Pages

środa, grudnia 16, 2015

"Jaśki" Jean - Philippe Arrou - Vignod


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron:  390
Moja ocena : 6/6

Raz na jakiś czas trafiam na tytuł, dla którego porzucam wszystkie inne, porozpoczynane książki. Tym razem pojechałam trochę, bo zabrałam ją dzieciom z wieczornego czytania. No może nie końca tak było, bo w końcu przeczytałam Młodym jeden rozdział, ale potem "Jaśki" skonfiskowałam dla siebie.

Ależ to cudna książka! Zabawna, ciepła, trochę w stylu Mikołajka (zwłaszcza formy rozdziałów i podobna narracja), ale moim zdaniem, bardziej od niego dynamiczna. Może to tylko moja opinia, bo przeczytałam już naprawdę wiele tomów przygód Mikołajka, i w sumie ten młodzieniec nie jest już mnie w stanie niczym zaskoczyć, dlatego tak dobrze czytało mi się o Janach. Niby to coś podobnego, a jednocześnie coś zupełnie nowego i świeżego.

"Jaśki" to nie jest przypadkowy tytuł. Sześciu braci - sześciu Janów - ta dziwna sytuacja jest efektem niezbyt dobrej pamięci ich ojca. Pięciu chłopaków w wieku od 10 do 2 lat, oraz ich nowo narodzony braciszek, wszyscy noszą to samo imię, ale dla rozróżnienia sytuacji, dołączają do niego kolejne litery alfabetu. Mamy więc najstarszego Jana-A, dziesięciolatka, mądralę, pewnego siebie starszaka, który chce zawsze być pierwszy i wszystkimi rządzić. Jest Jan - B, ośmiolatek, narrator opowieści, nieco okrąglejszy od pozostałych, uwielbia bawić się w detektywa. Jan - C, sześciolatek, trochę gapowaty, rzadko kiedy bywa w temacie, czteroletni Jan - D, zwany Demolką, oraz najmłodszy Jan - E malutki, rozkoszny dwulatek, sepleniący, jak najęty. Do tego dochodzi nowy bobas - Jan - F, który pierwotnie miał być siostrzyczką Heleną, ale skończyło się "jak zwykle". 

Rodzina z szóstką dzieci to nie lada wyzwanie dla ich rodziców i dziadków tej ekipy, więc i oni są ciekawymi i ważnymi postaciami w całej tej opowieści. Roztargniony tata, podobny nieco do ojca Mikołajka, super zorganizowana mama, stanowcza babcia Janeczka i rozpieszczający swych wnuków do nieprzytomności, dziadzio Jan. 

Chłopaki mają różne pomysły na spędzanie wolnego czasu (nie zawsze bezpieczne), marzą o telewizorze (rzecz dzieje się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku), kłócą się praktycznie przy każdej okazji, nie cierpią się myć i jedzą, jak smoki, ale każdy z nich jest indywidualistą z mocnym charakterem, dlatego stanowią istną mieszankę wybuchową, którą trudno ujarzmić. 
Braciszkowie, jak to rodzeństwo, cały czas ze sobą walczą, ale jak przyjdzie co do czego, to trzymają razem sztamę, tak silną, że ani mama, ani tata, ani nikt inny nie jest w stanie rozbić tego "gangu Jaśków".

Niezliczona ilość ich przygód, opisana jest w książce. Najwięcej akcji ma miejsce w domu i na rodzinnych wakacjach (sytuacje szkolne są w mniejszości, to odróżnia Jaśki od Mikołajka). Nie powiem, letnie przygody chłopaków rozśmieszały mnie najbardziej, zwłaszcza wspólnie spędzone z dziadkami, którzy w życie wnuków wprowadzają czasami istną rewolucję! 
Historie w "Jaśkach" podzielone są na cztery główne rozdziały, a po każdym z nich chłopaki są starsze o rok. I jak to w życiu bywa, zmiany są nieuniknione. Ciągle coś się dzieje, a wszystko zaczyna się od narodzin nowego braciszka. Potem świąteczny wyjazd, przeprowadzka na drugi koniec kraju, wakacje letnie, zmiana szkoły, nawiązywanie nowych przyjaźni, odpoczynek u dziadków, albo i w luksusowym hotelu. Przez dom chłopaków przewinie się też cała gama pupilów, od rybek począwszy, na szynszylu skończywszy.
Jedno Wam powiem, nie będzie nudno! Wręcz przeciwnie, będzie zabawnie, będzie gwarno, tłoczno, ale rodzinnie, przyjaźnie i ciepło.

Fajna to książka i dla młodszych i dla starszych. Przeczytałam moim dzieciom w prawdzie tylko mały ułamek, ale i to bardzo im się podobało. Chciały więcej, ale wyrodna matka zabrała im książkę. Obiecuję poprawę i doczytanie wieczorem, co ciekawszych rozdziałów. Myślę, że "Jaśki" mogą stanowić świetny prezent pod choinkę dla szkolnej i gimnazjalnej młodzieży, a także dla wszystkich fanów "Mikołajka". Także, jeśli macie problem z upominkiem, wiecie już w którą stronę podążać.
Sardegna

2 komentarze:

  1. Czytałam "Bratki", które nie zachwyciły mnie tak jak "Mikołajek", ale z przyjemnością sięgnę po "Jaśki" oraz "Jaśki. Repetę", bo obie powieści posiada mój brat. :)

    OdpowiedzUsuń