Pages

czwartek, stycznia 23, 2014

"Rozkosze nocy" Sylvia Day


Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 320 
Moja ocena : 3/6

Myślałam, że po serii erotycznych wybryków Anastasii Steel i Christiana Greya oraz par naśladujących niejako styl i zachowanie pierwowzoru, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A jednak... "Rozkosze nocy" Sylvii Day, czyli autorki całkiem przyjemnego "Dotyku Crossa", zwaliły mnie z nóg. Niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu...

Czytałam już kilka powieści erotycznych: trylogię Greya, wspomniany wyżej "Dotyk Crossa", trylogię Mii Marlowe, powieść Megan Hart. Wiadomo, że od tego typu literatury nie można wymagać górnolotnej treści, jednak żadna z tych książek, nie jest tak pozbawiona fabuły, jak owe "Rozkosze nocy". To prawie niewykonalne, żeby w całej, trzystu stronicowej historii nie znaleźć żadnego interesującego wątku nieerotycznego. A jednak! Sylvii Day się to udało.

Jako że powieść jest pierwszą częścią serii "Strażnicy snów", nie mam pojęcia, jak autorka planuje rozwinąć dalszą akcję, skoro w części pierwszej jej praktycznie nie ma. To mnie trochę przygnębia, bowiem świetny pomysł na fabułę został doszczętnie zmarnowany. Jestem pewna na 99%, że czytelniczki, które oczekują od literatury erotycznej jednak czegoś więcej, po lekturze "Rozkoszy nocy" nie sięgną już po kolejne jej części.

Jakiż jest zatem ten zmarnowany wątek? Otóż, akcja oscyluje na granicy snu i jawy. Lyssa Bates, piękna (a jakże!) pani weterynarz, ma problemy ze snem. Aiden Cross (nazwisko wyjątkowo bliskie autorce) jest Strażnikiem Snów, żyjącym w innym wymiarze. Jego zadaniem jest przenikanie do świadomości Śpiącej Osoby i zająć jej "myśli", odciągając Koszmary. Jak można się domyśleć, bohaterowie spotykają się w śnie Lyssy, a Aiden bardzo bezpośrednio podejdzie do swego zadania. Będzie on wypełniał swoje obowiązki ze zdwojona siłą, bowiem pierwszy raz od wieków poczuje rodzące się uczucie do Śpiącej. Senne schadzki zakłóci jednak pradawna legenda o tajemniczym Kluczu, łączącym oba wymiary. Odnalezienie go może zaburzyć odwieczny porządek, a niestety Kluczem okazuje się być Lyssa we własnej osobie.

Nie pytajcie mnie o szczegóły owego równoległego, sennego wymiaru. Wszelkie informacje na jego temat zaginęły w akcji. Nie pytajcie też o sam Klucz. Nie mam pojęcia, po co, na co i dlaczego. Wiem tylko, że Aiden i Lyssa spędzali ze sobą upojne chwile, zarówno we śnie, jak i na jawie.

Czy są zatem jakież pozytywy owej książki? Na pewno prawdziwe jest stwierdzenie, że książka wciąga. Przeczytałam ją więc w jeden wieczór, a lektura dała mi wytchnienie w trudnej, domowej sytuacji. Autentycznie się przy niej odmóżdżyłam. Momentami aż za bardzo, bowiem niektóre "sytuacje" przelatywałam wzrokiem, nie wczytując się dokładnie w opisy sytuacyjne. Nie dlatego, że były jakieś niewłaściwe, po prostu stały się powtarzalne, a to mnie w literaturze erotycznej bardzo mierzi. Nawet najbardziej namiętne i ekscytujące sceny stają się po prostu nudne, kiedy czyta się o nich już kolejny raz. A najgorzej, jeżeli czyta się identyczne opisy, z identycznymi sformułowaniami, zwrotami, westchnieniami, "rozpadaniem się na kawałki" bądź innym omdlewaniem. W "Rozkoszach nocy" króluje "roztapianie". No cóż...jak kto woli.

Żeby nie było wątpliwości, że jestem jakaś uprzedzona do tego typu literatury,  dementuję - nie jestem. ktos może zapytać, że jeżeli nudzą mnie wiadome opisy sytuacyjne, to po co sięgam po taką książkę? No więc sięgam, ponieważ ciągle się łudzę, że znajdę w końcu taką, gdzie poza intrygującymi opisami, będzie się coś rozumnego działo!
A na razie się nie doczekałam...

Sardegna

22 komentarze:

  1. Erotyki są zdecydowanie nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się dokładam:)
      Ale Anais Nin bym przeczytała - inny kaliber;)

      Usuń
    2. Ja tam lubię czasami coś z wątkiem erotycznym przeczytać, ale niech poza tym coś się jeszcze w książce dzieje!

      Usuń
  2. A taki miły tytuł i już chciałam się skusić, bo lubię ten typ literatury, ale zniechęciłaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł miły i poprzednia książka "Dotyk Crossa" też miła. A tu taka kula w płot... ;)

      Usuń
  3. Na każdym kroku w tramwaju widzę kobiety czytające czy to Greya czy inne tego typu książki, ale póki co mnie wcale do tego gatunku nie ciągnie. Może z czasem się przekonam i po coś sięgnę, ale raczej nie po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, grey jest przereklamowany i to konkretnie. Lepszy w tym gatunku jest zdecydowanie Cross. I to mnie właśnie zdziwiło, bo autorka "Rozkoszy..." napisała tez Crossa. Może wyczerpały jej się pomysły? pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ten krótki opis fabuły sprawił, że bardziej pogubiłam się w nim niż zainteresowałam. Nie wiem jakim cudem autorka poruszyła "akcję" na jawie i w śnie, nie potrafię tego zrozumieć i jakoś się nie staram. A zresztą, twórczości Sylvii Day również nie znam i jakoś nie garnę się do tego, aby to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do akcji na jawie i we śnie, "przeprowadziła" głównego bohatera przez portal do równoległego wymiaru. nie pytaj mnie jednak po co i dlaczego ;) Chyba tylko w wiadomym celu ;) pozdrawiam!

      Usuń
  5. jak do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki tej autorki. Po twojej recenzji jakoś nie mam na nią ochoty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Rozkoszy nocy" nie polecam, ale "Dotyk Crossa" tej autorki jak najbardziej :)

      Usuń
  6. Cieszę się, że ktoś podziela moją opinię. To jedna z gorszych książek tego gatunku, co bardzo mnie dziwi, bo - podobnie jak Ty - całkiem nieźle przyjęłam poprzednie jej książki. Jak widać, nie zawsze wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie najgorsza z tego gatunku, jaką do tej pory przyszło mi czytać. Może autorka juz wyczerpała swoje pomysły?

      Usuń
  7. Nie dla mnie chociaż moja kolezanka czytała i bardzo jej się podobało,ale swoją drogą taki mól ksiązkowy jak ona przeczyta wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie w Książkach Sardegny. Ja też czytam dość dużo i naprawdę różne gatunki, ale ta ksiązka była ponad moje siły. Pozdrawiam i zapraszam do kolejnych odwiedzin

      Usuń
  8. Przeczytałam wszystkie części Crossa i nic z nich nie wyniosłam. Za dużo erotycznych scen a mało wątku. Po tym opisie tez pewno kolejnej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam w prawdzie tylko pierwszą część Crossa, ale jak zaznaczyłam, podobała mi się o wiele bardziej niż Grey. natomiast tej serii mówię stanowcze nie. Nic, absolutnie nic się tu nie dzieje, nawet sceny erotyczne mierzą, a to w takim typie literatury jest nie do pomyślenia

      Usuń
  9. Przeczytałam wszystkie części Crossa i nic z nich nie wyniosłam. Za dużo erotycznych scen a mało wątku. Po tym opisie tez pewno kolejnej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak mimo wszystko, Cross i tak wypada lepiej, niż Grey :)

      Usuń