Pages

poniedziałek, maja 21, 2018

ŚBK: "Moje ulubione ekranizacje filmowe"

Dzień dobry! Dzisiaj jest właśnie ten dzień, kiedy wraz ze Śląskimi Blogerami Książkowymi publikujemy na swych blogach wpisy tematyczne. W kwietniu ominęłam tą notkę, a to z bardzo prostej przyczyny, nie zdążyłam w ferworze obowiązków przygotować się do podanego tematu i coś więcej na jego temat napisać. Natomiast w maju udało mi się lepiej zorganizować i z wyprzedzeniem stworzyć wpis na temat ulubionych ekranizacji.

Jeśli chodzi o moje typy, nie miałam większego problemu ze stworzeniem poniżej listy. Mam bowiem swój prywatny ranking najlepszych ekranizacji, które od razu nasunęły mi się na myśl, kiedy padła propozycja tematu. Wybrałam 7 tytułów, z czego 1 jest bezkonkurencyjny. Ale po kolei:

 [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]
 
 
Na początek produkcje, składające się z wielu części, którym jestem wierna od lat (kolejność przypadkowa):

1. "Pamiętniki wampirów" - serial stworzony na bazie cyklu powieści Lisy Jane Smith, zakończył się w zeszłym roku na 8 sezonie. Oglądałam go namiętnie od pierwszego do ostatniego odcinka, będąc oczywiście świadoma wad i głupot, które serwowali twórcy, ale nie przejmowałam się tym wcale. Oglądanie zagmatwanej historii miłosnej Eleny Gilbert oraz braci Damona i Stefana Salvatore, a także całej gamy przygód, w której brali udział ich przyjaciele i wrogowie, sprawiało mi wielką frajdę. Ale żeby nie być laikiem w kwestii książki, postanowiłam podjąć też temat lektury. Niestety książka (tom pierwszy, bo kolejnym częściom nie dałam już szansy) jest straszna! Nudna, przegadana, bez emocji, stanowiła zupełne przeciwieństwo serialu. Papierowe wydanie "Pamiętników wampirów" okazało się być tym rzadkim przypadkiem, kiedy to książka jest o wiele gorsza od ekranizacji.

2. "Władca pierścieni" - wspaniała, nakręcona z wielkim rozmachem, aktualnie już kultowa ekranizacja dzieła J.R.R. Tolkiena i na mnie zrobiła owego czasu wielkie wrażenie. Od pierwszego jej obejrzenia minęło już dobrych piętnaście lat, ale nadal moment, kiedy mogę ponownie obejrzeć którąkolwiek część tej spektakularnej historii, jest dla mnie wielkim świętem. Do serii "Władcy pierścieni" i tej książkowej i filmowej mam do dziś wielką słabość, a to za sprawą faktu, że to od niej zaczęła się tak na poważnie moja czytelnicza pasja, a trzy tomy w twardej oprawie były moim zakupem za pierwsze, własnoręcznie zarobione pieniądze. 

3. Seria o przygodach Harry'ego Pottera - tego wyboru nie muszę chyba specjalnie tłumaczyć. Jeśli czytaliście serię książkową, oglądaliście ekranizację, wiecie o czym mówię. Filmy dość wiernie odwzorowują fabułę powieści, aktorzy idealnie pasują do oryginalnych bohaterów książkowych, zarówno wyglądem, jak i charyzmą, są emocje, jest akcja, łzy śmichu i wzruszenia. Obraz daje wszystko co w książkach J.K. Rowling najlepsze, a nawet nieco więcej.

 [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]
 
4. "Pachnidło"- ekranizacja powieści Patricka Süskinda zapewnia odbiorcom niesamowitą gamę wrażeń, wszystko bowiem wynika z faktu, że historia ta opowiada o poszukiwaniu idealnego zapachu. Przekazywanie tak konkretnych doznań zmysłowych jest niezmiernie trudne, zarówno w obrazie, jak i słowie, jednak twórcom filmu udało się to fantastycznie. Nie sądzę, aby ekranizacja w tym wypadku była lepsza od książki, ale na pewno trzyma poziom i dostarcza porównywalnych emocji.

5. "Służące" - powieść o tym samym tytule przeczytałam, a właściwie przesłuchałam w 2012 roku, po czym okazała się ona dla mnie książką roku. Nie dziwi więc fakt, że wobec ekranizacji miałam bardzo wysokie wymagania, tym szczególniej, iż została wyróżniona Oscarem dla najlepszej aktorki za najlepszą rolę drugoplanową. Film na szczęście okazała się wiernym odwzorowaniem treści książki, a twórcom udało się przenieść na duży ekran całą gamę emocji, jakie stanowią nieodzowny element tej historii.

6. "Millennium. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" - Pierwsza część "Millennium", czyli głośnej, kryminalnej trylogii Stiega Larssona doczekała się dwóch ekranizacji. A ja, o ile zazwyczaj bardziej wolę produkcje amerykańskie od europejskich, w tym przypadku zrobiłam wyjątek. Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu mniej komercyjna ekranizacja pochodzenia szwedzkiego. Wersja ta jest bardziej mroczna, bardziej brutalna, ale też przez to bardziej pasuje klimatem do Czarnej Serii Larssona, niż wygładzona i ocenzurowana wersja hollywoodzka. Jest to przykład mocnej treści, ale uważam, że skoro książka też taka jest, to dlaczego ekranizacja miałaby ją umniejszać?

Sześć powyższych ekranizacji znajduje się na mojej liście najlepszych, w przypadkowej kolejności. Jednak gdybym miała wybrać jedną, która dla mnie stoi na pierwszym miejscu tego rankingu, bezsprzecznie wybrałabym klasyczną ekranizację "Lśnienia" w reżyserii Stanley'a Kubricka z 1980 roku, z genialną rolą Jacka Nicholsona, w roli głównej. Film ten stanowi znacznie skróconą wersję powieści Kinga, zawiera w sobie jednak to, co najważniejsze. Poza tym, choć nagrany został ponad 30 lat temu nadal potrafi wystraszyć, a to rzadko się zdarza w przypadku horrorów sprzed lat. Klimat opuszczonego hotelu mocno działa na wyobraźnię widza, podobnie, jak całe napięcie, frustracja i szaleństwo, którym zostaje opętany główny bohater. Mocne kino, choć dość oszczędne w wyrazie.

Co myślicie o moim rankingu? Macie swoje ulubione ekranizacje?

Sardegna

5 komentarzy:

  1. Z tego zestawienia łączy nas jeden film - "Służące". Książka świetna, podobnie film!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! A najbardziej cieszę się z faktu, że udało mi się najpierw poznać książkę, a potem obejrzeć film. Mam wrażenie, że w odwrotnym przypadku książka nie byłaby dla mnie taka ważna.

      Usuń
  2. Och, Tolkien. Tak, to mój ukochany film.
    Do tego dorzuciłabym "Blade Runnera".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłaś swój ranking? Bo jakoś go chyba przegapiłam... Co oprócz Tolkiena i Blada byś dołożyła do spisu?

      Usuń
    2. Nie, bo byłam wyjechana i nie zdążyłam. A co bym jeszcze dołożyła? Nie wiem, te dwa moje perły :)

      Usuń