Pages

poniedziałek, września 26, 2016

"Prawo pierwszych połączeń" Agnieszka Tomczyszyn


Wydawnictwo: Wydawnictwo mg
Liczba stron: 240
Moja ocena : 6/6

Jest mi naprawdę wstyd... A wszystko za sprawą tego, że dopiero teraz postanowiłam opisać moją ostatnią, wakacyjną lekturę. Ostatni urlopowy tytuł, który przeczytałam w czasie wakacji, wcale nie uważam za najgorszy. Wręcz przeciwnie, "Prawo pierwszych połączeń" Agnieszki Tomczyszyn ustawiłabym na pierwszym miejscu, jest to bowiem książka nadzwyczajna. Powieść, która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie i oceniłam ją maksymalnie wysoko. Zajmuje ona wyjątkowe miejsce w moim czytelniczym sercu, i na pewno będzie kandydatem do książki roku 2016. 

"Prawo pierwszych połączeń" to powieść teoretycznie przeznaczona dla młodzieży, a ja skłoniłam się ku niej, głównie za sprawą Autorki, pani Agnieszki Tomczyszyn, która znana jest mi już jest ze świetnej powieści "Ezotero. Córka wiatru". Książkę tą czytałam w zeszłym roku i okazała się również wyjątkowa dla mnie pod wieloma względami (pisałam o tym zresztą w TYM poście).

Zaciekawiło mnie, że Autorka, jako punkt wyjścia do swojej powieści, zrobiła zabrzańskie III LO, czyli miejsce znajdujące się w sumie niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Poczułam taki lokalny patriotyzm i chęć przeczytania o czymś, co jest mi w jakiś sposób bliskie. Tak, jak powiedziałam, Zabrze jest punktem wyjścia do całej opowieści, ponieważ stamtąd wyruszają ku przygodzie, młodzi bohaterowie. A ruszają na Korsykę, na letni obóz językowy.

I właśnie, między innymi przez tą Korsykę, książka ta jest typowo wakacyjna. Umiejscowienie wydarzeń w tym pięknym miejscu na Ziemi, wyspie, którą miałam okazję zwiedzić, pozwoliło mi przypomnieć sobie, jaka Korsyka jest magiczna. Całkiem sporo z wyrażeń opisywanych w powieści było mi bliskich, a ja spokojnie wyobrażałam sobie piękno tamtych miejsc, ponieważ w większości z nich miałam szczęście być osobiście. Nie dziwi więc, że "Prawo..." pełne jest miłych wspomnień, nawiązujących do letniego odpoczynku i relaksu, ale to jest tylko jedna odsłona tej książki. Z drugiej strony, jest to wyjątkowa historia o młodych ludziach, opowieść, która dotyka wielu spraw ważnych dla współczesnej młodzieży. A ja, zanim przejdę do fabuły, muszę powiedzieć parę słów o wrażeniu, jakie na mnie ta książka zrobiła. 

Nie licząc już wszystkich przyjemnych wspomnień urlopowych, jakich mi dostarczyła, czułam się w trakcie lektury, jakbym sama miała znowu 17, 18 lat, jakby te wszystkie sprawy opisywane w książce dotyczyły mnie osobiście. Jakbym znowu miała przed sobą całe życie, u stóp cały świat  i świadomość, że mogę jeszcze wszystko w swoim życiu osiągnąć i zmienić. Nawet teraz kiedy piszę te słowa, czuję ciarki na plecach, bo na pewno nie będę potrafiła opowiedzieć Wam, jak ta książka jest wyjątkowa, i jaka jest wspaniała. A bardzo bym chciała...

"Prawo..." powinno być obowiązkową lekturą dla wszystkich nastolatków, bo to trudny okres w życiu. Człowiek sam nie wie, czego chce i na czym mu zależy. Ta powieść wskaże kierunek. Nawet opis na okładce kończy się znamiennym zdaniem: "zabawna, motywująca, energetyczna powieść dla tych, którym zależy". A młodym zależy, to wiem na pewno.

Być może to końcowe zdanie powinno stać się mottem przewodnim mojej recenzji, ponieważ historia ta jest o ludziach, którzy chcą w życiu coś osiągnąć, ale na zasadzie "być niż mieć". To opowieść o młodych, którzy mają swoje wartości, swoje cele i zainteresowania, a Korsyka staje się miejscem, gdzie Ci ludzie się spotkają i nauczą, co w życiu ważne.

Uczniowie różnych klas III LO wyjeżdżają na obóz językowy, Wśród nich jest Jonasz pierwszoklasista, który nie do końca odnajduje się w nowym środowisku, a sam obóz też jest mu zupełnie nie w smak. Oprócz chłopaka, na wyspę jedzie cała gama indywidualistów, na szczęście Jonasz pierwsze znajomości ma okazję już nawiązać w autokarze. Ariel, jego sąsiad, wyjątkowy chłopak, który ma masę umiejętności i wiedzy, oraz przyjaciółki, Małgosia zwana Bean i Laura, staną się dla niego najważniejszymi osobami na obozie. Czwórka przyjaciół pozna smak prawdziwej przygody, odwagi i pasji. Bohaterowie przeżyją pierwsze miłosne rozterki, odkryją wartość prawdziwej przyjaźni, odszukają w sobie talenty, o których nie mieli do tej pory pojęcia, nauczą się, jak żyć. 

Korsyka przyniesie im pierwsze dorosłe rozczarowania i pierwsze poważne problemy. Ale da też coś więcej. Poczucie, że można, jeśli się tylko chce. 

Nie dajcie się zwieść, "Prawo pierwszych połączeń" to nie jest młodzieżowa opowiastka o pierwszej miłości, i nie chciałabym, żeby moja recenzja została tak odebrana. Ta książka to coś znacznie więcej. Pokazuje, co siedzi w duszy, potwierdza, że każdy człowiek szuka swojego miejsca na ziemi, czasami odnajdując go zupełnie przypadkowo. To wyjątkowa historia, dlatego musicie dać powieści szansę, przeczytać ją sami i przeżyć ją po swojemu. 

Dziękuję Autorce za tą historię. Polubiłam Panią Agnieszkę Tomczyszyn już za "Ezotero", ale za "Prawo pierwszych połączeń" będę musiała Ją na Targach Książki osobiście wyściskać.

Sardegna

8 komentarzy:

  1. Nie wiem czy to książka dla mnie, ale gratuluję znalezienia takiej lektury, która tak mocno do Ciebie trafiła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie książki, które pozornie są zupełnie zwyczajne, a po przeczytaniu okazują się być wyjątkowe w swym przekazie. Oby jak najwięcej takich lektur!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, wspaniała, a trochę mało promowana

      Usuń
  3. ALeż mi głupio! Miałam tę książkę na liście tych do przeczytania, a potem... zapomniałam. A przecież koniecznie CHCĘ ją przeczytac. Po Twojej recenzji jeszcze bardziej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami w ferworze nowości umykają nam fajne książki. Znam ten ból!

      Usuń
  4. Super książka! Bardzo polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie, dziękuję za ten komentarz, zgadzam się z Tobą całkowicie. Zapraszam do podpisania się przy kolejnym komentarzu, będzie nam się lepiej rozmawiało :)

      Usuń