Pages

środa, stycznia 03, 2018

"Dożywocie" i "Szaławiła" Marta Kisiel


Wydawnictwo: Uroboros
  Liczba stron: 376
Moja ocena : 6/6

Nie ma chyba takiego czytelnika, który nie kojarzy Marty Kisiel, Autorki, a raczej Ałtorki (pisownia błędna zamierzona, żeby nie było) fantastycznych powieści, debiutującej w roku 2010 "Dożywociem", wydanym owego czasu przez Fabrykę Słów. Marta ma świetny kontakt ze swoimi czytelnikami, a tłumy fanów stojących po jej podpis mogą mierzyć się z legendarnymi kolejkami do Remigiusza Mroza. 

"Dożywocie" przeżywa właśnie swoje drugie życie. Po jego pierwszym wydaniu, osiągnęło ono taką popularność, że egzemplarze rozeszły się, jak świeże bułeczki. Nie było więc wyjścia. Książka musiała doczekać się wznowienia! Na przeciw potrzebom spragnionych wrażeń czytelników, którzy owego czasu powieść czytali, ale nie zaopatrzyli się we własne egzemplarze, albo tym, którzy nie zdążyli się z tą historią zapoznać, wyszło Wydawnictwo Uroboros, robiąc tym samym prawdziwą niespodziankę wszystkim fanom Ałtorki.  

Mieć swoje osobiste "Dożywocie", Martę Kisiel na własność (jakkolwiek to brzmi) było i moim pragnieniem, dokładnie od roku 2011, kiedy na pierwszych TK w Katowicach Ałtorka dostała nagrodę Złotej Zakładki, a ja przeczytałam wtedy jej powieść. Jakże się więc ucieszyłam z ponownej możliwości sięgnięcia po tę książkę. A kiedy okazało się, że do egzemplarza dołączone jest zupełnie nowe opowiadanie "Szaławiła", idealnie wpasowujące się w klimat, byłam już w siódmym niebie. Od razu też wzięłam się za lekturę, choć bardzo rzadko czytam daną książkę drugi raz. Widzicie już teraz, jakie "Dożywocie" jest wyjątkowe? 

Ponowna lektura okazała się być bardzo przyjemnym doświadczeniem. Właściwie to jeszcze większym, niż za pierwszym razem (choć nie zdawałam sobie sprawy, że to w ogóle możliwe). Tak po prawdzie, to odkryłam "Dożywocie" na nowo, a czytając kolejne strony, uświadamiałam sobie, że niektóre wątki zupełnie zatarły się w mojej pamięci, albo po prostu za pierwszym razem wydały mi się jakoś mniej istotne, skoro ich nie zapamiętałam.


Powieść ta jest oczywiście przyjemna i bardzo zabawna, ale jest też bardzo przemyślana i mądra (czego jakoś wcześniej, o wstydzie, nie stwierdziłam). Cała historia Lichotki, Konrada i "dożywotników" jest niesamowicie fajna  i  wciąga od pierwszej strony. Pełna jest dobrych emocji, pozytywnej energii i takiego zwykłego, ludzkiego dobra, co może nie do końca wydawać się możliwe, biorąc pod uwagę mieszkańców domostwa.

Lichotka to stary, zrujnowany dworek, umiejscowiony pośrodku niczego, który w spadku po nieznanych przodkach otrzymuje Konrad Romańczuk, typowy mieszczuch, niespełniony pisarz i pesymista. Konrad nie jest świadomy, że wraz z domostwem otrzymuje całe dobrodziejstwo inwentarza, na które składa się: Licho, czyli wiecznie sprzątający, niewielki anioł, uczulony na pierze, Krakers, świetnie gotujący, piwniczny potwór, Rudolf Valentino, różowy, puchaty, ale jakże charakterny króliczek, kotka Zmora, trójka wyłupiastoocznych utopców, no i przede wszystkim Szczęsny, czyli martwy od lat, panicz-widmo. Konrad początkowo przerażony tą sytuacją, z czasem nie wyobraża sobie życia poza Lichotką. I kiedy wszystko wydaje się być już na swoim miejscu, a każdy z bohaterów znajduje dla siebie miejsce w domostwie, komuś ta harmonia zaczyna bardzo przeszkadzać... 

"Dożywocie" naprawdę jest niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Niesamowite poczucie humoru, świetne "momenty" (mnie najbardziej urzeka motyw Konrada i jego cichej wielbicielki), niebanalni bohaterowie, zdumiewający rozwój wypadków, wszystko to tworzy specyficzny klimat i powoduje, że po zakończeniu lektury czytelnikowi jest smutno, że to już koniec. Faktycznie, prawda jest w stwierdzeniu, że kto raz odwiedzi Lichotkę nie będzie chciał opuścić jej murów.

 
Wydawnictwo: Uroboros
  Liczba stron: 53
Moja ocena : 6/6

Na szczęście to nie będzie koniecznie, jeżeli czytelnik skłoni się ku temu konkretnemu wydaniu powieści. Po zakończeniu historii Konrada i jego przyjaciół, można jeszcze chwilę pozostać w specyficznym "dożywotnim" klimacie i sięgnąć po opowiadanie "Szaławiła". I choć mówi ono już o zupełnie innych bohaterach, to ma pewien wspólny mianownik z historią Lichotki - miejsce. Oda, nowa właścicielka posesji z ruinami po spalonym budynku wystającymi spod bujnej trawy, postanawia zbudować na niej nowy dom. Kiedy jednak po wprowadzeniu się zaczyna odczuwać dziwne drgania, przekonuje się, że nie jest w swoim domu sama. "Szaławiła" jest bardzo przyjemnym i w pewien sposób uspokajającym, opowiadaniem, wyjaśniającym w niewielkim stopniu dalsze losy bohaterów "Dożywocia". Jestem przekonana o tym, że każdy fan debiutanckiej powieści Marty Kisiel marzył o tym skrycie, a dzięki tej historii stało się to możliwe.
Sardegna

12 komentarzy:

  1. Muszę w końcu poznać twórczość tej autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A Szaławiły nie dopadłam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie było dołączone do tego nowego wydania. Wiem, że odrębnie było też dostępne na TK w Kraku. Jak trafię, to Ci zorganizuję :)

      Usuń
  3. Generalnie nie byłam przekonana do twórczości tej autorki, ale zbiera same pozytywy, więc chyba muszę dać jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, dawno temu, przy okazji tej Złotej Zakładki w 2011, też byłam sceptyczna, bo z dystansem odnoszę się do książek, które wszyscy chwalą. Ale w tym wypadku się mile zdziwiłam :)Daj Kiślowi szansę!

      Usuń
  4. Dla mnie bomba. I "Dożywocie", i "Szaławiła", i w ogóle znam to od wieków, bo pierwsze opowiadanie pojawiło się w pewnej antologii i już wtedy się w nim zakochałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szaławiła"? Czy mówisz o jakimś innym opowiadaniu?

      Usuń
    2. Innym. Ale ono potem znalazło się w Dożywociu.

      Usuń
    3. A! Rozumiem! Powiem Ci, że drugie czytanie "Dożywocia" odkryło przede mną zupełnie nowe oblicze tej historii. Za pierwszym razem na połowę nie zwróciłam uwagi. Super historia!

      Usuń
    4. A co powiesz na "Siłę niższą"? Jestem w prawdzie na początku, ale na razie nie iskrzy

      Usuń
    5. Znakomite
      https://mcagnes.blogspot.com/2016/11/sia-nizsza-marta-kisiel.html#more
      To jest mój typ literatury, z którym się dogaduję i rozumiem w pół słowa.

      Usuń