Pages

wtorek, grudnia 06, 2016

"Piżamorama. Nowy York" Frederique Bertrand

Nie wiem czy pamiętacie, ale przy okazji wpisu o wrześniowych Śląskich Targach Książki, pisałam o niedzieli spędzonej w towarzystwie mojej Ośmiolatki, kiedy to razem przechadzałyśmy się po stoiskach targowych, buszując między książkami dla dzieci i wymianą, organizowaną przez ŚBKów. Moje dziecko, które jest wielkim fanem książek wszelakich i wszelkich książkowych gadżetów, na tych katowickich targach, miała tylko jedną, jedną rzecz w głowie: książeczki przestrzenne, prezentowane na stoisku Wytwórni. Od momentu kiedy zobaczyła te z serii "Piżamorama" Nowy Jork i Paryż, zawierające ilustracje ruchome, wprawiane w ruch pod wpływem nałożenia na obrazek charakterystycznej folii, oszalała na ich punkcie. Nic więcej ją już na targach nie interesowało. Po każdym kolejnym przejściu pomiędzy stoiskami, patrzyła na mnie błagalnie prosząc, żebyśmy wróciły do Wytwórni i pooglądały jeszcze te cuda.


Z jednej strony strasznie mnie to zdziwiło. Taki banał, a tak ją ciekawi? Później jednak przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że w związku z tym, iż moje dziecko ma dość poważną wadę wzroku, ograniczająca widzenie przestrzenne, moje dziecko, pierwszy raz w swoim ośmioletnim życiu, mogla taki przestrzenny ruch zobaczyć na własne oczy. To mnie ostatecznie przekonało i postanowiłam zainwestować w "Piżamoramę", a wybór Ośmiolatki padł na Nowy York.  

Książeczka ta zawiera bardzo mało tekstu, ponieważ podstawę stanowią ilustracje, ale są one dość nietypowe. W sumie składają się tylko z paru kolorów: czarnego, białego, czerwonego, żółtego, niebieskiego i odcieni szarości. Obrazki nie są jakieś super skomplikowane, powiedziałabym nawet, że są banalnie proste, ilustrują one podróż chłopczyka do Nowego Yorku, ale wszystko dzieje się w czasie snu. Chłopczyk w piżamce przenosi się do pełnego zgiełku i tętniącego życiem, miasta, w którym jest natłok ulic, wielkie lotnisko, szumu samochodów oraz mnóstwo świateł i ludzi, poruszających się szybko, jak mrówki w mrowisku.

Przeglądając książkę mamy wrażenie, że obrazki same w sobie nie są jakieś szczególne. Zabawa zaczyna się jednak w momencie kiedy zaczynamy wprawiać ilustracje w ruch, nakładając na strony specjalną folię, umieszczoną w zakładce na pierwszej stronie książki. Kiedy folię przykrywa obrazek, samochody poruszające się po ulicy zaczynają się poruszać. W budynku zapalają się i gasną światła, ludzie chodzą po chodnikach, samoloty kołują po lotnisku, wszystko zaczyna się ruszać, drgać i pulsować. 

Cały ruch oparty jest na starej technice animacji "ombro cinema", polegającej na iluzji optycznej. Paskowana folia kładziona na poszczególne elementy ilustracji powoduje, że one ożywają i stają się ruchome. Niby nic nadzwyczajnego, jest to bardzo prosta technika, w sumie jak się dobrze zastanowić, to znana nam dorosłym, z dzieciństwa. Jednak, jak widać dla dzieci to jest coś zupełnie odkrywczego, niesamowitego, coś wyjątkowo świeżego, nieznanego i przez to fascynującego. 


Zdjęcia nie oddają niestety za dobrze charakteru tej animacji. Musicie uwierzyć mi na słowo, że efekt jest niesamowity!

Chłopczyk w piżamie w paski wędruje wśród animacji po Nowym Yorku, a mały czytelnik wkręca się w ten pulsujący świat, w tę intensywną metropolię, razem z nim. Nie dziwi więc już fakt, że moje dziecko, jak urzeczone wpatrywało się w karty "Piżamoramy"

Faktycznie po paru dniach nastąpił przesyt, więc schowałam książkę na jakiś czas, żeby wyjąć ją ponownie po kilku tygodniach. Wtedy fascynacja rozkręciła się na nowo. Młody podszedł równie entuzjastycznie do tej książki, jak jego siostra, mogę więc być spokojna - decyzja o zakupieniu "Piżamoramy" okazała się słuszna. 

Wydawnictwo Wytwórnia ma jeszcze w swoim asortymencie "Paryż", z tej samej serii, a także wiele innych książeczek z ruchomymi ilustracjami, przestrzennymi obrazkami, nakładkami czy foliami. Niektóre zawierają edukacyjne ćwiczenia i zabawy, inne są po prostu pięknie wydanymi książeczkami do oglądania. Wytwórnię charakteryzuje interesująca grafika i staranne wydanie, niestety kwestią zaporową jest cena. Na szczęście można zaopatrzyć się w wybrane produkty na przykład na targach, kiedy to książki oferuje się ze znaczną zniżką. Targi sprzyjają też oglądaniu, dotykaniu, nakładaniu folii na wybrane obrazki. Można wtedy poczuć wszystkie atrakcje na własnej skórze. 

Jako matka dziecka z wadą wzroku mogę zaświadczyć, że takie oglądanie przestrzenne urozmaica ćwiczenia wzroku do bliży, natomiast poza wartością edukacyjną, książeczka daje wielką frajdę dziecku i myślę, że to jest jej największą zaletą. Dzisiaj mikołajki. Rozejrzyjcie się za "Piżamoramą" od Wytwórni. Taki prezent na pewno będzie niebanalny.

Sardegna

2 komentarze:

  1. Obie są świetne, muszę wyciągnąć, bo swoje odleżały. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nasza też chowam, a potem jak wyjmę, to święto, jakbym nową książkę kupiła!

      Usuń