Pages

czwartek, lipca 27, 2017

"Chemik" Stephenie Meyer


Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 568
Moja ocena : 4/6

Stephanie Meyer, Autorkę "Chemika", znacie zapewne z kultowej serii "Zmierzch", któż bowiem w dzisiejszych czasach nie kojarzy Edwarda Cullena i jego wybranki Belli. Ta wampirza saga zawojowała owego czasu wyobraźnią nastolatków i zainicjowała modę, na tworzenie powieści z wizerunkiem "ugrzecznionego" wampira. Sama też trochę jej uległam i jakieś osiem lat temu przeczytałam wszystkie cztery tomy serii i mam je nawet na półce do dziś.

Na fali popularności "Zmierzchu" Autorka wydała jeszcze kolejną powieść, nie będącą już w prawdzie częścią cyklu, ale ja i tak zaopatrzyłam się w swój egzemplarz i mam go w swojej biblioteczce (choć jeszcze do niego nie dotarłam). "Intruz" spotkał się z mniejszym zainteresowaniem czytelników i nie powtórzył już sukcesu wampirzej historii. Później natomiast nastąpiła wieloletnia przerwa pisarska dla Stephenie Meyer i dopiero w tym roku premierę miał "Chemik", czyli jej druga, "indywidualna" powieść, skierowana już raczej do dorosłych czytelników. 

"Chemik" przypomina swoją strukturą wcześniejsze książki Autorki: jest bardzo opasły i podobnie, jak tamte, mocno przegadany. Oceniłam go ostatecznie na czwórkę, ponieważ jest to według mnie, zupełnie przyzwoite czytadło, w sam raz na urlop, natomiast absolutnie nie uważam, że jest to jakaś wyjątkowa historia, która zapadłaby mi w pamięć na dłużej, albo umieściłabym ją w rankingu najlepszych, przeczytanych w roku 2017.

Powieść z założenia jest sensacją z bardzo wyraźnym i nieco przerysowanym, wątkiem romansowym, jednak na pierwszy plan wysuwa się na szczęście, akcja (dlatego też ostatecznie sklasyfikowałam "Chemika" w tej kategorii). Główną bohaterką jest Alex, ciągle zmieniająca tożsamość, była, tajna agentka rządowa, która wypadła z łask służb specjalnych amerykańskiej agencji i teraz jest przez nich poszukiwana. Nieustannie się ukrywa, co chwilę zmienia wygląd i miejsce zamieszkania, praktycznie nigdzie nie zatrzymuje się na dłużej, a każde jej pojawienie się w miejscu publicznym musi zostać dokładnie zatarte. Alex ukrywa się przed swoimi prześladowcami po tym, jak w zamachu zginął jej najlepszy przyjaciel, wraz z którym pracowała w agencji nad tajnym projektem. W laboratorium chemicznym działano na rzecz nowoczesnych "metod tortur", czyli substancji, które mogłyby z podejrzanych "wyciągnąć" wszelkie informacje, na zasadzie serum prawdy. Póki co jednak, naukowcy doszli do bardziej bolesnej wersji tych środków, a Alex, jako prawdziwa idealistka i osoba, która nie ma złych zamiarów, nie może pogodzić się z przerwaniem prac. Musi ukrywać się więc przed dawnymi pracodawcami, wiedzącymi o niej wszystko.

Po kilku latach tułaczki i życia w nieustannym stresie, bohaterka jest już tym nieziemsko zmęczona. Nie dziwi więc, że kiedy zgłasza się do niej dawny współpracownik z departamentu z pewną propozycją, a w zamian obiecuje wolność, Alex nie zastanawia się długo. Jej zadaniem ma być przechwycenie groźnego przestępcy, który jest w posiadaniu informacji o groźnej dla całej ludzkości, broni biologicznej, a sprawa wydaje się być na tyle poważna, że Alex podejmuje się zadania i tutaj zaczyna się właśnie cała przygoda. 

Daniel, którego ma złapać, okazuje się być nie do końca tym człowiekiem, którego poszukiwałą. Zupełnie nie pasuje on do profilu przestępcy, bo jest naprawdę bardzo łagodnym i ufnym człowiekiem (żeby nie powiedzieć nudnym i bezpłciowym). Kobieta zaczyna wyczuwać, że coś w tej sprawie nie gra, a fakty, jakie przedstawił departament nie są do końca prawdziwe. I tak bohaterowie trochę przypadkowo skazani na siebie, zaczynają galopującą ucieczkę, przed niewidzialnym wrogiem.

I praktycznie na tym opiera się całe 500 stron powieści. Alex i Daniel uciekają, chowają się, próbują przechytrzyć oprawców, ale też romansują w najlepsze (raczej platonicznie), przytulają się, mówią sobie miłe słowa, tresują psy i robią zakupy na stacji benzynowej. Nie powiem, znośnie się to czytało, głównie dzięki dość wartkiej akcji, jednak wydaje mi się, że ponad 500 stron to zdecydowanie za dużo dla tej historii. Ostatecznie czytałam "Chemika" na raty, przez jakieś dwa tygodnie, przymuszając się trochę. Nie porwało mnie.

Głównym problemem tej książki jest fakt, że jest ona mocno przegadana i mimo wartkiej akcji, staje się czytelnikowi obojętna, bo nie wzbudza po prostu większych emocji. Bohaterowie są zwyczajnie nijacy. Alex to niekonsekwentna i rozmemłana kobieta, która w towarzystwie faceta robi się bezbronna, jak dziecko (wiem, że wydaje się to absurdalne, skoro jest tajną agentką, ale niestety taka  jest prawda). Daniel to przykład mężczyzny nie znającego się na niczym, popełniającego bezsensowne błędy, będącego bezpłciową ofiarą losu. Jedyną postacią z charakterem, wzbudzającą sympatię, jest mężczyzna, który pojawi się w życiu bohaterów niespodziewanie, nie będę jednak tutaj pisała, kto to jest, bo nie chciałabym zdradzać fabuły. Gwarantuję jednak, że jak się już pojawi, to na pewno go zauważycie. 

"Chemik" nie porusza, nie zachwyca, jest ot, taką wakacyjną lekturą na jeden raz. W większości przypomina przygody McGyvera, więc może dostarczać pewien rodzaj rozrywki. Świetnie nada się na urlop, kiedy ma się ochotę na coś banalnego, jeżeli jednak oczekujecie od książki czegoś więcej, to niestety możecie się srogo rozczarować.

Sardegna

6 komentarzy:

  1. Mi w ogóle ciężko się tę powieść czytało. Bez porównania do przeżyć towarzyszących mi podczas lektury Intruza. Nie będę jej miło wspominać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat "Intruza" nie czytałam, ale powiem Ci, że nawet z sagą "Zmierzch",, która jest dość banalna przecież, "Chemik" wychodzi słabiutko...

      Usuń
  2. Serię Zmierzch miło wspominam, czego się absolutnie nie wstydzę. Niemniej fabuła "Chemika" kompletnie do mnie nie przemawia, a skoro jest do tego przegadane, to mówię stanowcze NIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :) czytałam ją jakieś 8-9 lat temu, ale strasznie mi się podobała, była tak uroczo naiwna :) świetna!

      Usuń
  3. "Chemik" to gatunkowo zupełnie inna książka niż "Zmierzch", ale faktycznie - dobrze sprawdzi się jako wakacyjna powieść, którą warto zabrać na plażę. Szczególnie jeśli ma się ochotę na lekką i niewymagającą fabułę. Bardzo ciekawa recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że Chemik przypadł mi do gustu. Czytałam sagę zmierzch i mam sentyment do autorki. To dość nieszablonowo napisany thriller, nie rozumiem hejtu pod adresem tej książki.

    OdpowiedzUsuń