Pages

sobota, września 10, 2016

"Hard beat. Taniec nad otchłanią" K. Bromberg


Wydawnictwo: Editiored
Liczba stron: 352
Moja ocena : 4/6

Rzadko kiedy znajdziecie u mnie wpis o typowych romansach. Jeżeli jednak sięgam już po taką książkę, oczekuję od niej, poza rozbudowaną relacją bohaterów, czy wątkami erotycznymi, interesującej fabuły. Jak było w przypadku "Tańca nad otchłanią"?

O serii "Driven" autorstwa K. Bromberg słyszałam już wcześniej. Wiedziałam, że Autorka określona jest bestsellerową, według New York Timesa, a jej seria zdobywa też uznanie wielu czytelniczek w Polsce. Nie szukałam jej książek na siłę, bo to jednak nie do końca moja bajka. To książki znalazły mnie, a właściwie odnalazły mnie trzy najnowsze powieści, z całej siedmiotomowej serii ("Slow burn. Kropla drąży skałę", "Sweet ache. Krew gęstsza od wody" oraz "Hard beat. taniec nad otchłanią"). Dobrze, że każdy tom można czytać odrębnie, bo ja, jak zwykle zaszalałam i zaczęłam czytać od końca. 

Tom siódmy "Hard beat. Taniec nad otchłanią" jest osobną, zamkniętą opowieścią (choć główny bohater jest bratem kobiety, występującej w którejś z części poprzednich), która opisuje skomplikowaną relację uczuciową, pomiędzy ludźmi, będącymi w trudnym momencie swojego życia. Korespondent wojenny, Tanner Thomas traci na jednej ze swoich akcji reporterskich, swoją wieloletnią partnerkę i przyjaciółkę, Stellę. Dziewczyna ginie w wyniku zamachu bombowego, a Tanner nie potrafię pogodzić się ze stratą, postanawia więc rzucić się w wir niebezpiecznych akcji, i jak najszybciej wrócić do pracy.

Do rozsądnego działania ma skłonić go nowa partnerka, fotografka Beaux, która jednak nie przypada mu początkowo do gustu. Tanner uważa kobietę za amatorkę, a jej urodę, za przeszkodę, która będzie tylko utrudniać współpracę. Beaux jest wyjątkowo piękną, ale też tajemniczą osobą, więc jak można się domyślać,układy zawodowe tych dwojga, bardzo szybko przemienią się w płomienny romans.

Kiedy relacja bohaterów, początkowo skupiona tylko na fascynacji fizycznej, przeradza się w coś więcej, na drodze do szczęścia staje pewna tajemnica, która niszczy wszystko to, co do tej pory udało się zbudować. Tanner i Beaux będą musieli stawić czoła nie tylko swoim własnym demonom, ale i czemuś znacznie poważniejszemu, co być może, okaże się przeszkodą nie do pokonania. 

"Taniec nad otchłanią" to romans z nutką sensacji. Jednak dramatyczne realiach pracy korespondenta wojennego nie wysuwają się na pierwszy plan, są tylko tłem wydarzeń. Oczywiście, ja to doskonale rozumiem, bowiem nie jest to powieść obyczajowa czy dramat, żeby inne wątki były jakoś bardziej rozbudowane, jednak kolejny raz mogę stwierdzić, że historia będąca typowym romansem, gdzie liczy się tylko "tu i teraz" bohaterów, to dla mnie trochę za mało. Dobrze chociaż, że wątki erotyczne są dodatkiem do całej opowieści, a nie jej istotą, bo tego bym nie zniosła.

Dlatego też oceniam książkę na czwórkę. Nie skreślam jednak zupełnie Autorki, bo w planie mam przeczytanie dwie pozostałych powieści, które czekają na półce.  Niedługo więc będziecie mogli przeczytać, co myślę o pozostałych tomach serii "Driven".
Sardegna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz