Pages

poniedziałek, listopada 21, 2016

"Trzeci biegun" Marek Kamiński


Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 288
Moja ocena : 5/6


Pan Marek Kamiński był dla mnie, jak do tej pory, człowiekiem związanym z wyprawami polarnymi, biegunami, lodem, zimnem i śniegiem. I nie powiem, kiedy usłyszałam o premierze "Trzeciego bieguna" (swoją drogą tuż po lekturze "Kukuczki"), trochę tendencyjnie skojarzyłam, że to będzie książka o kolejnej wyprawie zimowej, tak trudnej, że przekornie nazwanej "trzecim biegunem".

No dobra, zmieniłam trochę zdanie, kiedy zobaczyłam okładkę, z zimą nie mającą nic wspólnego i charakterystyczną muszlą małży św. Jakuba, sugerującą trochę cel wyprawy podróżnika.   

"Trzeci biegun" to po prostu opowieść wędrowca, który przebył pieszo 4000 km, przechodząc od Kaliningradu aż do Santiago de Compostela, szlakiem świętego Jakuba. To opis tej pielgrzymki, wędrówki, drogi, nie tylko przebytej fizycznie, ale głównie duchowo, opisuje Autor.

Marek Kamiński, człowiek - zdobywca dwóch polarnych biegunów, Mont Blanc, Kilimandżaro, który przeszedł Pustynię Gibsona w Australii, postanawia zmierzyć się z pozornie prostą (w porównaniu z jego poprzednimi dokonaniami) przeprawą przez Europę, szlakiem św. Jakuba, schodzonym wielokrotnie, przez pielgrzymów z całego świata.

Jego droga rozpoczyna się w Kaliningradzie, w symbolicznym miejscu "bieguna rozumu", gdzie znajduje się grób Immanuela Kanta, kolejno, poprzez Elbląg, Gdańsk, Łebę, Koszalin, Kamień Pomorski i Szczecin, przechodząc do Niemiec, przez Berlin, Lipsk, Marburg do Belgii i Francji, przez Paryż, Tous, Saintes, Bordeaux, do Hiszpanii, przez Pampelunę, Leon, kończy się na "biegunie serca" - w Santiago de Compostela - przy grobie św. Jakuba Apostoła.

Pielgrzymka ta okazała się dla Marka Kamińskiego nie tylko wspaniałą przygodą i okazją do poznania niesamowitych ludzi, ale także nietypową lekcja historii, pokory, cierpliwości, wytrzymałości. Jednak to, co było dla podróżnika najważniejsze, to lekcja duchowa, bliskość z Bogiem, poczucie, że jego wyprawa przyniesie mu to, czego szukał, da poczucie sensu i spokoju ducha. 

Droga do przebycia, która na początku wydawała się niezbyt skomplikowana, w porównaniu z poprzednimi trasami, prowadziła bowiem przez dość proste, nizinne rejony Europy Środkowej i Zachodniej, okazała się być dla Marka Kamińskiego równie wyczerpująca fizycznie i emocjonalnie, jak jego wyprawy polarne. Dzięki temu, że pielgrzymka była wymagająca, podróżnik mógł przeżyć swoją przemianę duchową w pełni. i odnaleźć sens prawdziwej "drogi" do Santiago de Compostela.

W trakcie swojej wyprawy Kamiński poznał wiele interesujących ludzi: od  studentów, którzy bezinteresownie udzielali mu wsparcia noclegowego, gościli swoimi skromnymi zapasami, czy wspierali na trasie, przechodząc wspólnie kilkanaście kilometrów, poprzez ludzi związanych z nauką, z kościołem, czy innych pasjonatów, podróżników i pielgrzymów. Te spotkania przyniosły wędrowcowi wiele dobra, bezinteresownej pomocy oraz ciekawych i inspirujących rozmów. Towarzyszem podróżnika na szlaku św, Jakuba był też operator kamery, Jan Czarlewski, który po zakończeniu wyprawy wyreżyserował film "Pielgrzym. Camino Marka Kamińskiego", opowiadający "o drodze, ludziach i Europie".

Pana Marka Kamińskiego miałam okazję spotkać na tegorocznych TK w Krakowie.  W swej dedykacji napisał mi trzy słowa: "wdzięczności, akceptacji i uważności". O ile wcześniej, ten zapis był dla mnie nieco wyrwany z kontekstu, teraz, po lekturze "Trzeciego bieguna" wiem już, co Autor miał na myśli.


Sardegna

4 komentarze: