Pages

wtorek, maja 03, 2016

"Czarownica" Anna Litwinek


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 400
Moja ocena : 4/6

Miałam ostatnio okazję czytać przedpremierowo "Czarownicę", debiutancką powieść Anny Litwinek, wydaną przez wydawnictwo Znak  Miałam taką okazję, niestety nie zdążyłam tego zrobić w odpowiednim czasie przed datą planowanej premiery, i przeczytałam ją znacznie później. Dlaczego? Postaram się to wyjaśnić. 

Jestem niestety zawiedziona. Oczekiwałam naprawdę fajnej historii, zwłaszcza po intrygującym opisie, który zapowiadał emocjonującą opowieść, więc tym bardziej jest mi trochę przykro, że nie zaiskrzyło. Żałuję bardzo, bo sam pomysł i początek nastrajał bardzo pozytywnie. 

Sonia Hunamska to wyjątkowa kobieta o nieprzeciętnej urodzie. Pracuje w lokalnej gazecie i pisze artykuł o dziwnym pochówku na miejskim cmentarzu. Ktoś jednak stara się przeszkodzić Soni w dziennikarskim śledztwie, robi to jednak na tyle dyskretnie, że kobieta nie ma o tym pojęcia. Do tego, zbliżając się do swoich trzydziestych urodzin, Sonia odkrywa w sobie jakiś niespotykany, nadprzyrodzony dar, który wiąże się w jakiś sposób z jej zaginioną, przed laty, matką. W zrozumieniu tego daru pomaga kobiecie nieco ekscentryczna ciocia Hala, która więcej chyba przed siostrzenicą ukrywa, niż odkrywa. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze ojciec Soni, który ma tatarskie korzenie, a jego przodkowie również obdarzeni byli wyjątkowymi mocami. Dziewczyna przyjmuje więc swoje dziedzictwo, początkowo bardzo nieufnie, ale z każdym kolejnym dniem z większą ciekawością, przeplataną strachem, zarazem.  
W życiu bohaterki ważne znaczenie będzie miała także obecność dwóch mężczyzn: skromnego, ale wyjątkowo inteligentnego archeologa, Ivo Petrarka, oraz nieziemsko przystojnego, ale niebezpiecznego, prawnika Aleksandra Sola.  

No i powiedzcie sami, czy czytając ten opis, historia nie wydaje się wam niesamowicie interesująca? No właśnie. Tylko w moim przypadku nie tak do końca ... Nie potrafiłam wkręcić się jakoś w tę historię. Sporo w niej retrospekcji, zapisów snu na jawie, nawiązań do  przeszłości, które tak właściwie nie wiadomo, czy są wspomnieniami rzeczywistymi, czy tylko rozgrywają się w umyśle głównej bohaterki, a może w świecie równoległym. Podobnie jest z nawiązywaniem co chwilę do dokumentów, zapisów, publikacji, na temat czarownic, sił natury, magii ziemi czy wody.

Rozumiem, że to wszystko ma swoje usprawiedliwienie w fabule. W końcu Sonia próbuje dowiedzieć się, jaką siłą dysponuje. Wiem też, że wymagało to od Autorki wielkiego przygotowania i zgromadzenia olbrzymiej ilości materiałów źródłowych, i rzeczywiście widać, że pani Anna Litwinek dobrze orientuje się w tym temacie i wie, o czym pisze. Natomiast dla mnie, zwykłego, szarego czytelnika, całe to odrywanie się od wątku głównego strasznie nużyło. Zamiast skupiać się na fabule, co chwilę uciekałam myślami od właściwej akcji i nie nadążałam za wydarzeniami. 

Wydawało mi się, że historia Soni, która będzie przyjmowała swoje magiczne dziedzictwo potoczy się wartko, tym bardziej, że akcja dzieje się w ciągu paru dni, wszystko jednak okazało się bardzo rozwlekłe. Sonia z jednej strony nic nie wie o swojej matce i dziedzictwie, a kiedy się w końcu o tym dowiaduje, przyjmuje to wszystko bardzo naturalnie, jakby nie było to dla niej żadną tajemnicą. Zgrzytało mi zachowanie bohaterki, nie potrafiłam podążyć za jej historią i jakoś się z tym utożsamić. Podobnie zresztą zgrzytała mi sprawa z archeologiem, który początkowo jest zupełnie obcym człowiekiem dla Soni, mężczyzną który ma jej tylko pomóc w napisaniu artykułu. Znają się przelotnie, widzieli raz czy dwa, i nagle znikąd, Petrarka staje się dla bohaterki bardzo bliską osobą. A Kościół? A Sol? Wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, tylko skąd? 

Jakoś ta historia nie do końca mnie przekonała, dlatego czytałam ją i czytałam bardzo długo, na raty i nie zdążyłam na czas premiery. Z pozytywów, brawa za piękną okładkę, bowiem kobieta na niej przedstawiona idealnie, moim zdaniem, oddaje charakter Soni Hunamskiej. Jednakże okładka to nie wszystko, dlatego daję powieści czwórkę, ale jeżeli ktoś czuję, że ta historia może mu się spodobać, lubi magię natury i chcę  dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej, zachęcam do sięgnięcia po "Czarownicę" Anny Litwinek. Z tego, co się zorientowałam, książka zdobywa dużo pozytywnych recenzji, więc może Wam bardziej przypadnie do gustu, niż mnie.

 Sardegna

8 komentarzy:

  1. Mnie już sama fabuła nie przekonuje, bo jestem zwolenniczką powieści głęboko realistycznych, a posiadanie nadprzyrodzonych darów nie wlicza się do tego, chociaż podobno niektórzy takowe mają, a przynajmniej tak twierdzą. Skoro dodatkowo wykonanie jest już nieco słabsze, to jednak odpuszczę sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam nic przeciwko nadprzyrodzonym wątkom (że tak je nazwę ;) po prostu w przypadku Czarownicy nie zaiskrzyło...

      Usuń
  2. Moja córka już się w tą pozycję zaopatrzyła, a ja teraz zaczynam mieć wątpliwości czy postąpiła dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię w Książkach Sardegny bodajże po raz pierwszy (chyba, że coś przegapiłam!) Co do książki, wiesz, to co jednym nie odpowiada, dla innych może być wspaniałą lekturą, najlepiej więc zapoznać się z książką samemu i ocenić :0 pozdrawiam i zapraszam do ponownych odwiedzin

      Usuń
  3. Ja bardzo miło wspominam lekturę tej książki, chyba że względu na pomysł "Mądrych Ludzi". Na pewno na debiut nie jest to książka bez wad ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam Twoją opinię, fajnie napisałaś o książce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opis wygląda fajnìe, szkoda, że z wykonaniem jest gorzej.

    OdpowiedzUsuń