Pages

niedziela, marca 08, 2015

"Latarnik" Camilla Läckberg

 
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 496  
Moja ocena : 5/6


Nie wiem, czy mogę uważać się za prawdziwą fankę powieści Camillii Läckberg, więc uznam, że jestem nią połowicznie. Z jednej strony, z pasją kompletuję całą serię o Fjällbacke (i nareszcie mogę powiedzieć, że mam ją całą!), czytam namiętnie, pochłaniając kolejne strony, nie mogąc doczekać się finału, z drugiej jednak strony, z każdym kolejnym tomem podchodzę do treści nieco bardziej krytycznie i zauważam to, czego na początku w ogóle bym nie spostrzegła.

Robiąc jednak bilans plusów i minusów, po przeczytaniu kolejnej powieści autorki, pozytywów jest zdecydowanie więcej. Jak zatem wygląda sprawa z owym "Latarnikiem", siódmym z kolei tomem serii? 
Ponieważ jest on historią kluczową, wypełniając brakującą lukę pomiędzy "Syrenką" oraz "Fabrykantką aniołków", które czytałam już dość dawno temu, czułam wielki niedosyt i nie mogłam doczekać się poznania "środka" opisywanej opowieści. W końcu, po dość długim czasie, dzięki uprzejmości Czarnej Owcy, udało mi się przeczytać brakujący tom.

Co do samej historii, mam mieszane uczucia. Z jednej strony parę wątków bardzo mi się podobało. Czułam się, jak przed laty, kiedy to po raz pierwszy sięgnęłam po pierwszy tom serii Camillii Läckberg i liczyło się dla mnie tylko dotarcie do finału i jak najszybsze poznanie zakończenia. Z drugiej jednak strony, główny motyw zabójstwa nie powalił mnie na kolana. Nie tak wyobrażałam sobie okoliczności owej sprawy kryminalnej, jednak to tylko moje osobiste zdanie, więc nie każdy musi się ze mną zgadać.

"Latarnik" poświęcony w całości jest kobietom. Jedna niedawno straciła swoje dziecko i nie potrafi pogodzić się ze stratą. Odcina się od najbliższych i nie przyjmuje do świadomości, że życie bliskich jej osób toczy się dalej. Druga, wraz z dziećmi, ucieka od męża - sadysty na drugi koniec kraju. Niepokój o przyszłość nie daje jej jednak upragnionego spokoju. 
Kolejna, wraz z synkiem. również ucieka od męża, zabierając ze sobą straszną tajemnicę, postanawia ukryć się przed wspomnieniami w domku latarnika, na Wyspie Duchów, położonej niedaleko Fjällbacki.
Czwarta kobieta, świeżo po ślubie, wyrusza z mężem do nowego domu. Nie wie jednak, że jej los został już przesądzony, a ona sama nigdy nie znajdzie uznania w oczach męża. Kolejna upija co noc małżonka, żeby załatwiać swoje interesy i budować przyszłość na własny rachunek. W końcu ostatnia z kobiet, wychowuje trójkę małych dzieci i zmaga się z niełatwą codziennością.

Każda z pań ma swoją odrębną historię, jednak wszystkie coś połączy: Fjällbacka i zabójstwo spokojnego urzędnika, który ginie od strzału w głowę, we własnym mieszkaniu. W toku śledztwa, historia każdej z kobiet nabierze nowego znaczenia, a niektóre fakty pozwolą wyjaśnić, co spowodowało, że nie wadzący nikomu obywatel, ginie w tak niezwykłych okolicznościach. 
Jaką tajemnicę skrywa Anna, chowająca się przed nieznanym wrogiem na Wyspie Duchów? Czy wyspa ta rzeczywiście jest nawiedzona i co wydarzyło się w 1870 roku? Co wspólnego ma maltretowana kobieta z paczką narkotyków znalezionych w śmietniku, obok miejsca zbrodni?

Sporo bohaterek przewinie się przez całą opowieść, i żadna z nich nie będzie przypadkowa. Historia zatoczy koło, poznamy tajemnicę, jaką skrywa wyspa i gwarantuję, że finał zaskoczy Was tak bardzo, jak mnie. Mimo tego, iż rozwiązanie zagadki nie do końca mi się podobało, samo zakończenie było bardzo ekscytujące, i dzięki temu zrekompensowało wątki, które nie do końca mnie zaciekawiły.

Tradycyjnie podobał mi się "powrót do przeszłości" w retrospekcjach i powiązanie go z wątkami teraźniejszymi, który chyba jest już charakterystycznym elementem każdej powieści Läckberg.
Podsumowując, oceniłam "Latarnika" na piątkę. Nie jest może najlepszą częścią serii, albo po prostu podeszłam do niej z większymi oczekiwaniami, a przez to nieco bardziej krytycznie.

Mam jeszcze zaległą lekturę "Księżniczki z lodu", "Kamieniarza" oraz "Ofiary losu", na szczęście nie muszę ich nigdzie szukać, bo mam je wszystkie na półce.

Sardegna

12 komentarzy:

  1. Nie czytałam powieści autorki, aczkolwiek mam je w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria o Fjällbacke jest godna uwagi. mam do niej wielki sentyment, więc każdemu polecam!

      Usuń
  2. Czytałam wszystkie:) Zawsze czułam się usatysfakcjonowana, bo czyta się szybko i jest wciągająco. Przy jej książkach trzeba sobie jednak robić spore przerwy, bo po jakimś czasie ich jednakowa struktura nuży. Przynajmniej mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym dawkowaniem. Forma poszczególnych części jest bardzo podobna, więc czytanie po rząd może być zwyczajnie nudne. mam podobnie z Cobenem

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki. Ale... mam ogromną ochotę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam. Najlepiej zacząć od początku, ale praktycznie każdą z pierwszych sześciu części można czytać indywidualnie

      Usuń
  4. Lubię książki Lackberg, chociaż nie uważam, żeby były to kryminały zapadające na długo w pamięć. Niemniej są nieźle napisane a kartki czytają się same :) "Latarnik" jeszcze przede mną, bo na razie zatrzymałam się na czwartej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, i tak jak pisałam powyżej, formuła powieści jest podobna, więc poszczególne części mogą się nawet mylić. Mimo to, lubię tą serię i pomysły na fabułę, jakie autorka wymyśla :)

      Usuń
  5. Jestem bardzo ciekawa tej serii, mam zamiar wypożyczyć pierwszą cześć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam. To bardzo ciekawe kryminały, choć jak dziewczyny wcześniej napisały, nie sa jakoś super odkrywcze. Po prostu miło się je czyta

      Usuń
  6. A ja mam z Läckberg taki problem, że irytuje mnie konstrukcja jej książki. Każdej. 80% prywatnych problemów, zupek, porodów, a tak malutko tego właściwego kryminału. I może nie byłoby to aż tak złe, gdyby nie Erika - najbardziej wkurzająca postać w literaturze z jaką miałam do czynienia :) Jednak Läckberg pisze tak lekko, że jej książki się po prostu czyta szybko i przyjemnie. Tylko mnie przy okazji irytują :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, Erika ma "momenty". Najbardziej mnie rozbawiło, jak bodajże w "Syrence" hasała po mieście w zimie, między zaspami, w ciąży z bliźniakami i jakby nigdy nic rozwiązywała zagadkę kryminalną :) co do wszystkich "ozdobników" to mi to akurat jakoś specjalnie nie przeszkadza. Przecież seria o Fjällbacke na równi jest o Erice i Patricku, jak i o sprawach kryminalnych.

      Usuń