Pages

sobota, czerwca 02, 2018

"Niedobry pasterz" Przemysław Borkowski



Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron:  458
Moja ocena : 5/6

"Niedobry pasterz" to jedna z takich powieści, na pojawienie się której czekałam z wielką niecierpliwością. "Zakładnik", czyli pierwszy tom kryminalnej serii pana Przemysława Borkowskiego, przeczytany w ubiegłym roku, zrobił na mnie wielkie wrażenie, więc nie dziwi fakt, ze oczekiwanie na kontynuację tej historii wydawało mi się prawdziwą męką.

Bardzo podobała mi się mroczna historia stworzona przez Autora, który być może nie kojarzy się szerszemu gronu odbiorców, jako pisarz kryminałów czy thrillerów jednak w tej roli pan Borkowski sprawdził się naprawdę dobrze. Wypatrywałam więc z niecierpliwością drugiego tomu przygód psychiatry Zygmunta Rozłuckiego, ciekawa, w jakąż to następną, niebezpieczną sprawę uwikła go Autor. 

Po dramatycznych wydarzeniach kończących tom pierwszy, Rozłucki rzuca spokojną posadę w stolicy, wynajmuje swoje mieszkanie i przenosi się praktycznie z jedną walizką do podolsztyńskiej wsi, w której to doszło do ostatecznego starcia z mordercą z "Zakładnika". Co więcej, Zygmunt, wbrew logice, postanawia kupić dom, w którym doszło do masakry, sam nie do końca świadomy pobudek, które nie kierują. W tych przedziwnych okolicznościach zaczyna swoje życie praktycznie od zera, próbując zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Od razu też zostaje wciągnięty w wir nowej pracy i do pomocy przy śledztwie w sprawie kryminalnej, która pojawia się na horyzoncie. We wsi dochodzi bowiem do brutalnego zabójstwa 15-latki. Zbrodnia ma charakter seksualny, a do jej wykonania przyznaję się miejscowy ksiądz. Poszlaki jednak sugerują, że kapłan jest niewinny, czemu zatem przyznał się do zbrodni, której nie popełnił?

Pierwsze tropy to jednak dopiero szczyt góry lodowej. Podejrzanym staje się także miejscowy pijak, dawny chłopak matki zamordowanej dziewczyny oraz lokalny biznesmen, o nieco ekscentrycznym usposobieniu. Zygmunt próbuje prowadzić swoje prywatne śledztwo, ale niezbyt mu to wychodzi, kiedy dopadają go osobiste demony, z którymi nieudolnie walczy od czasu samobójczej śmierci swoich bliskich. Psychiatra w wielu wypadkach nie potrafi racjonalnie myśleć, topi swe smutki w alkoholu, i o ile na początku trzyma jeszcze fason, to z każdym kolejnym dniem spędzonym na wsi, widać że jego nałóg pochłania go do cna i przejmuje nad nim kontrolę.

Zygmunt ponownie spotyka się z  Karoliną, dziennikarką, z którą łączyła go pewna zażyłość w "Zakładniku", jednak problemy Rozłuckiego psują ich wzajemną relację, wzmagając tylko wzajemne pretensje i żale. Jak zatem w takich warunkach tropić mordercę i szukać psychologicznych podstaw zabójstwa nastolatki?  Będzie to dla bohatera prawdziwą udręką i walką z samym sobą. Czy wyjdzie z niej zwycięsko?

"Niedobry pasterz" to założenia kryminał, ale ja powiedziałabym, że w tej historii kwestia śledztwa przechodzi na dalszy plan i rozgrywa się niejako "przy okazji" innych wydarzeń. Dla mnie kryminalna jest dopiero końcówka, czyli ostatnie 1/3 powieści, natomiast pierwsze 2/3 to raczej powieść psychologiczna z rozbudowanym studium postaci głównego bohatera, który miota się wśród wspomnień, wyrzutów sumienia, chęci destrukcji, utopienia smutków w alkoholu, ale też lęku o to, że sam jest niewiele lepszy od mordercy, bo zauważa w sobie pewne niepokojąco agresywne instynkty. 

Tak jak napisałam powyżej, wątek kryminalny nie stanowi istoty tej książki, co nie jest oczywiście zarzutem z mojej strony, ale kiedy człowiek wie, czego mniej więcej może się spodziewać po lekturze "Zakładnika", lektura "Niedobrego pasterza" może (zwłaszcza na początku) być małym rozczarowaniem. Kiedy jednak czytelnik wkręci się już w historię głównego bohatera i przestawi swe myślenie z kryminału na powieść psychologiczną, jest już tylko lepiej. Na pochwałę na pewno zasługuje ciekawa kreacja Rozłuckiego i tego, co dzieje się w jego głowie. Postać Zygmunta naprawdę jest niepokojąca, jakby zupełnie inna od tej, którą poznaliśmy wcześniej, ale też ilość dramatycznych wydarzeń w jego otoczeniu znacznie eskalowała. W każdym razie widać, że Autor poświęcił bardzo wiele uwagi psychice bohatera i dzięki temu, to Rozłucki jest podstawą sprawy kryminalnej, a nie odwrotnie.

Uważam, że seria pana Borkowskiego ma wielki potencjał, nie jest tendencyjna, wymyka się schematom i z pewnością sięgnę po tom trzeci, żeby sprawdzić, jak potoczą się dalsze losy Zygmunta, tym bardziej, że zakończenie pozostawia czytelnikowi wiele do myślenia. Sama jestem ciekawa, czy to co zobaczył Rozłucki na ostatnich kartach powieści jest prawdą, czy tylko wytworem jego chorej wyobraźni.

  Sardegna

4 komentarze:

  1. Widzę że warto przeczytać, fajna recenzja, ale zacznę od tomu pierwszego. Pozdrawiam sobotnie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie trzeba zacząć od początku, ale gwarantuję, że będzie to ciekawa lektura! Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie na półce czeka "Zakładnik"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się na lekturę, bo to naprawdę ciekawa historia

      Usuń