Pages

wtorek, kwietnia 28, 2015

"After. Już nie wiem, kim bez ciebie jestem" Anna Todd


Wydawnictwo: Między Słowami
Liczba stron: 758
Moja ocena : 4/6


Hmm... nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ... ale w sumie, kiedy przeczytałam część pierwszą nie zarzekałam się, że po drugą nie sięgnę... więc jestem czysta... teoretycznie...

A więc przeczytałam całe siedemset stron w dwa wieczory. I cóż mogę powiedzieć, było na swój sposób fajnie. Odmóżdżająco, ale fajnie. Monotonnie, statycznie, powtarzalnie, ale na swój sposób emocjonująco. Druga część "After" nie wniosła wiele więcej do historii miłosnej dwójki niepokornych dwudziestolatków. Tessa i Hardin nadal się kochają, kłócą i godzą. W takiej właśnie kolejności, a miliony fanek na całym świecie nadal czytają o ich perypetiach z wypiekami na twarzy. 

A co ze mną? Czytelniczką będącą zupełnie poza grupą docelową? Wypieków u siebie nie zauważyłam (w części pierwszej momentami się pojawiały), emocji większych powieść mi nie dostarczyła, ale za to dzięki niej zresetowałam się całkowicie. A uwierzcie mi, potrzebne mi to było strasznie!

Lektura drugiej części "After" była na swój sposób bardzo interesująca. Czułam się niemal, jak w jakieś alternatywnej rzeczywistości, gdzie normą są sytuacje przedstawione w książce, sceny tak nierealne, że miałam wrażenie, że czytam jakąś baśń dla dorosłych (czy może dla starszej młodzieży). Ostatecznie jednak nie czułam się zmęczona tą całą historią, i podobnie, jak napisałam przy okazji części pierwszej: rozumiem zachwyt milionów małoletnich czytelniczek nad tą serią. Założę się, że każda z nich chciałaby zamienić się miejscem z Tess. Ja osobiście większej podniety nie odczułam (za stara chyba na to jestem). Zresetowałam swój mózg, wyłączyłam racjonalne myślenie i przyjęłam tę opowieść ze wszystkimi absurdami. A uwierzcie mi, było ich wiele...

Dwudziestoletnia dziewczyna, skromna, zahukana, prymuska, zostaje wybrana (tak, wybrana, nie inaczej!) przez przystojnego i wytatułowanego buntownika. Zmienia dla niego całe życie, zaczyna się malować i ubierać seksownie (O tak! Jakżeby śmiała inaczej!). On też się zmienia, żeby nie było. Z kobieciarza i imprezowicza, staje się wrażliwym, uczuciowym domatorem. Sielanka! Miłość i namiętność kwitnie... aż do kolejnej kłótni. 

Każdy powód do awantury jest dobry, a niektóre z nich są tak absurdalne, że aż świat się kończy! Generalnie Tess i Hardin, zamiast korzystać z życia i cieszyć się wspaniałą relacją, jaka ich podobno łączy, odwzajemnionym, gorącym uczuciem, tylko użalają się nad sobą i wymyślają sztuczne problemy. Chociaż z drugiej strony, rozumiem ideę: po kłótni trzeba się pogodzić, a najlepiej godzi się w łóżku. 
To nic, że dziewczyna staje się bezwolną marionetką w rękach ukochanego, niezdolną do wygenerowania jakiejkolwiek racjonalnej myśli. Podobnie zresztą, jak sam Hardin, traci gdzieś swoją osobowość, zmieniając się w gościa, opętanego wyłącznie myślą o ukochanej. Rozumiem, że dwudziestolatkowie rządzą się swoimi prawami, że istnieją toksyczne związki, ale większość opisanych scen jest tak nierealna, że aż sama nie wierzę w to, że ogarnęłam je rozumem!
Z "After" jest jak z historią Christiana Greya i Anastasi Steel. Zresztą dobrym porównaniem będzie powiedzenie, że jest to taki "Gray dla młodzieży". Również pod względem scen erotycznych...

Nie mogę napisać paru słów o fabule, bo jej tak właściwie nie ma. Większość scenek sytuacyjnych opiera się na "przemyśleniach" Tess typu: "Jakbym chciała, żeby on mnie kochał NAPRAWDĘ. Ale przecież rozmawia z tą dziewczyną, więc czy on mnie w ogóle kocha? A jak nie kocha? Chyba tego nie przeżyję! Kim ja bez niego jestem? Już sama nie wiem kim ja naprawdę jestem! A może mnie zdradza? Tak! Na pewno mnie zdradza! Dlaczego on mnie tak rani? Tak mnie krzywdzi! Nie dam się krzywdzić! Nie wrócę do niego! A może jednak wrócę? Muszę się zastanowić. Ale on jest taki przystojny i te tatuaże, które spod koszulki mu wychodzą... On jest tylko mój! Nie oddam go nikomu!"... I tak bez końca, w koło i w koło ...

Sytuacja ze strony Hardina nie wygląda lepiej: "Jestem takim złym człowiekiem, tak ją krzywdzę, ale ona mnie mimo to kocha... i ja ją kocham. jaka ona jest piękna, te włosy, te pełne usta. Chyba ją wy...całuję! Czy ona mi kiedykolwiek wybaczy? A jak mnie zostawi? Co ja zrobię? Ja tego nie przeżyję!" i tak bez końca...

Mimo że tom pierwszy zakończył się dość dramatycznie, a ja miałam nadzieję na nagły zwrot akcji, nie doczekałam się rewolucji. Tom drugi skupił się na burzliwym romansie dwojga, a dopiero końcówka wniosła minimalny element dramatyzmu, który BYĆ MOŻE rozwinie się w tomie III. Tak, tak! Dobrze widzicie! Historia Tess i Hardina dopiero się rozkręca. 6oo stron tomu I i 700 tomu drugiego to zdecydowanie za mało, żeby dojść do jakiegoś konkretu. Ale spokojnie, autorce zostały w zanadrzu jeszcze dwa tomy, pewnie o podobnej objętości, więc historia T&H ma jeszcze szansę rozwinąć skrzydła. 

Sardegna

17 komentarzy:

  1. Książki czytamy w różnym celu. Ich dobór często podyktowany jest naszemu aktualnemu samopoczuciu, dlatego jeśli potrzebujemy resetu to czemu nie wybrać książki?
    Można by stworzyć listę książek "na receptę" i podawać w zależności od nastroju i potrzeb czytelnika. Po Twoich słowach myślę, że na liście leków refundowanych, ze względu na skuteczność, znalazły by się obie części "After":)
    Albo chociaż pierwsza część! - doskonale pamiętam Twój zachwyt lekturą na spotkaniu ŚBK, byłaś jak nowo narodzona :) i odmłodzona!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłaś mnie pomysłem książek na receptę <3

      Usuń
    2. Madzia - tak jakbym cofnęła się jakieś piętnaście lat do czasów młodości ;) A książki zapisywane na receptę, to całkiem niezły pomysł

      Usuń
  2. Lubię emocjonujące książki, a i odmóżdżającymi nie gardzę, bo i tego mi nieraz trzeba. Za monotonią i powtarzalnością już nie przepadam, ale myślę, że skuszę się na tę serię, bo ciągnie mnie do niej... Nie wiem, czy słusznie, a chyba niekoniecznie, ale pójdę za głosem serca. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najśmieszniejsze w tej książce jest to, że mimo tej powtarzalności, przewidywalności i schematów, czyta się ją bardzo szybko, z przymrużeniem oka i ... sprawia to frajdę ;)

      Usuń
  3. Kupiłam tom i - niech żyje Biedronka - mam nadzieję, że mi się spodoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzedzam, to totalny odmóżdżacz. nie spodziewaj się jakiegoś sensu w tej historii ;) no i koniecznie daj znać, jak Ci się podobało

      Usuń
  4. To jest jedna z tych lektur, która nie powinna mi się podobać, a jednak mnie oczarowuje;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym jeszcze, że mimo tego, że wiadomo, jaka ta książka jest, sięga się po nią w pierwszej kolejności ;)

      Usuń
  5. 758 stron w dwa dni? To jakim cudem udało mi się wygrać z 288? Chyba tylko luźniejszy wczorajszy dzień zaważył...
    http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2015/04/carlos-ruiz-zafon-paac-ponocy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję :) ja nie zdążyłam się jeszcze nawet wkręcić...a After przeczytałam w zeszłym tygodniu, wchodzi gładko ;)

      Usuń
    2. Dzięki :)
      Ale czytasz już? Bo jestem ciekawa porównania wrażeń.
      After jeszcze na tą chwilę mnie nie kręci, więc zajmuję się innymi tematami :)

      Usuń
    3. Jeszcze nie i chyba sobie odpuszczę. W ogóle nie nadaję się do tego wyzwania, jestem za wolna...

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. To ja tym razem byłam mega szybka, z Aine i magdalenardo potrwało dłużej.

      Usuń
  6. Widziałam pierwszy tom w bibliotece, trzeba przeczytać i się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń