Pages

poniedziałek, marca 09, 2015

"Magiczny kotek. Niezwykły przyjaciel" i "Magiczny piesek. Szkolne czary" Sue Bentley


Wydawnictwo: Wiga
Liczba stron: 107/124
Moja ocena : 5/6

Moja Sześciolatka nadal ekscytuje się "zwierzęcymi" książeczkami. Do tej pory przeczytałyśmy już dwanaście części serii "Zaopiekuj się mną", a cztery kolejne (zakupy, za własne, zaoszczędzone pieniążki i jeden zaległy prezent świąteczny), czekają na półce. Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie jej zaskoczyć, i zna już niemal wszystkie okładki i serie, powstałe na fali popularności twórczości Holly Webb, ale jednak nie! 

Wydawnictwo Wilga i GWF wydały dwie nowości, z serii, która do tej pory nie była Sześciolatce znana. Cykl "Magiczny kotek" i "Magiczny piesek" zawiera po kilka książeczek, w których bohaterem jest jedno, i to samo zwierzątko - zaczarowany kotek Płomyczek lub magiczny piesek, Burza. W każdej części kotek i piesek przyjmują inną postać, spotykają inne dziecko i przeżywają inne przygody. Jednak trzon opowieści jest taki sam. Magiczny kotek to tak naprawdę ukryty w ciele maluszka, młody lew, władca magicznej krainy, który ukrywa się przed rządnym władzy, złym wujem. Magiczny piesek natomiast, to srebrno - szary wilczek, uciekający przed Cieniem, wilkiem, który chce przejąć władzę w wilczym królestwie i zabić prawowitego następcę.

Zarówno lew, jak i wilk, dzięki magii, ukrywają się w ciałach domowych pupilów, do czasu, aż osiągną odpowiednią moc do walki z wrogiem. W tym czasie trafiają do domów dzieciaków i towarzyszą im w codziennych sprawach.

I tak kotek, który przyjął imię Płomyczek, zamieszkuje u Madzi, która czuje się bardzo samotna w czasie wakacji, gdyż jako jedyna musi spędzić je w domu, z powodu złamanej nogi. Piesek Burza towarzyszy Lusi, która musi poradzić sobie z trudnym zadaniem w szkole i niezbyt miłą koleżanką.

Oczywiście, jaka byłaby to magiczna przygoda, gdyby zwierzątka nie miały jakiś specjalnych zdolności! A więc Burza i Płomyczek potrafią mówić, przesuwać przedmioty i leczyć rany. Poza tym są zupełnie normalnymi zwierzątkami, które lubią się bawić, skakać, przytulać i jeść.
Zwierzątka towarzyszą dziewczynkom, pomagają w kłopotach, i z czasem stają się dla nich najlepszymi przyjaciółmi.

A jak odebrały ta magiczną opowieść moje dzieci? Ależ żałuję, że nie sfotografowałam ich miny, kiedy otworzyłam przesyłkę! Nie da się ukryć, że okładki są przeurocze i chyba jeszcze bardziej działają na małych czytelników niż te z serii "Zaopiekuj się mną". Oczywiście musiałam sprawiedliwie rozdzielić egzemplarze, więc Sześciolatka dostała różowego "Magicznego kotka", a Czterolatek fioletowego "Magicznego pieska". Radości było co niemiara! Również w trakcie czytania. Bowiem pierwszy chyba raz, moje dzieci miały okazje posłuchać takiej "realnej" opowieści, do której zostały wplecione magiczne wątki. Ciekawe doświadczenie.

Książki, mimo że podobne do tych, które czytaliśmy do tej pory, dzięki obecności magii, stały się miłą odskocznią. Interesujący jest też motyw powtarzalności historii zwierzątek, tylko umieszczenia ich w innych "ciałach". Sześciolatka już zorientowała się w temacie i stwierdziła, że tę serię też będzie zbierać! Już się boję...

Książeczki mają jeszcze jedną zaletę. Są napisane dużą czcionką, większą niż te, z serii czytanej przez nas wcześniej. Dzięki temu, dzieci uczące się czytać, mogą same spróbować zapoznać się z lekturą. Moja Sześciolatka zaczęła właśnie czytać samodzielnie. Nie potrafi jeszcze na tyle, żeby zabrać się za całego "Magicznego kotka", ale za rok, dwa, kto wie! 

Sardegna

9 komentarzy:

  1. Te okładki są takie słodkie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. To jest chyba główny wabik na młodych czytelników, a zwłaszcza czytelniczki :)

      Usuń
  2. Mój braciszek uwielbia serię "Zaopiekuj się mną", więc na pewno i ta skradłaby jego serce. Jednak Mateusz musi dawkować sobie te książeczki z tego względu, iż straszliwie wzrusza się, kiedy zwierzątko napotyka na jakieś przeszkody i dzieje się mu coś złego - wtedy brat zaczyna płakać, takie wrażliwe ma serduszko. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U moich dzieci te książki też wzbudzają emocje, ale nie aż takie...

      Usuń
  3. Śliczne są te okładki i cieszę się, że nie mają te książeczki idealnie białych stron, bo oczy przy czytaniu przynajmniej nie bolą (a wiadomo, że nie czytamy książek najmłodszym przy ostrym świetle).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, a na to nie zwróciłam uwagi... a faktycznie tak jest. W oczy rzucił mi się tylko fajny druk, ktróy ułatwia samodzielne czytanie dzieciakom

      Usuń
  4. Okładki sa tak urocze, że ma się ochotę wziąć i zajrzeć do środka.

    OdpowiedzUsuń