się historia Jeremiasza, mimo tego całego poplątania, złych humorów i męskich dylematów. Podobało mi się jego dojrzewanie, szkoda ze takie późne, jednak lepsze takie, niż żadne. Paradoksalnie, jest to bardzo kobieca książka, a wiele poruszanych w niej wątków jest mi bliskich.

Spotkałam się z opiniami, że powieść jest przegadana. Moim zdaniem, wszystko jest jak należy. Sześćset stron trwało po prostu dojrzewanie Jeremiasza, a my kobiety dobrze wiemy, że i w życiu to tak długo trwa... 
Sardegna

4 komentarze:

  1. Książka choć wydaje się być depresyjna (i rzeczywiście trochę tą depresją tu powiewa ;)) to wcale taka nie jest! Ja się wiele razy uśmiałam. Spodobało mi się, że Grochola postanowiła napisać historię z męskiego punktu widzenia. Zawsze to jakaś odmiana, a i całkiem nieźle jej to wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem nie. Panią Grocholę raczej omijam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam książkę również w postaci audio. W Jeremiasza wciela się genialnie Wojciech Mecwaldowski.Jego interpretacja jeszcze bardziej wciąga w świat bohatera.No,Jeremiasz ,jak żywy :))
    pozdrawiam ...ela

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie dla mnie. Serię o Judycie wspominam miło, ale poza tym jakoś nie ciągnie mnie do Grocholi. Może za jakiś czas. ;)

    OdpowiedzUsuń