Pages

piątek, listopada 11, 2016

"Zanim zgasną gwiazdy" Martyna Senator


Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 230
Moja ocena : 5/6

"Zanim zgasną gwiazdy" to takie książkowe jajko niespodzianka, a ja lubię takie pozytywne zaskoczenia. Z niepozornej książeczki, z niepozorną okładką i trochę oklepanym tytułem, wyszła zupełnie niesamowita opowieść. Na takie książkowe niespodzianki czekam najbardziej, choć przyznaję, trafiają mi się dość rzadko.

Cała historia rozpoczyna się, jak najlepsza powieść sensacyjna i thriller, w jednym. Wojtek budzi się w szpitalu po wypadku samochodowym z zupełną amnezją. Nie pamięta żadnych faktów ze swojego życia, nie ma żadnych wspomnień, choć jego przyjaciele próbują na wszelkie sposoby przypomnieć mu kim jest, i czym się na co dzień zajmuje. Wojtek jest zdezorientowany i sfrustrowany, a do tego, w swej amnezji ma dziwne przebłyski i słyszy "głosy". Widzi na przykład małą dziewczynkę, która usilnie próbuje coś mu przekazać. Mówi o konieczności ratowania jakiejś kobiety i pośpiechu. 

Chłopak, jak lunatyk, budzi się ze swych "wizji" w najmniej oczekiwanych miejscach, i zupełnie nie wie, jak się w nich znalazł. Zaczyna popadać w paranoję i sam już nie wie, co wokół niego jest prawdą, a co jego własnym wyobrażeniem. 

Wszystko to dzieje się do czasu, kiedy przez przypadek ratuje z opresji piękną dziewczynę o imieniu Milena. Dziewczynie grozi większe niebezpieczeństwo, niż na początku mogłoby się wydawać, a wtedy "głosy", jakie słyszał wcześniej Wojtek nabierają sensu, bowiem to prawdopodobnie o ratowanie Mileny chodziło. Pewnego dnia jednak pamięć Wojtka wraca, a wtedy w jego głowie się rozjaśnia i wszystko nabiera odpowiedniego znaczenia. Chłopak wie już, co musi zrobić, i wie też, że musi się bardzo śpieszyć.

Od pierwszej strony czytelnik zostaje wciągnięty w konkretny wir wydarzeń, ale to będzie tylko fragment całości i niewielki puzzel w układance. Całość nabierze dopiero logicznego znaczenia po lekturze trzech części, na które książka jest podzielona i dopiero wtedy będzie można poznać prawdę...

"Zanim zgasną gwiazdy" to powieść, która niesamowicie zaskakuje i jest bardzo wciągająca. Świadczyć może o tym fakt, że przeczytałam ją dosłownie w godzinę i 10 minut. Swoją drogą, uważam, że nadanie książce takiego, a nie innego, tytułu, wypada na tle treści bardzo niekorzystnie. Gdyby nie przypadek, na pewno po nią bym nie sięgnęła, wrzucając ją gdzieś do wora z powieściami new adult.

Po przeczytaniu zastanawiałam się jeszcze, do jakiego gatunku bym tę historię zaliczyła. Jest ona bowiem po części romansem, sensacją, fantastyką i powieścią dla młodzieży. To nie jest jednak w tym wszystkim najistotniejsze. Ważniejsze jest przesłanie, które niesie. Przypomnienie, że na każdego człowieka czeka gdzieś tam, ktoś bliski. Ktoś, kto jest drugą połówką, elementem pasującym do nas, jak puzzel. Jeżeli takiego kogoś udało nam się znaleźć, to powinniśmy doceniać to, jakimi szczęśliwymi ludźmi jesteśmy. 

Sardegna

4 komentarze:

  1. Może być niezła. Chyba się skuszę :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas 😍
    Świat oczami dwóch pokoleń

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezła książka, aczkolwiek „Ósmy kolor tęczy” podobał mi się bardziej, właśnie ze względu braku tego elementu fantastyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję za polecankę, bo szczerze powiem, nie kojarzę w ogóle tytułu. W sumie autorkę też poznałam przez przypadek, więc dopiero będę się rozglądać za jej kolejnymi powieściami.

      Usuń