Pages

piątek, lipca 21, 2017

"Nela mała Reporterka. Nela i skarby Karaibów"


Wydawnictwo: Burda
Liczba stron: 220
 Moja ocena : 6/6

Któż z nas nie zna Neli, sympatycznej, jedenastoletniej dziewczynki, która wraz z rodzicami podróżuje po całym świecie, a ze swoich wypraw tworzy później relacje, które mogą śledzić dzieci w całej Polsce. Powyższa książka jest już siódmą w dorobku małej Reporterki i powiem Wam, że sama się dziwię, w jaki sposób, do tej pory, mojej Dziewięciolatce udało się jakoś tą serię omijać. Ta książka zmieniła jednak wszystko! 

Kiedy moja Córka dostała ją na własność, a potem przeczytała ją dosłownie w dwa wieczory, z wielkimi emocjami śledząc to, co działo się na poszczególnych kartach tej książki, dało mi do myślenia. Na Targach Książki widziałam Nelę i tłum dzieciaków ustawionych do niej po podpisy i pieczątki, ale nie do końca wierzyłam w ten fenomen. Autentycznie zastanawiałam się, o co właściwie z tą Nelą chodzi, i czy to nie jest bardziej sztuczne nakręcanie rynku, niż prawdziwe zainteresowanie dzieciaków lekturą. Jednak na przykładzie własnego dziecka mogę stwierdzić, że nie. Że jest to coś realnego, szczerego i prawdziwego. I dobrze, bo zainteresowanie tą akurat książką, może się przerodzić później w coś więcej. W zaciekawienie otaczającą nas przyrodą, zwierzętami, roślinami czy nawet geografią świata.

W poprzednich tomach swych przygód, Nela zwiedza siedem kontynentów, opowiada o fascynujących miejscach, widzianych zwierzętach, ciekawych ludziach, wyrusza na biegun polarny i nurkuje w oceanie. Natomiast w siódmym tomie podróżuje śladami Krzysztofa Kolumba i dociera do Morza Karaibskiego. Tak naprawdę jednak, w tej książce, dzieje się znacznie więcej. Dziewczynka dociera do miejsc, gdzie mogłyby zatonąć pirackie statki i poszukuje skarbów na dnie morza, przy okazji penetruje jaskinie i pokazuje dzieciakom, co można zobaczyć, nurkując.  Leci helikopterem, płynie łodzią, wyobrażając sobie, że jest na prawdziwej łajbie pirackiej, obserwuje rafy koralowe i wypatruje wraków na płyciźnie.

Wszystko to jest opatrzone pięknymi, kolorowymi zdjęciami i to naprawdę jest bardzo wielki plus, bowiem dla dzieci jest to bardzo istotne, są one w końcu wzrokowcami, przyzwyczajonymi do wszechobecnego obrazu. Podobne wrażenie robią wszelkie szkice, mapy, "wycinki z gazet", krótkie notki, obrazki narysowane przez Nelę i różne dodatki, które wzbogacają prezentowaną opowieść. 

Do tego konkretnego tomu dołączona jest także piracka mapa, z trasą, jaką przebył Kolumb po Karaibach oraz kody QR, rozmieszczone w całej książce, które pozwalają na oglądanie filmów z podróży bohaterki. Taka nowoczesna forma literatury staje się już coraz bardziej popularna, a możliwość obejrzenia filmiku, od razu po przeczytaniu fragmentu z danej wyprawy, jest chętnie wykorzystywane przez małych czytelników.

Cała seria jest pięknie wydana, w twardej oprawie, a poszczególne tomy, na ostatniej stronie, zawierają miejsce na specjalną pieczątkę, którą Nela może przybić na spotkaniu autorskim. Dodam, że każdy tom ma inną pieczątkę, będącą odbiciem jakiejś zwierzęcej łapy, czy konkretnym, kojarzącym się z daną przygodą, symbolem. 

Wielkim pozytywem książek, z Nelą w roli głównej, jest fakt, że przy okazji sympatycznej lektury i barwnych ilustracji, przemycają one wiele mądrych treści. W powyższym wypadku dzieciaki mogą dowiedzieć się nieco więcej o odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba, ale także zdobyć sporo informacji o samych zwierzętach, przyrodzie, geografii czy ludności zamieszkującej Wyspy Karaibskie. Dzieci przyswajają sobie tą wiedzę praktycznie "przy okazji", bo o wiele lepiej uczyć się czegoś od rówieśniczki, która do tego pokazuje, że można spełniać marzenia i podróżować i nie jest to nic dziwnego, ani niemożliwego, niż z książek napisanych przez dorosłych.

Moja Córka bardzo zafascynowało się Nelą, do tego stopnia, że przeczytała później z biblioteki dwa wcześniejsze tomy, a kolejny sprezentowaliśmy jej na urodziny. I myślę, że to jest naprawdę fajne, bo seria ta pokazuje pasję, może tez zainteresować dziecko nowymi tematami, a także skłonić do poszerzania wiedzy z danej dziedziny.

Myślę, że dzieciakom nie muszę specjalnie polecać Neli, bo większość z nich już ją doskonale zna. Natomiast jako mama Dziewięciolatki, spokojnie mogę polecić ją rodzicom, którzy zastanawiają się, co na przykład kupić dzieciom na prezent. Posiadanie Neli na własność jest bardzo dobrym pomysłem, łączącym przyjemne z pożytecznym, a takie książki lubię polecać najbardziej.

Sardegna

2 komentarze:

  1. My mamy jedną książkę z tej serii i też marzymy by mieć więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Ania miała mocną fazę na tą serię, wtedy uzbierała parę tomów, ale teraz jakoś emocje osłabły...:)

      Usuń