Pages

sobota, lutego 28, 2015

"Klin" i "Krowa niebiańska" - czyli mojego romansu ze słuchowiskami ciąg dalszy.

Mój romans ze słuchowiskami, stworzonymi przez Teatr Polskiego Radia, na motywach powieści Joanny Chmielewskiej, trwa w najlepsze.Przesłuchałam już "Dzikie białko", "Zapalniczkę", "Całe zdanie nieboszczyka", a w noworocznej wyprzedaży zakupiłam pięć nowych płyt i powoli odsłuchuję je sobie w samochodzie. Moja kolekcja powiększyła się więc do całych ośmiu płyt, niestety nowe nabytki nie spodobały mi się tak, jak poprzednie. W każdym razie, jeden z nich mi nie przypadł do gustu, ale po kolei...

Kto czyta Książki Sardegny, ten wie, że nie jestem fanką powieści pani Joanny. Niestety nie dla mnie ten rodzaj humoru, chociaż wyjątek stanowi "Lesio" i właśnie wyżej wymienione słuchowiska, które dzięki genialnej interpretacji są dla mnie o wiele łatwiej przyswajalne, niż historie w wersji papierowej. Jako że lubię mieć całą serię, która mnie interesuje, kiedy tylko nadarza się okazja kompletuję serię.
 
Klin
Seria: Słuchowisko na motywach powieści Joanny Chmielewskiej
Realizacja: Teatr Polskiego Radia
Wydawnictwo:  Elipsa Dom Wydawniczy
słuchowisko: czas trwania 1 godzina 18 minut
Moja ocena : 5/6
obsada: Danuta Stenka, Henryk Talar, Andrzej Ferenc, Joanna Koroniewska


 Zaczęłam od kultowego "Klinu", który swoją drogą, w wersji książkowej, mam na półce od lat, więc motywacja do sięgnięcia po to akurat słuchowisko w pierwszej kolejności, była większa. I tutaj nie było rozczarowania. Historia podobała mi się niemal tak, jak ulubione najbardziej, do tej pory "Całe zdanie nieboszczyka". Pogmatwana intryga, komedia pomyłek, tajemniczy mężczyzna, do końca nie wiadomo, z jakimi zamiarami wobec głównej bohaterki, i... telefon w roli głównej.

Kiedy Joanna rozmawia przez telefon z przyjaciółką, do ich dyskusji przyłącza się tajemniczy rozmówca. Ów jegomość, początkowo irytujący, z czasem staje się dla bohaterki na tyle interesujący, że ta postanawia podtrzymać z nim telefoniczny flirt, a nawet spotkać się oko w oko. Niestety, a może stety, kontakt osobisty nie bardzo przypada Joannie do gustu, więc "romans" odbywa się za pomocą telefonu. Sytuacja komplikuje się, kiedy bohaterka zaczyna odbierać serię dziwnych telefonów z jakimiś zaszyfrowanymi wiadomościami, i zaczyna podejrzewać, że to jej nowy znajomy jest we wszystko zamieszany.
Sporo się dzieje, ale najwięcej w zabawnych dialogach Joanny z tajemniczym rozmówcą. Oczywiście pani  Danuta Stenka  świetnie pasuje do tej roli i nadaje słuchowisku świetny klimat.

Drugi tytuł niestety nie przyniósł mi tyle rozrywki i bardzo rozczarował. Sytuacji nie uratowała nawet pani Joanna Trzepiecińska, którą tak przecież polubiłam za rolę w "Całym zdaniu nieboszczyka". Mąż ostrzegał, że nie wszystkie powieści Chmielewskiej są równie fajnie i czy na pewno chce zakupić wszystkie słuchowiska w serii, ale przecież musiałam to sprawdzić na własnej skórze. I tutaj niestety muszę się z nim zgodzić, "Krowa niebiańska" nie jest fajna...

Krowa niebiańska
Seria: Słuchowisko na motywach powieści Joanny Chmielewskiej
Realizacja: Teatr Polskiego Radia
Wydawnictwo:  Elipsa Dom Wydawniczy
słuchowisko: czas trwania 1 godzina 19 minut
Moja ocena : 3/6
obsada: Joanna Trzepiecińska, Eugenia Herman, Kazimierz Kaczor


Nie wiem, jak fani twórczości pani Chmielewskiej oceniają ten tytuł. Dla mnie niestety było to, jak do tej pory, najsłabsze spotkanie ze słuchowiskiem. Opowieść z kasynem w tle i dwoma mężczyznami, z których jeden okaże się oczywiście tym złym nie zachwyciła mnie wcale. W historii tej dominują mafijne wątki, które przytłoczyły mnie na tyle, że nie jestem właściwie w stanie powiedzieć, o czym ta opowieść dokładnie mówi. Tym razem nie śmieszyły mnie dialogi ani przykład doskonałej pamięci wzrokowej bohaterki. Nie śmieszył mnie nawet najbardziej chyba znany cytat z powieści pani Chmielewskiej: "Państwa nie ma w domu, wzięli gorzkie żale i poszli na roraty."  
"Krowa niebiańska" to dla mnie po prostu, kula w płot. Ciekawostką jest to, że słuchając tejże opowieści, woziłam ze sobą Sześciolatkę, która automatycznie przysłuchiwała się treści, i pewnego wieczoru, włączając dzieciakom ich słuchowisko wieczorem przed snem, usłyszałam: "Mamo włącz "Krowę niebiańską" bo ona była taka śmieszna, albo chociaż jakąś inną historię z tej serii". Zaniemówiłam na moment... widocznie moje dziecko ma zupełnie inne poczucie humoru, albo zauważyło w tej historii coś więcej niż ja. Coś mi się wydaje, że szykuje mi się w przyszłości niezły kompan czytelniczy! 

Sardegna

10 komentarzy:

  1. Mi się Krowa Niebiańska podobała i śmieszyła, ale czytałam książkę. Te słuchowiska w ogóle mnie nie przekonują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnoszę wrażenie, że te słuchowiska są wersją skróconą książek i oszczędnościową. Dwoje aktorów, niewiele efektów, aby koszty nie były zbyt wielkie. Bo jak Chmielewska, to ludzie i tak kupią. Ja poczułam się zawiedziona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Są oszczędnościowe jak diabli! To taka powieść w pigułce, ale w moim wypadku to się akurat sprawdza, bo całe wersje książek, w postaci papierowej są dla mnie nie do przejścia, z wyjątkiem Lesia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to po co się w ogóle katujesz tą Chmielewską, skoro Ci nie odpowiada?

      Usuń
    2. Słuchowiska sa okej, przy nich się nie męczę. Męcze się przy książkach, więc ich nie tykam ;) Słuchowiska sprawdzają się, kiedy słucham ich w samochodzie. A że nie lubię być ignorantką, dzięki nim przynajmniej się orientuję, o czym sa powieści autorki.

      Usuń
    3. A to insza inszość ;)

      Usuń
  4. Nie sięgnę kijem już po żadne słuchowisko, raz miałam okazję i nigdy więcej. Kastracja i tyle.
    Całą Chmielewską papierową mam na półce, wystarczy.

    P.S. A dzieci moje mimochodem słuchają "Udręki i ekstazy", ciekawe, czy to kiedyś z nich wylezie.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani się obejrzysz, a ci coś zacytują... owego czasu moja Pięciolatka słuchała kiedyś mimochodem Mankella. A potem wieczorem pytała, czy mówi się 'nim nadejdzie mróz" czy "kiedy nadejdzie mróz". Aż się bałam, o co może jeszcze zapytać odnośnie książki... Od tamtej pory zaniechałam słuchania kryminałów czy thrillerów w aucie ;) na szczęście słuchowiska Chmielewskiej są bezpieczne w tej kwestii. Powiem Ci jeszcze, że kiedy dzieciaki przesłuchały wszystkie audiobooki dla nich przeznaczone, mąż zorganizował im mity greckie. Mieliśmy z dwa tygodnie tematycznych pytań na temat konkretnych postaci. Ciekawe, czy coś z tego zapadło Sześciolatce na dłużej w pamięć :)

      Usuń